Ludzie od wieków mieli wielkie i ambitne marzenie, którym jest podbój kosmosu. Księżyc już zdobyty, ale czymże jest on w skali całego wszechświata? Jedynie marnym satelitą. Mars! To on jest przyszłością i kolejnym krokiem raczkującego po przestrzeni kosmicznej rodzaju ludzkiego. Co w takim razie powiecie na zostanie opiekunem pierwszej marsjańskiej kolonii? Gra studia Heamimont Games pozwoli nam wejść w tę zaszczytną rolę!
Co na drogę?
Każdy dobrze wie, że przygotowanie do podróży jest bardzo ważne. Nie ważne, czy wybieramy się na jednodniową wycieczkę w góry, czy może tygodniowy camping lub rejs dookoła świata, a co dopiero na inną planetę! Pierwsza faza, którą nazywam „etapem wyboru” jest podstawą dalszej rozgrywki, więc należy wybierać słusznie.
Jako pierwszego wybieramy sponsora naszej misji, a jest ich całkiem sporo, bo aż dziesięciu. To najważniejsza decyzja, gdyż ma wpływ na poziom trudności rozgrywki. Ma on wiele aspektów, takich jak: liczba rakiet, które zostaną nam na początek przydzielone; finansowanie naszego projektu; punkty badań, jakie będziemy otrzymywać na jednego sola (dobę marsjańską); ceny rzadkich metali, będących świetnym źródłem zarobku dla naszej kolonii oraz ilość ochotników, którzy zechcą wyruszyć z nami i zamieszkać w na Marsie. Dodatkowo misja wspierana przez danego sponsora ma swoje własne, unikatowe cechy.
Rosja nie poprowadzi nas za rączkę, oj nie…
Kolejny wybór, który stawia przed nami gra, to profil dowódcy misji. Ich również jest sporo, bo do wyboru mamy również dziesięć opcji. Każdy profil posiada określone profity, które mogą być przydatne podczas kolonizacji oraz dodatkową premiową technologię, która dostępna jest jedynie dla niego. Przykładowo, jeśli wybierzemy „wynalazcę”, to nasze drony będą stopniowo ulepszane przez kolejne 100 soli, by pracowały wydajniej i szybciej Premiową technologią dla tego profilu są „autonomiczne gniazda” – „domki” naszych dronów nie będą już wymagały zasilania oraz konserwacji (o których za chwilę przeczytacie więcej). Wybór „wynalazcy” znacząco wpłynie na początkową fazę rozgrywki, podczas której będziemy musieli przygotować całą kolonię, która musi stać się sprawnie funkcjonującym miejscem zamieszkania dla kolonistów. W późniejszym etapie może przydać się profil „psycholog”. Musicie wiedzieć, że mieszkańcy kolonii nie są bezmyślnymi, bezbarwnymi jednostkami – każdy z nich ma różne charaktery, są podatni na nałogi i mogą nawet popaść w depresję! „Psycholog” sprawi, że koloniści będą odzyskiwać każdorazowo 5 punktów zdrowia psychicznego podczas odpoczynku w swoim domu. Premiową technologią w tym przypadku jest „formowanie behawioralne” – odblokowuje ono możliwość wybudowania sanatorium, które będzie naprawiać wady charakteru naszych podopiecznych.
Trzeci wybór jest w zasadzie formą ciekawego dodatku, który nie ma żadnego wpływu na to, jak przebiegać będzie dalsza rozgrywka. Musimy wybrać logo kolonii! Do wyboru mamy ich aż 12, a każdy przedstawia inny obrazek, utrzymany w pomarańczowej, marsjańskiej kolorystyce. Jest opatrzone ciekawą nazwą, która do niego nawiązuje. Moim faworytami są „Mars U.” i „Bez paniki!” ?
