A co z postaciami, które nie grają pierwszych skrzypiec? My o nich nie zapominamy i przedstawiamy Wam subiektywną listę najciekawszych „mistrzów drugiego planu”.
Andrew „Andy” Anderson – Świat według Ludwiczka
Choć Andrew Anderson to postać prawdziwa, to my przede wszystkim go z serialu animowanego Świat według Ludwiczka emitowanego na kanałach Fox Kids i Jetix. Ten zrzędliwy, marudny i sarkastyczny facet był głową rodziny Andersonów. Tata Ludwiczka zasłynął przede wszystkim ze swoich cytatów nawiązujących do jego udziale w II wojnie światowej. Można tu przytoczyć chociażby „Kiedy byłem na wojnie, już o 4 rano piłem popołudniową herbatę” czy „w czasie wojny zostałem postrzelony 13 razy! 13 razy w tył głowy!”. To oczywiście nie wszystko. Wiemy też o tym jak to w wieku pięciu lat nasz bohater miał już swój dom, albo jak to służył za stojak do choinki. Jest to postać na tyle legendarna, że do dziś w Internecie powstają memy z jego tekstami lub też z hasłami, które mogłyby być jego. Pan Anderson zyskał ogromną sympatię widzów w Polsce jak i na świecie i z pewnością zasługuje na wyróżnienie w Dniu Postaci z Bajek. Szkoda, że prawdziwy Andy nie był tak wspaniały. – Piotr „Nostalgeek” Markiewicz

Źródło: SteemKR
Bonifacy – Dziwny świat Kota Filemona
Bycie Nostalgeekiem zobowiązuje. Dlatego też na Dzień Postaci z Bajek muszę przypomnieć o bohaterze, który na ekranie debiutował w 1972 roku. Choć, aż tak stary nie jestem, to jednak oglądałem i uwielbiałem serial Dziwny świat Kota Filemona. Moją ulubioną postacią nie był jednak mały, biały słodki kociak, o którym mowa w tytule, a jego dużo starszy, czarny mentor i przyjaciel Bonifacy. Trzeba przyznać, ze był to kocur z prawdziwego zdarzenia. Cały dzień sypiał na zapiecku, robił to na co miał ochotę i chadzał własnymi ścieżkami. Miał w nosie wszystkich i wszystko dookoła. Zrzędliwy i marudny, ale jednocześnie nadzwyczaj opiekuńczy w stosunku do Filemona. Potrafił dawać mu rady i pokazywać świata. Nie raz wprowadzał młodego kotka w błąd, ale robił to nieświadomie. Trudno mi powiedzieć, dlaczego aż tak lubiłem Bonifacego, ale do dziś wspominam go z sentymentem i chętnie oglądam serial, jeśli akurat trafi się gdzieś w telewizji. – Piotr „Nostalgeek” Markiewicz

Źródło: MiniMini+
Psyduck – Pokémon
Było Pokemonów wiele. Każdy miał swojego ulubionego. Jedni woleli Pikachu, inni Charizarda, a jeszcze innym imponował Mew. Ja natomiast uwielbiałem Psyducka! Ta żółta kaczka, trzymająca się zwykle za głowę była boska. Wydawała się przecież głupia. Ciągle denerwowała Misty, wyskakiwała z pokeballa w niewłaściwym momencie, uciekała w popłochu przed zagrożeniem, ale potrafiła też zaskoczyć. Trenerze, a nawet sam Psyduck nie zdawał sobie sprawy ze swoich mocy i potencjału. Jego ataki psychiczne były przecież bardzo potężne. Ale ja osobiście ubóstwiałem naszego pokemona właśnie za jago „ptasi móżdżek”, a odcinek w którym to nasz bohater wdawał się w dyskusje ze Slowpokiem bawił mnie do łez za każdym razem. A kiedy odpalałem sobie grę Pokemon i udawało mi się dorwać naszego kaczora, to nigdy nie pozwalałem mu ewoluować w Golducka. – Piotr „Nostalgeek” Markiewicz

Źródło: Pokemon Wiki – Fandom
Buka – Muminki
Przyciąga ją światło i ciepło domu, podobno ma ogon, ale nikt go nigdy nie widział, a wszystko czego dotknie zamarza. Buka. Jeden z największych strachów, jakie nawiedzały dzieciaki z mojego pokolenia. Oryginalnie nazywała się Mårran, co pochodzi od szwedzkiego słowa określające mruczenie lub warczenie. I nic dziwnego, skoro jedyny dźwięk jaki wydaje to właśnie ponure buczenie, co w połączeniu w szeroko otwartymi i intensywnie wpatrującymi się oczkami potęgowało posępny i niepokojący nastrój, który ją otaczał. Jedni twierdzą, że była ucieleśnieniem strachu, inni, że była po prostu samotna. Ale odpowiedzi na to raczej każdy musi sobie sam udzielić. – Marta Kucharska

