Jak wiemy, gatunek superhero opanował rynek nie tylko filmowy, ale również i telewizyjny. Dla jednych to przesyt, a dla innych – możliwość poznania kolejnych ekranizacji komiksowych, które mogą wciągnąć w fabułę. I choć większość takich produkcji wydaje się robiona na jedno kopyto, czasem wśród nich zaiskrzy perełka bawiąca się konwencją, wykorzystując całą paletę komiksowych motywów.
Repeat, please!
By dobrze odnieść się do całości, warto przypomnieć sobie fabułę. Jest to unowocześniona komiksowa historia dwójki nastolatków, którzy tracą bliskich w ten sam dzień i w równie tragicznych okolicznościach. Wypadki obdarzyły oboje niezwykłymi zdolnościami, które dopiero ujawniają się w najtrudniejszym dla nich momencie życia – okresie dorastania. Dopiero po zupełnie przypadkowym spotkaniu następuje przebudzenie mocy, które zmienia ich dotychczasowe życie i postrzeganie problemów.
W porównaniu z komiksowym oryginałem historia została nieznacznie zmieniona. Nie przeszkadza to jednak w zrozumieniu ogólnego przekazu. Największym atutem serialu (choć nie wszyscy pewnie tak sądzą) jest nieśpiesznie poprowadzona narracja. Choć odcinek pilotowy mógł niektórych znużyć, to nadal gdzieś wyłapywało się to coś, co sprawiało, że chwytaliśmy za kolejny odcinek. I tak płynęliśmy powolnym i dalekim od monotonii nurtem, do którego o jakiś czas wpadała kolejna retrospekcja, aż do końca dziesiątego odcinka.
(Anti)social life
Na tą chwilę pierwsze skrzypce w pierwszym sezonie gra zmieszane i mocno wstrząśnięte życie głównych bohaterów, a ich moce schodzą na dalszy plan, stając się subtelnym tłem dla przedstawianych wydarzeń. Jak na razie Cloak & Dagger jest wrażliwą i bezkompromisową balladą o nastolatkach z supermocami. Ciężko jest także mówić o jakiejkolwiek głębszej relacji pomiędzy Tandy i Tyrone’m, choć zalążki przyjaźni czy piorunujące spięcia między nimi są intrygujące. To dodaje całej produkcji naturalności oraz uwiarygodnia tę nieprzypadkową więź, nie pozostawiając poczucia nachalności. Przez to bardziej przywiązujemy się do naszych bohaterów i do tego co się z nimi dzieje.
Ujmująca jest dbałość o konstrukcję naszych bohaterów. Widać, że nie są to typowi superbohaterowie, tylko normalne, przeciętne osoby postawione w trudnej dla nich sytuacji. Traumatyczne przeżycia odcisnęły piętno na życiu rodzinnym każdego z nich – widzimy zarówno ucieczkę przed potencjalnym bólem, czy przywiązaniem, jak i zmaganie się z nadmiernym perfekcjonizmem rodziców. To sprawia, że ciężko jest nawiązać odpowiednią więź z nowo poznanymi ludźmi.
W rolach głównych wystąpili
Pomimo bardzo dobrze napisanych postaci rodziców tytułowych bohaterów i ewentualnie drugoplanowej sympatii Tyrone’a, nie ma za bardzo czego się chwycić. Można pochylić się też nad postacią detektyw O’Reilly granej przez Emmę Lahanę czy ojca Delgado, w którego wcielił się Jaime Zevallos.
Aktorzy pokazali coś co jest dobrym odwzorowaniem charakterów postaci ale wydaje mi się, że jest to trochę za mało. Zrozumiałe jest, że główne postacie powinny wieść prym, jednak role drugoplanowe nie mogą pozostać nijakie. Trzeba mieć nadzieję, że ich postacie rozwiną się i staną się bardziej charakterystyczne. A co do głównych bohaterów, to Olivia Holt i Aubrey Joseph stanęli na wysokości zadania. Znakomicie oddali emocje, które towarzyszyły ich bohaterom. Moje wcześniejsze obawy o ten serial okazały się bezpodstawne i chętnie zaczekam na dalszą część historii.
Suma summarum
Myślę, że nie ma się co martwić o dalszy rozwój serii. Jest to naprawdę oryginalna i wrażliwa historia superhero. Pomimo, że na początku serial Cloak & Dagger nie prezentował się aż tak świetnie, dojrzałe podejście do tematu pomogło wydobyć duży potencjał z komiksowej historii i aktorów grających w serialu. Z czystym sumieniem mogę lekko naciągnąć końcową ocenę i z całego serca zachęcić was do obejrzenia serialu.