Ostatnią rzeczą, którą musimy wybrać jest „Tajemnica” – jest to namiastka fabuły, którą będziemy odkrywać wraz z rozwojem kolonii. Każda z nich ma unikalną nazwę, obok której w nawiasie figuruje poziom trudności. Tajemnice opisane są cytatami, które subtelnie sugerują nam, z czym będziemy mieć do czynienia.
Zawsze dużo czasu spędzam przy tego typu wyborach, które mogą rzeczywiście zaważyć na całej rozgrywce i może zabrzmieć to dziwnie, ale właśnie dlatego za tym nie przepadam. Nad swoją pierwszą „świadomą” rozgrywką – przy przygotowaniach do lotu – siedziałam dobre 30 minut. Więc jeśli macie podobny problem, to już teraz wam współczuję.
Na końcu możemy jeszcze ręcznie ustawić ilość i rodzaj ładunku, który chcemy ze sobą zabrać. Oczywiście musimy liczyć się z funduszami, a jeszcze bardziej z ładownością naszego statku kosmicznego. Mamy również możliwość nazwania naszej cudownej rakiety – moja otrzymała dumną nazwę „Ostatnia Tawerna”!
Lądujemy, ale gdzie?
Wszystko pięknie, pożegnaliśmy Ziemię i zbliżamy się już do celu naszej wyprawy. Mars co prawda jest nieco mniejszy od naszej macierzystej planety, ale wciąż jego powierzchnia wynosi 144 800 000 km². Możemy wybrać praktycznie każde miejsce, które przypadnie nam do gustu, ale musimy pamiętać o dwóch bardzo ważnych rzeczach: o zasobach i potencjalnych zagrożeniach, które mogą pokrzyżować nam plany.
Niby dużo zasobów, ale te burze pyłowe zniechęcają…
W zasoby wlicza się woda, metale oraz cement, które będziemy mogli pobierać z powierzchni planety przy pomocy odpowiednich technologii. Jeśli chodzi o zagrożenia, to możemy natknąć się na diabły i burze pyłowe, meteoryty oraz fale zimna (dlatego moja mała rada: nie budujcie wszystkiego zbyt blisko siebie, bo możecie utracić większość tego, co udało się wam mozolnie wypracować!).
Po wybraniu miejsca do lądowania nasza przygoda nareszcie się zaczyna.
Raczkowanie na Marsie
Wszystko dopięte na ostatni guzik, a nasza rakieta wylądował już na powierzchni czerwonej planety, która tylko czeka na skolonizowanie. Ale spokojnie – zanim sprowadzicie pierwszych ludzi, będziecie musieli się nieźle nagimnastykować i wszystko dla nich przygotować.
Pustka, czysta kartka w kolorze pomarańczowym i to my zdecydujemy, co się na niej pojawi!
Naszą siłą roboczą są drony, które pomogą przygotować wszystko od podstaw oraz zapewnią stałą konserwację naszych technologii. Każda rzecz do funkcjonowania potrzebuje zasilania, które możemy wygenerować dzięki panelom słonecznym, turbinom wiatrowym oraz generatorom Stirlinga (pamiętajcie, by źródła energii koniecznie podłączyć do jej konsumentów kablami energetycznymi!). Nadmiar mocy można kumulować w bateriach energetycznych – z racji tego, że moim ulubionym źródłem były panele słoneczne, takie agregaty były niezbędne nocą, gdyż bez nich technologie i budynki przestawały działać.
Podstawą jest posiadanie gniazda dronów, które steruje ich zadaniami oraz stacji ładującej, która ładuje ich akumulatory. Bardzo ważne jest też wybudowanie wieżyczki detekcyjnej oraz węzła wahadłowców – ta pierwsza ostrzeże nas ona przed zagrożeniami, natomiast węzeł pozwoli na garażowanie i tankowanie naszej rakiety.
Patrzcie tylko na te małe słodziaki, ciężko pracują, by wszystkim żyło się lepiej
Aby poszerzać swoje tereny i rozwijać się, używajcie sond orbitalnych i korzystajcie z pomocy eksploratora, dzięki któremu można badać anomalie i odkrywać nowe technologie!
