Site icon Ostatnia Tawerna

U Franka bez zmian – recenzja komiksu „Punisher”, t. 2

Każdy, kto choć trochę interesuje się komiksami, doskonale wie, kim jest Punisher. Samozwańczy sędzia i kat co rusz powraca na scenę, aby wymierzać sprawiedliwość najgroźniejszym bandytom. Nie inaczej jest w drugim tomie jego przygód z serii Marvel Knights.

Uwaga, komiks przeznaczony jest wyłącznie dla osób pełnoletnich!

Nietypowe pomysły

Pierwszy tom Punishera, stworzony przez Gartha Ennisa, składał się z dwóch historii opowiadających o przygodach Franka Castle. Kontynuacja to zbiór kilku niezależnych opowieści, w których Punisher robi to, co potrafi najlepiej – zabija w szczególnie okrutny i wymyślny sposób. Autor przy okazji bawi się i eksperymentuje z kolejnymi nieszablonowymi pomysłami. Antybohater ma okazję wyruszyć do dżungli w celu odbicia zakładnika, uratować swoją starą znajomą czy pokazać dziennikarzowi, jak wygląda jego „dzień pracy”. Spotyka na swej drodze także mężczyznę, który widzi duchy, kanibala, a nawet samego Wolverine’a! Jest też i niema historia. To, co jednak chyba najbardziej zapada w pamięć, to opowieść przedstawiona z wnętrza ust pacjenta znajdującego się na fotelu stomatologicznym. Na jego nieszczęście jest szefem mafii, a jego dentystą zostaje sam Punisher!

Już na pierwszy rzut oka widać, że Ennis świetnie bawił, a szefowie Marvela dali mu wolną ręką. Być może dlatego, że większość z zaprezentowanych pomysłów nie wpisuje się w główny kanon uniwersum, więc może dziać się w nich właściwie wszystko. Scenarzysta daje więc upust swoim szalonym i groteskowym pomysłom, a odbiorca może się przy tym świetnie bawić. Przez większość czasu obserwujemy sceny masakry, w których trupa odnaleźć można niemal na każdej stronie. Do tego w niektórych momentach robi się naprawdę mrocznie, a autor przestaje bawić się w jakiekolwiek ograniczenia. Szkoda tylko, że między tymi pokręconymi opowieściami znajdziemy też takie, które nie proponują nam nic innego poza rozlewem krwi. Frank przechodzi w nich przez kolejne zastępy bandytów jak przez masło, nie zostawiając nikogo przy życiu, samemu nie odnosząc nawet zadrapań. Przydałoby się tu nieco więcej dramaturgii, aby jeszcze bardziej wciągnąć nas w jego świat. Niemniej jednak, jeśli ktoś szuka komiksu pełnego okrucieństwa i czarnego humoru, to dobrze trafił!

Uchwycić szaleństwo

Nad drugim tomem Punishera pracowało kilku rysowników. Najwięcej kadrów stworzył Steve Dillon – grafik, którego poznać mogliśmy już przy okazji poprzedniej części. Fani dobrze wiedzą, że artysta od lat związany był z Ennisem i panowie wspólnie pracowali chociażby nad Kaznodzieją czy Hellblazerem. Chemię między nimi widać. Obaj doskonale wiedzieli, co chcą osiągnąć, i dali nam świetną, krwawą i przerysowaną jatkę. Ponadto w zeszycie oglądać możemy groteskową historię o kanibalu w wykonaniu Toma Mandrake’a czy szaloną opowieść o karłach i Wolverinie od Daricka Robertsona. Wspominana już przygoda z fotela dentystycznego to z kolei dzieło Joego Quesady, który wywiązał się ze swojego niełatwego zadania wyśmienicie, dając nam zeszyt, który jednocześnie napawa obrzydzeniem, ale od którego nie sposób oderwać oczu! Momentami aż czuć ból, jaki musiał odczuwać pechowy pacjent Franka.

Bonusy

Najnowszy tom Punishera został wydany w Polsce w twardej oprawie. Znów można nieco ponarzekać, że czarna okładka, która początkowo prezentuje się ładnie, nie do końca się sprawdza. Choćbyście nie wiem jak się starali, i tak pozostają na niej odciski palców. Jeśli chcecie uniknąć takiego efektu, musicie chyba trzymać ten komiks w rękawiczkach. Co do zawartości, to tu już narzekać nie można. Poza samą historią Egmont jak zwykle dorzuca kilka okładek, ale tym razem czekają na nas jeszcze dwa dodatki. Jest tu kilka słów od scenarzysty oraz jednego z redaktorów czuwających nad zeszytem. Ponadto dowiedzieć się możemy, jak przebiega proces powstawania komiksu. Jest tu pełna rozpiska scenariusza i notatek od Steve’a Dillona. Jeśli wiec chcielibyście kiedyś sami coś stworzyć, to macie przykład, jak pracują najlepsi ludzie w branży!

Frank nadal w formie

Przez kilka mniej ciekawych i oklepanych wątków drugi tom Punishera z serii Marvel Knights wypada nieco słabiej od swego poprzednika. Brakuje to przede wszystkim zagrożeń wiszących nad tytułowym bohaterem. Poza starciem z Wolverinem nie ma on bowiem większych kłopotów i bez problemu likwiduje kolejnych wrogów. Mimo wszystko nie brak tu także nowych, mocno szalonych pomysłów, którymi scenarzysta potrafi nas zaskoczyć. Od strony graficznej zeszyt wygląda dobrze. Do specyficznej kreski Dillona dołączają groteskowe, mroczne i intrygujące prace kilku innych dobrze znanych rysowników. Z kolei przy wydaniu można czepiać się szybko brudzącej się oprawy, ale pochwalić należy kilka bardzo fajnych dodatków, które fani z pewnością docenią.

Nasza ocena: 6,8/10

Jeśli liczyliście na krwawą jatkę w wykonaniu Franka Castle, to z pewnością się nie zawiedziecie!

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 6,5/10
Oprawa graficzna: 7/10
Wydanie: 7/10
Exit mobile version