Źródła: Gameplay.pl
Hatifnatowie – Muminki
Są biali, niewielkich rozmiarów, w wypustkami przypominającymi zniekształcone dłonie. Raz do roku zbierają się wspólnie na Wyspie Hatifnatów, gdzie razem ładują się w czasie burzy. Ich oryginalna nazwa: Hattifnattar, tłumaczona dosłownie oznacza kogoś szalejącego na punkcie czegoś, być może dlatego byli tak elektryzujący. Najlepiej opisują ich chyba słowa Mamy Muminka:
„To taki rodzaj trollowatych zwierzątek. Przeważnie są niewidoczni. Czasem siedzą pod podłogami u ludzi i kiedy wieczorem robi się cicho, słychać, jak tam drepczą i szurają. Ale najczęściej wędrują dookoła świata, nigdzie się nie zatrzymują i nic ich nie obchodzi. Nigdy się nie wie, czy Hatifnat jest wesoły czy zły, zmartwiony czy zdziwiony. Jestem przekonana, że nie mają w ogóle żadnych uczuć.”– Marta Kucharska

Źródło: dziennik ze stanu biedy
Mała Mi – Muminki
Mieszkała razem z rodziną Muminków. Chociaż była tak mała, że mogła usiąść na dzbanku mleka, słynęła ze swojego zadziornego charakteru. Czasami ciężko zgadnąć, co jej chodzi po głowie, chociaż prowadzi raczej prosty i przyjemny styl życia – uwielbia zabawę oraz przygody i zdaje się nie zaprzątać głowy wielkimi życiowymi sprawami. Zawsze mówi co myśli i robi to, co chce. Mała Mi pochodzi z gatunku mimbli, wśród których jest raczej czarną owcą, ponieważ mimble słyną ze swojego spokojnego i zrównoważonego charakteru. – Marta Kucharska

Źródło: pl.moomin.wikia.com
Kurzyki – Mój sąsiad Totoro i Spirited away: W krainie bogów
Kurzyki, zwane również Sadzankami (w oryginale Susuwatari, czyli „wędrująca sadza” lub Makkuro kurosuke od słów oznaczających coś bardzo czarnego oraz popularnej końcówki męskich imion), po raz pierwszy pojawiły się w Moim sąsiedzie Totoro jako kudłate duszki wielkości piłek tenisowych o wielkich oczach. Chowały się w ciemnych zakątkach brudnych, opuszczonych domów i w kontakcie z ludźmi dość prędko czmychnęły, wzbudzając chmurę sadzy i pyłu.
Prawdziwy urok tych stworzonek zobaczyliśmy jednak w Spirited away: W krainie bogów. W tej inkarnacji Kurzyki pracowały w kotłowni, gdzie przy pomocy cienkich łapek dźwigały węgiel, a ponadto dały się poznać jako łasuchy uwielbiające cukierki. Szybko zaprzyjaźniły się z protagonistką i z wdzięczności za łakocie chętnie jej pomagały, na przykład pilnując ubrań. Jak się szybko okazało, Susuwatari były jednak w takim samym stopniu urocze i miłe, co cwane. Gdy tylko zorientowały się, że uczynna Sen pragnie im pomóc w obowiązkach, od razu zaczęły symulować niemoc i zrzucać na siebie czarne bryłki, by wymigać się od obowiązków. – Dmaian „Nox” Lesicki

Źródło: giphy.com
Minionki – Jak ukraść księżyc?
Pora na bohatera zbiorowego! Może podnieść się głos oburzenia: jak to Minionki?! Przecież mają swój osobny film! Ale, ale, musimy pamiętać, że Bob i reszta żółtej kompanii zaczynała jako postaci drugoplanowe we francusko-amerykańskiej produkcji Jak ukraść księżyc?. Dopiero wtedy szturmem zdobyli serca widowni w każdym wieku – zostali docenieni do tego stopnia, że stali się głównymi bohaterami prequela opowiadającego o ich własnej historii. Minionki to niewysokie żółte istotki, o tic-tacowej sylwetce, ubrane w niebieskie wdzianka jak pracownicy Castoramy – a do tego porozumiewają się nietypowym dialektem, będącym mieszanką słów z całego świata, który jednak (co niesamowite) każdy widz rozumie. Nie grzeszą inteligencją, ale nadrabiają to oddaniem i lojalnością. A przede wszystkim – to one wywołują salwy śmiechu. Oto nasi gagowi komedianci – Minionki! – Adrianna Michno

Źródło: YouTube
Rysunek hatifnatow stworzyla rysaa
http://WWW.RYSAA.COM
Worto by bylo i ti zrodlo nadmienic 😉
Pozdrawiam!