Po wielkim sukcesie, jakim okazała się gra Layers of Fear, wydana przez studio Bloober Team, fani doczekali się jej drugiej odsłony. Sprawdzamy, czy kontynuacja ma szansę być takim hitem, jak jej poprzedniczka.
Jak zostać gwiazdą?
W Layers of Fear 2 wcielamy się w postać aktora u szczytu sławy, który ma zagrać życiową rolę u równie wybitnego reżysera. Plan zdjęciowy mieści się na ogromnym statku transatlantyckim, specjalnie przystosowanym do kręcenia filmu. Po wejściu na pokład szybko przekonamy się, ze coś tu nie gra. Przede wszystkim, poza nami nie ma tu żywej duszy. Ponadto nasz pracodawca stara się przygotować nas do roli w niecodzienny sposób. Naszym zadaniem jest odkrycie własnego charakteru oraz zbudowanie postaci, wedle pozostawionych nam wskazówek w formie zdjęć, filmów, wycinków z gazet czy fragmentów listów. Musimy także zwiedzić wszystkie zakamarki, aby rozszyfrować, z czym przyjdzie nam się mierzyć. Towarzyszyć nam będą wszechobecne manekiny, które szybko okażą się niezbyt chętne do współpracy.

Najnowszy hit telewizyjny
Coś nowego, coś starego…
Fabuła Layers of Fear 2 w żaden sposób nie wiąże się z pierwszą częścią. Nie znajdziemy tu informacji o malarzu, którym kierowaliśmy poprzednio. Jeśli więc ktoś będzie chciał od razu sięgnąć po dwójkę, to może to śmiało uczynić. Zupełnie nowy scenariusz pozwoli mu przeżyć niezapomnianą przygodę.
Choć przyjdzie nam wcielić się w całkowicie inną postać i odkryć nieznane dotąd miejsce, twórcy nie zapomnieli o tym, co gracze cenili najbardziej w starszej odsłonie. Poszli więc tą samą ścieżką i tak oto otrzymaliśmy produkt niemal identyczny jak ten, który poznaliśmy w 2016 roku. Ponownie przyjdzie nam zagrać w „symulator chodzenia”. I choć można to stwierdzenie uznać za złośliwe, to trudno opisać grę w inny sposób. Aby ukończyć rozgrywkę, przyjdzie nam przemierzać statek wzdłuż i wszerz, i rzadko będziemy mieli okazję do postoju. Nie będziemy skakać, pływać czy walczyć. Mamy przeć naprzód, czasem tylko kucając czy biegnąc i nieustannie rozglądać się na boki, czy przypadkiem gdzieś nie leżą jakieś wskazówki lub nie czai się za nami zabójczy manekin. Dla urozmaicenia twórcy wrzucili kilka zagadek logicznych. Zwykle są one jednak banalnie proste. Wystarczy odszukać niezbędny przedmiot lub kod do sejfu, pociągnąć jakiś drążek czy przekręcić kołem i już kolejne przejście będzie przed nami stało otworem, a my będziemy mogli iść dalej.

Jakiż piękny zachód słońca. Albo wschód.
Jeśli chodzi o przemierzane przez nas pomieszczenia, to tu również poczujemy się, jakbyśmy grali w pierwszą część. Niemal każde drzwi zamkną się za nami i nie zdołamy ich ponownie otworzyć. A jeśli już uda nam się przez nie wrócić, szybko wyjdzie na jaw, że pomieszczenie za nimi zupełnie się zmieniło. Zresztą często wystarczy odwrócić się tylko na moment, by nagle okazało się, że stoimy w zupełnie innym pokoju, niż przed chwilą. Nigdy nie wiadomo też, kiedy gdzieś zza rogu wyskoczy na nas wróg żądny naszej śmierci. Dlatego każdy ruch trzeba przemyśleć i co chwila oglądać się za siebie.
Psychodeliczny klimat
O ile sama fabuła Layers of Fear 2 nie jest szczególnie wciągająca, a rozgrywka polegająca na ciągłym chodzeniu może być nużąca, o tyle twórcy zadbali, aby klimat gry znów był niepowtarzalny. Mamy tu bowiem do czynienia ze świetnym horrorem, przy którym nie raz wstrzymamy oddech, bojąc się tego, co za chwilę nas czeka. Aby tego dokonać, autorzy zastosowali kilka ciekawych zabiegów, które połączone razem dały niesamowity efekt. Przede wszystkim gracz dostaje powolne budowanie napięcia. Początkowo przyjdzie nam po prostu zwiedzać piękny statek i zaglądać do poszczególnych kajut. Z czasem zacznie robić się coraz mroczniej, naszym oczom ukażą się manekiny, kolory zmienią się na czerń i biel, a przede wszystkim pojawi się spora dawka jump scare’ów. Ponadto nie zabraknie odpowiednich efektów dźwiękowych. Rzadko kiedy przyjdzie nam poruszać się w kompletnej ciszy. Zawsze gdzieś w tle słyszeć będziemy szum morza, odgłosy silników, pracujący wentylator czy skrzypiącą szafkę. Wraz z wyskakującymi na nas zagrożeniami usłyszymy także mocniejsze uderzenie muzyki. Jeśli z kolei przyjdzie nam przed kimś uciekać, to i wtedy dźwięki dopasują się do tempa akcji. Dużą rolę odgrywa także narracja. Kiedy uda nam się znaleźć istotny dla fabuły przedmiot lub przyjdzie nam oglądać odnaleziony urywek filmu, usłyszymy narrację, a głos męski lub dziecięcy opowie nam o wydarzeniach z naszego życia. Trzeba przyznać, ze twórcy zadbali, aby lektorzy brzmieli naprawdę niepokojąco. Całości dopełnia grafika. Pomysłodawcy zatroszczyli się o najdrobniejsze szczegóły. Wszystko po to, by gracz miał co podziwiać i chciał eksplorować wnętrze statku. Jednak z czasem, gdy robi się coraz bardziej mrocznie, gra cieni i świateł również wywołuje znakomity efekt. A i każdy napotkany manekin jest coraz bardziej niepokojący. Jedynym mankamentem jest fakt, że momentami robi się zbyt ciemno przez co trudno nam zobaczyć, gdzie właściwie jesteśmy. Zawsze jednak można nieco rozjaśnić widok w menu gry.

Także tego…
Zdania będą podzielone
Layers of Fear 2 to bardzo klimatyczny horror, przy którym można czuć niepokój i dreszcz emocji. Nie każdemu jednak przypadnie do gustu. Zbyt duża monotonia i ograniczenie gracza do chodzenia po statku mogą znudzić i zniechęcić. Można też ponarzekać, że gra niesie ze sobą niewiele świeżości i jest bardzo podobna do części pierwszej. Zupełnie jakby studio Bloober Team dało nam tylko nowe wnętrze i scenariusz, a resztę pozostawiło bez zmian. Wielu jednak właśnie ten element najbardziej przypadnie do gustu. Bo jeśli coś było dobre i się sprawdziło, to czy warto to psuć? Trzeba także przyznać, że twórcy zadbali o piękną oprawę graficzną i dźwiękową oraz świetnie zbudowali napięcie. Osobiście polecam przekonać się na własnej skórze, jak to jest być aktorem z tajemniczą przeszłością, na opuszczonym statku pełnym manekinów.