Według najnowszych doniesień, Naughty Dog ma bardziej ambitne plany na remake. Producent nie chce jedynie dostosować tytułu stworzonego na PlayStation 3 do konsoli nowej generacji tak, by dobrze się prezentował oraz satysfakcjonował oczy dzisiejszych graczy. Zamiast tego mówi się, że planuje w pełni wykorzystać możliwości PS5.
Co więc oznacza to w praktyce? Rezygnację ze standardowego ulepszenia rozdzielczości obrazu i dopracowania tekstur na rzecz przystosowania The Last of Us do nowego silnika, użytego w The Last of Us: Part II. A możliwe, że nie tylko. PlayStation 5 oferuje takie funkcje jak dźwięk 3D czy wyzwalacze adaptacyjne – technologię, której nie było w poprzednich konsolach Sony. Istnieje prawdopodobieństwo, że w remake’u również zostaną one zastosowane, aby jeszcze bardziej zwiększyć immersję gry i przenieść ją na inny poziom, który w 2013 roku był nieosiągalny.
Jednak to, co intryguje fanów serii jeszcze bardziej, to kwestia ewentualnych zmian fabularnych. Z dotychczasowych informacji o projekcie nie wynika nic, co wskazywałoby na to, że Naughty Dog zdecyduje się na jakiekolwiek zmiany w historii. Bardziej możliwe, choć też niepewne, wydaje się dodanie kilku nowych elementów, które nie wpływałyby drastycznie na całość.
Ale musimy pamiętać o tym, że Naughty Dog i Sony wciąż oficjalnie nie ogłosiły realizacji projektu – wiemy o nim z artykułu dziennikarza Jasona Schreiera, który podzielił się tą niespodziewaną informacją w kwietniu tego roku. Pozostaje nam więc czekać na potwierdzenie tych doniesień, a część plotek traktować z przymrużeniem oka.