Blizzard nie zamierza rezygnować ze swojej sztandarowej produkcji, jaką jest World of Warcraft. Słynne MMORPG właśnie otrzymało swój dziesiąty dodatek, zatytułowany The War Within, który ma być początkiem zupełnie nowej sagi.
Kamienne krasnoludy vs. nerubianie
Najnowsza część WoW-a przenosi graczy do (kolejnej) nieznanej dotychczas krainy, jaką jest Khaz Algar. To właśnie tu żyją wykute z żywego kamienia starożytne krasnoludy. Ich dom został zaatakowany przez przypominających owady nerubian, rasę dobrze znaną już z poprzednich dodatków. Gracz musi więc przemierzyć kolejne strefy, czyli Isle of Dorn oraz znajdujące się pod ziemią Azj-Kahet, The Ringing Deeps oraz Hallowfall. Po drodze dowie się także, z jakimi problemami mierzy się ostatnimi czasy Anduin i będzie miał okazję przyjrzeć się dalszym losom Allerii Windrunner czy Thralla. Powróci także wątek rozpoczęty jeszcze w Legionie i dotyczący Xal’atath. Warto jeszcze dodać, że cały dodatek to początek nowej sagi nazwanej Serce Świata, która ma być kontynuowana przez kolejne dwie części gry. Jak widać, twórcy mają pomysł na World of Warcraft i na chwilę obecną fani prędko z Azeroth nie odejdą.
Co nowego w Azeroth?
Wielu fanów World of Warcraft uwielbia historię przedstawionego tu świata i śledzi ją z zapartym tchem. Dla zwykłych graczy liczy się jednak przede wszystkim sam gameplay. Co więc daje nam The War Within? Jak nie trudno się domyślić znów możemy podnieść poziom naszych postaci. Kolejny raz maksymalny level zwiększony został o 10, więc teraz wbijać będziemy już do 80. Rozszerzone zostaje także drzewko talentów. Nie rozszerzono jednak dotychczasowych gałęzi, a dodano zupełnie nową ścieżkę, inną i unikatową dla każdej klasy. Tworząc postać, będziemy mieli do wyboru także przedstawicieli nowej rasy – earthen, czyli wspominanych już kamiennych krasnoludów. Nie zagramy jednak nimi od razu. Wpierw będziemy musieli wykonać szereg zadań w grze, aby dopiero ich odblokować. Jeszcze przed wejściem dodatku, w ostatnim patchu Dragonflight dostaliśmy do wyboru sposób latania na naszych wierzchowcach. Mogliśmy używać systemu znanego przez większość dodatków lub zastosować ten, w którym potrzebne są punkty „vigoru”. Po Khaz Algar latać będziemy mogli w drugi z wymienionych sposobów, czyli dostajemy powtórkę tego, co przerabialiśmy na Smoczych Wyspach. Oczywiście jest tu także opcja zdobycia achievementu umożliwiającego nam przejście na starszy styl. Blizzard skorzystał także z innych pomysłów, które dobrze znamy. Questy to w większości zabijanie potworów lub szukanie przedmiotów. Nie brakuje także daily questów, weekly questów czy world questów. Dodano oczywiście nowe dungeony, rajdy oraz battleground. Wraz z rozpoczęciem nowego sezonu PvP ma pojawić się również nowa arena.
Czy jest więc coś zupełnie nowego? Od strony typowo mechanicznej wprowadzono system Warbands. To dzięki niemu wszystkie nasze awatary będą dzielić wszelkie postępy w grze. Wspólna ma być renoma, kolekcje, achievementy i to bez względu czy wybierzemy grę w Hordzie czy w Alliance. To, co jednak będzie dla gracza bardziej zauważalne to tzw. „delves”. Jest to rodzaj specjalnego wyzwania, w którym odwiedzamy różnego rodzaju jaskinie, krypty czy lochy i niczym Lara Croft szukamy w nich artefaktów i skarbów. W misji tej towarzyszyć nam będzie krasnolud Brann Bronzebeard, czyli postać, której miłośnikom WoW-a przedstawiać nie trzeba. Wprawdzie nie będziemy nim kierować, ale możemy wybrać sobie jego rolę podczas misji (DPS lub Healer), a po drodze zdobywać przedmioty, dzięki którym wzmocnimy na stałe jego umiejętności. Dodam jeszcze, że w ten tryb rozgrywki można bawić się samemu lub z 3 innymi graczami.
Oczami gracza
Do Azeroth przywędrowałem przed wielu laty i pozostaje w nim do dziś. Nie ukrywam, że trzyma mnie w nim przede wszystkim gildia, czyli znajomi, z którymi zawsze chętnie posiedzę w grze oraz system PvP. Jednocześnie mam duży sentyment do World of Warcraft i pewnie, gdyby nie wspomniane wyżej punkty, zaglądałbym tu znacznie rzadziej, a może tylko przy okazji premier. Bo nie ma co się oszukiwać, opisywane MMORPG nie cieszy się już taką sławą jak przed laty, wiele osób zrezygnowało z niego całkiem, ale są i tacy, którzy wracają właśnie za sprawą dodatków, aby sprawdzić, cóż nowego zaserwował nam Blizzard. Czy warto więc zajrzeć do The War Within? Zdania zapewne będą podzielone. Poza scenariuszem nie ma tu zbyt wielu nowości. Nowy kontynent, przeciwnicy i sojusznicy oraz wspomniane „delves” to właściwie wszystko. Innym punktem przemawiającym za opisywaną częścią jest zapowiedź, iż to początek całej sagi, a ta ma nam przynieść znacznie więcej. Póki co to jednak dobrze znany nam WoW, w którym tłuczemy co popadnie, zdobywamy itemy i odkrywamy świat. Mi akurat taka zabawa w niczym nie przeszkadza i miałem dużo frajdy przy poznawaniu Khaz Algar, a przecież to dopiero początek! Wszystkim fanom mogę więc polecić i zapewnić, że nie będą się nudzić.