Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. W życiu rodzeństwa Baudelaire ta zasada się jednak nie sprawdza. Każdy, kto oglądał pierwszy sezon Serii niefortunnych zdarzeń doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że losy trójki dzieciaków naznaczone są pechem. Najpierw śmierć rodziców w tajemniczym pożarze, a potem tułanie się pomiędzy kolejnymi opiekunami, na których dybie żądny fortuny hrabia Olaf. Czy tym razem nasi bohaterowie będą mieli więcej szczęścia?
Nic na to nie wskazuje!
Przyznam, że Seria niefortunnych zdarzeń była jednym z moich ulubionych cykli książkowych i to pomimo faktu, że nie dane mi było go skończyć. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, co dokładnie sprawiło, że nie udało mi się sięgnąć po dwa ostatnie tomy przygód rezolutnego rodzeństwa. Zawsze obiecuję sobie, że kiedyś nadrobię to czytelnicze niedociągnięcie. Pamiętam jednak doskonale, jakim zawodem okazała się dla mnie pierwsza ekranizacja losów Baudelaire’ów – świetna obsada nie uratowała filmu, który nie oddawał ducha całej opowieści, będąc niesamowitym rozczarowaniem dla sporej części widzów.
Nie ukrywam, że z pewną dozą rezerwy podchodziłam do serialowej adaptacji, nie spodziewając się po niej niczego dobrego (i to nie w znaczeniu „postaciom będzie się działa krzywda”, ale raczej „zawiodę na tej produkcji”). Z drugiej strony osiem trwających niespełna godzinę odcinków to o wiele więcej czasu z naszymi bohaterami niż mógł zaoferować film, a zatem również mniejsze tempo przeskakiwania pomiędzy poszczególnymi wątkami i wydarzeniami. Pierwsza odsłona od Netflixa (ukazała się w piątek, 13 stycznia 2017 roku – przypadek?) okazała się zaskakująco dobrą produkcją.
Do trzech razy sztuka!
Historia ma zostać zamknięta na trzecim sezonie, twórcy chcą bowiem zekranizować całą serię powieści i nie dodawać nic od siebie. Będzie to więc definitywny koniec, bez dalszych losów naszych bohaterów i kontynuowania opowieści. Pewnie to dobrze, przecież każdy musi kiedyś odpocząć od notorycznie podążającego za nim pecha. Jeśli zapewnienia te znajdą pokrycie w rzeczywistości, to wszystko wskazuje na to, że już 30 marca, w dniu oficjalnej premiery najnowszych odcinków, znajdziemy się bliżej finału przygód rodzeństwa. Zwłaszcza, że kolejne epizody mają przenieść na małe ekrany tomy od piątego do dziewiątego.
Każdy, kto oglądał pierwszy sezon ma mniejsze lub większe rozeznanie co do tego, czego należy spodziewać się po kontynuacji serii. Przede wszystkim ponownie zobaczymy na ekranie trójkę rodzeństwa, które musi radzić sobie w nieprzyjaznym świecie dorosłych. Po raz kolejny widzimy zatem jak Wioletka (Malina Weissman), Klaus (Louis Hynes) oraz Słoneczko (Presley Smith, której głosu użycza Tara Strong) stawiają czoła swojemu przeciwnikowi – hrabiemu Olafowi (Neil Patrick Harris). Nie zabraknie też nierozgarniętego pracownika banku, Pana Poego (K. Todd Freeman), który wciąż odpowiada za znalezienie dzieciom odpowiedniego opiekuna. Nowych twarzy pojawia się sporo i na każdą warto zwrócić uwagę, aktorsko produkcja jest bowiem świetna.
To taki nieprzyjazny świat
Muszę przyznać, że Netflix ponownie zadbał o to, by w kwestii wizualnej serialu wszystko było dopięte na ostatni guzik – jeśli chodzi o scenografię, to jest odpowiednio dopracowana: mroczna, budząca niepokój i przygnębiająca. W efekcie świetnie oddaje klimat opowieści osadzonej w realiach, w których trójka sierot prześladowana jest przez Olafa, a reszta świata jest zbyt głupia i zaślepiona, by zwrócić uwagę na to, że dzieciaki za każdym razem rozpoznają swojego wroga. Zaś zamiast im pomóc, często jeszcze rzuca im kłody pod nogi, stawiając nierealne wymagania lub składając absurdalne prośby.
Również kostiumowo serial stoi na niezwykle wysokim poziomie – w końcu ta nietypowa opowieść w dużej mierze przebierankami stoi. Niewątpliwie przoduje w nich hrabia Olaf, który co rusz wciela się w kogoś innego, byle tylko zmylić otoczenie i uniknąć odpowiedzialności za swoje podłe występki. Widać, że Neil Patrick Harris – aktor, jakby nie było, broadwayowski – czuje się w nich swobodnie. Jednak nie tylko jego stroje przykuwają uwagę i świetnie wpasowują się w klimat historii rodzeństwa – każdy kostium świetnie podkreśla otoczenie, do którego trafiły sieroty, niejednokrotnie potęgując uczucie absurdu lub przygnębienia odczuwanego w trakcie seansu.
Słodko gorzki posmak
Fabuła drugiego sezonu opiera się na tym samym trzonie, co poprzednio – trójka osieroconego rodzeństwa musi stawić czoła niebezpiecznemu i zdolnemu do wszystkiego hrabiemu Olafowi, który pragnie położyć łapska na ich majątku. Żeby tego dokonać, musi zostać prawnym opiekunem dzieci, co wcale nie jest takie łatwe, zważywszy na konsekwencje jego wcześniejszych działań i fakt, że jest poszukiwanym przestępcą. Sprawy nie ułatwia też, że cała trójka doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia, na dodatek dysponując umiejętnościami pozwalającymi przechytrzyć wiecznie knującego mężczyznę.
Oczywiście nie braknie też rozwinięcia innych, zarysowanych już wątków, pojawią się też nowe wskazówki i informacje, które mogą pomóc w rozwikłaniu zagadek i uzyskaniu odpowiedzi na pytania, które od dawna nurtują rodzeństwo. Pojawią się nowi i starzy sprzymierzeńcy, próbujący wesprzeć naszych bohaterów i to pomimo faktu, że zadanie nie będzie łatwe. Dzieje się na tyle dużo, że bez wątpienia nie będziecie się nudzić. Sama fabuła pozostawia pewien słodko-gorzki posmak, płynnie przechodząc od komedii do dramatu, zaś sceny, w których pojawiają się komentarze Narratora, jak zwykle, są w idealnie punkt.