Pakt z diabłem to strategiczna planszówka, w której znajdziemy całą masę elementów. Aby zagłębić się w rozgrywkę, warto wcześniej zaplanować chwilę (zarówno przed pierwszym podejściem jak i kolejnymi) na rozłożenie całego zestawu. Wraz z kolejnymi rozegranymi partiami przygotowania trwają znacznie krócej, jednak warto wiedzieć, iż próg wejścia do pierwszej partii jest dość wysoki.
Cała masa elementów
Gra zawiera 4 dwupoziomowe ekrany graczy (które wyglądają bardzo dobrze i służą nam za skrytkę podczas gry), planszę główną (z ruchomymi elementami), dwuwarstwową planszę inkwizycji, 95 tekturowych żetonów zasobów, 54 tekturowe żetony monet, 32 kafelki osiągnięć, 20 żetonów anielskich i diabelskich skrzydeł (otrzymujemy je za wybrane przez nas dobre lub złe akcje, a wraz z większą liczbą diabelskich skrzydeł odwiedza nas inkwizytor, bo zaczynamy wyglądać podejrzanie), 17 żetonów do głosowania i zgadywania ról graczy, 16 żetonów akcji, 4 skrzynie umożliwiające zawieranie sekretnych paktów (wymagają one połączenia kilku elementów, ale sprawdzają się bardzo dobrze podczas tajnych wymian zasobów), 8 żetonów fragmentów duszy, 8 żetonów pobłażania, 14 żetonów błaznów, 8 żetonów przypominających, 6 żetonów zapasowych, 80 kart budynków, 20 kart wydarzeń, 11 kart inkwizytorów, 12 kart próśb, 16 kafelków dworzan, 2 tekturowe figurki wściekłego tłumu, 16 znaczników, instrukcję, 4 karty pomocy (bardzo ważne zwłaszcza na początku przygody z tym tytułem) i 2 pojemniki na żetony.
Jak widać, jest wiele rzeczy do ułożenia, a instrukcja również do najłatwiejszych nie należy. Warto także dodać, iż aby rozpocząć rywalizację, należy się zaopatrzyć w jeszcze jeden element — aplikację na telefonie, ponieważ bez niej nie może dojść do tajnych wymian zasobów. Jest to ciekawe rozwiązanie gwarantujące tajność. Jednak co gracze zrobią w sytuacji, gdy owa aplikacja zniknie ze sklepu? Bądź telefony przestaną ją wspierać? Czy też w Pakt z diabłem chciałyby zagrać osoby nieposiadające telefonu (mało prawdopodobne, ale nadal jest to jeden ze scenariuszy)? Uzależnianie planszówki od aplikacji mobilnej nie jest do końca dobre. Wracając do zalet tytułu — każdy z elementów jest barwny, ciekawy wizualnie i wydaje się być wytrzymały.
O co tu chodzi i skąd inkwizytor i ten dziki tłum pod moim zamkiem
Aby zagłębić się w Pakt z diabłem, musimy mieć 4 ochotników, gdyż dokładnie na tyle osób został rozplanowany scenariusz. Wspomniane już przeze mnie role otrzymywane losowo to kultysta, diabeł i dwoje ludzkich władców. Naszym głównym zadaniem jest zebranie dużej ilości zasobów i nieprzegranie swojej duszy z diabłem. Pełna potyczka trwa 5 rund, a każda z nich składa się z aż 8 faz (czyli mamy naprawdę wiele do przejścia). Początkowo nie tylko wszystko wygląda na skomplikowane, lecz również wymaga stałego spoglądania w kolejność zachowań, by niczego nie pominąć. Na szczęście około trzeciej rundy już mniej więcej wiemy, co i kiedy powinniśmy wyłożyć na stół oraz jakie zasoby są dla naszej roli kluczowe. Po rozegraniu całej kampanii przychodzi też pewność, że mimo ciężkiego startu jest to tytuł zdecydowanie do opanowania, co w moim przypadku skutkowało głośnym odetchnięciem z ulgą.
O co ja walczę?
Moim podstawowym problemem, jaki miałam z Paktem z diabłem, był brak emocji. Niby rozwijam swoje królestwo, zbieram zasoby, wymieniam się z innymi graczami i staram albo utrzymać swoją duszę na miejscu (albo zabrać je innym), więc dzieje się sporo. Równocześnie mogę w trakcie popijać herbatę, rozmawiać ze znajomymi, a nawet oglądać serial w tle, gdyż całości nie towarzyszą żadne emocje. Nie ma przy w planszówce niczego co budziłoby intensywnego ducha rywalizacji, ani odczucia, że trzeba się bardzo postarać, żeby tylko ktoś nas nie dopadł. Trzeba podejmować przemyślane decyzje ekonomiczne, ponieważ można wylądować z kilkoma inkwizytorami w swoim zamku i nasza rola szybko zostanie ujawniona, ale co z tego? Oba ta aspekty są po prostu elementami gry, a tych jest wiele w tym tytule.
Grzybiarze będą zadowoleni
Podsumowując moje przeżycia z Paktem z diabłem, stwierdzam, że jest to bardzo spokojna, ekonomiczna planszówka, która jeśli na stałe ma się 3 osoby obok może się podobać, ale z pewnością nie jest tytułem imprezowym. Wysoki próg wejścia (20 stron instrukcji), potrzeba dodatkowego czasu na rozłożenie wszystkich elementów oraz stałe pilnowanie się podczas wykonywania kolejnych ruchów są początkowo męczące, jednak z czasem do opanowania. Ja wielką fanką tej gry nie będę, gdyż zabrakło mi w niej rywalizacji, emocji oraz energii, ale z pewnością nie jest to zła bądź nieprzemyślana gra.