Do pozyskiwania i produkcji zasobów musimy wybudować różnorakie ekstraktory i fabryki (nie zapominajcie o magazynach, w końcu gdzieś trzeba to wszystko składować!). Dopiero potem należy pomyśleć o wybudowaniu kopuły, w której koloniści będą pracować i rozmnażać się. Początkowa faza przygotowywania odpowiednich warunków do życia na Marsie jest naprawdę mozolna i trzeba stworzyć układy, które będą funkcjonować perfekcyjnie, by nasi podopieczni byli bezpieczni w swoim nowym domu. Więc poświęćcie temu tyle czasu, ile będzie trzeba. Nie spieszcie się, a na pewno w przyszłości opłaci się to waszej kolonii. Czasami naprawdę można się nieźle zdenerwować, gdy po raz kolejny coś nie działa tak, jak powinno… kable się psują, brakuje zasobów, a na domiar złego marsjański pył wciska się w szczeliny naszych maszyn i drony ciągle muszą je konserwować. I jeszcze te meteory! Ale nie martwcie się, właśnie na tym polega urok całej zabawy – wszystko ma być na tyle realistyczne, byśmy odczuli na swoich barkach ciężar tej niezwykłej misji.
Marsjańska społeczność
Gdy pierwsi ludzie pojawią się w kopule, nie ma już odwrotu! Trzeba zapewnić im godne warunki bytowe. Wspomniałam już wcześniej, że nie są to jednakowe jednostki, o nie! Każdy ma inne predyspozycje, większość jest „szarymi ludźmi”, niektórzy natomiast mogą przyczynić się do rozwoju kolonii poprzez swoje wykształcenie i stanowiska. Jest jednak coś, co ich wszystkich łączy… Każdy z nich może być od czegoś uzależniony, okazać się leniem i pasożytem na zdrowym ciele kolonii, mieć skłonność do popadania w depresję. Może naprawdę chorować lub cierpieć na hipochondrię i zawracać głowę zapracowanym lekarzom. Wszystko jest możliwe, jak w prawdziwym świecie. Ludzie to nie mrówki, każdy z nas jest trochę egoistą i raczej stawia swoje dobro na pierwszym miejscu, więc trzeba uważać na niezadowolonych i buntowników, którzy mogą popsuć nasze plany i zniweczyć marzenia o spokojnej populacji na nowej planecie!
Apartamenty dla kolonistów prezentują się naprawdę luksusowo
Co jeszcze?
W zasadzie napisałam już wszystko, o czym warto wspomnieć na początek. Uwzględniłam to, co moim zdaniem jest istotne i na co warto zwrócić uwagę. W grze ważnym aspektem jest również ekonomia, lecz o niej nie ma co opowiadać. Każdy w pewnym momencie sam wychwyci, jak zarządzać pieniędzmi kolonii i na co wato wydawać, a na co nie. W kosmicznym świecie gry spędziłam około 20 godzin i czuję, że jeszcze wiele przede mną (nie muszę chyba wspominać, że wiele razy wszystko mi się zawaliło i musiałam zaczynać od początku?). Oprawa graficzna jest naprawdę na wysokim poziomie i zachwycił mnie zoom, który pozwala nam na zaglądanie do domów kolonistów! Interfejs mógłby być ciut bardziej intuicyjny i na pewno należałoby ograniczyć liczbę akcji, którą musimy wykonywać, by wszystko sprawnie działało. Przy niedużej kolonii da się znieść klikanie tu i tam, leczy przy większej miałam spore trudności z ogarnięciem wszystkiego i naklikałam się za wszystkie czasy. Dużym plusem jest oprawa dźwiękowa, przy której czas od razu milej upływa. Na pewno jeszcze nie raz wrócę na Marsa ?