Brzdęk! Katakumby
Śmiały poszukiwaczu przygód i skarbów, co byś powiedział na wyprawę do pobliskich katakumb? Można się ponoć nieźle obłowić. Jest tylko jeden haczyk – kościany smok, który ich pilnuje.
Serii Brzdęk! myślę, że nie trzeba przedstawiać. Czy w podziemiach, czy w kosmosie, czy w wersji legacy, gracze przemierzają pomieszczenia, budują talie i starają się przeżyć, wynosząc w plecakach jak najwięcej kosztowności.
Kolejna odsłona, Katakumby, nie zmienia założeń gry, jednak wprowadza szereg zmian, co czyni ją jeszcze bardziej angażującą i emocjonującą.
W pudełku znajdziemy przede wszystkim modułową mapę, którą będziemy tworzyli w trakcie poruszania się korytarzami. Na jej płytkach znajdziemy tak jak poprzednio: artefakty, kramy, sekrety i figurki małpiego bożka – ale nie tylko. Za pomocą wytrychów będziemy mogli otwierać przejścia, skrzynie i uwalniać więźniów. Trafimy na ołtarzyki i spotkamy duchy, które będą nas nękać już do końca gry.
Katakumby oceniam jako bardzo elegancki i przyjemny krok pomiędzy zwykłym Brzdękiem! a wersją W Kosmosie. Mamy tu parę elementów skierowanych do bardziej zaawansowanych graczy, na które trzeba uważać, wciąż jednak rozgrywka jest szybka, płynna i satysfakcjonująca. Dzięki tworzeniu planszy w trakcie gry nie chodzimy utartymi ścieżkami i za każdym razem rozpoczynamy nową przygodę.
Dla mnie jest to hit tego roku, który bardzo często trafiał na stół przede wszystkim dzięki frajdzie płynącej z rozgrywki, prostym zasadom, ciekawym interakcjom i nieprzewidywalności. Także łapcie skarby i stąd zmiatamy!