Witajcie! Oglądacie właśnie The Wall Show, w którym uczestnicy muszą stawić czoła różnym wyzwaniom w celu przeżycia. Już za chwilę, pewien rudy jegomość wejdzie spóźniony na arenę. Czy ma zamiar ukończyć wszystkie etapy bez butów? Aby się dowiedzieć, zostańcie z nami!
Wyraźne inspiracje
Ministry of Broadcast jest jedną z tych gier, w których historia odgrywa kluczową rolę. Dlatego im mniej o niej wiemy, tym większa przyjemność z samodzielnego odkrywania niuansów fabuły. Wyobraźcie sobie połączenie The Truman Show i książki 1984 Orwella z masą przekleństw i gadającą wroną. Wielką wagę przywiązano do tego, żeby nie utracić ironii sytuacji mających miejsce w świecie przedstawionym. Narracja stawia przed graczem moralne dylematy, zmuszające do przemyśleń po fakcie. Obserwujemy również zmianę w kierowanej przez nas postaci, co pozwala na większe utożsamienie się z nią. Wydarzenia są ponure i przerażające, co jeszcze bardziej zwiększa moc przekazu. Na koniec dostajemy również odpowiednie dla tej atmosfery zakończenie.
Nieco irytujące mechaniki
Elementy właściwej rozgrywki niestety nie dorównują historii. Niektóre sekwencje platformowe wymagają wykonywania skoków z wręcz matematyczną precyzją. Da się do nich przyzwyczaić, chociaż dla części graczy mogą się one okazać zbyt frustrujące. Część etapów wymaga szybkich reakcji oraz uczenia się kolejnych sekwencji ruchów metodą prób i błędów. Nie trudno jest popełnić błąd kończący rozgrywkę. Na szczęście checkpointy zostały rozmieszczone w taki sposób, aby nie trzeba było powtarzać całych sekwencji od początku.
W grze znajdziemy również niemałą ilość zagadek. Podobnie jak sekcje platformowe, stanowią spore wyzwanie. Rozwiązywanie ich potrafi dostarczyć satysfakcji. Dużym plusem jest ich różnorodność – ani razu nie miałem wrażenia, że wiecznie wykonuję te same czynności. W jednym momencie przesuwa się skrzynie, aby w następnym skakać po oblodzonych platformach uciekając przed wściekłym i zabójczym psem.
Przepiękny pixel art
Decyzja, aby wydarzenia rozgrywające się w Ministry of Broadcast przedstawić w formie grafiki pixelowej nie mogła być lepsza. Dzięki niej, oglądając rozgrywające się sceny, ma się jeszcze wrażenie obcowania z czymś nieludzkim i przerażającym. Skala oraz detale poszczególnych lokacji robią bardzo pozytywnie wrażenie. Podczas ważnych wydarzeń w grze pojawia się również muzyka budująca odpowiedni nastrój. Niestety muszę przyznać, że po jej ukończeniu niezbyt ją zapamiętałem. W mojej głowie zostały jednak odgłosy kruka oraz krzyki ofiar krwawego reality show.
Podsumowanie
Rozgrywający się w Ministry of Broadcast program jest czymś, czego prawdopodobnie nikt nie chciałby w życiu doświadczyć. Jednocześnie cieszę się, że miałem okazję być jego częścią. Ze względu na wciągającą i dającą do myślenia historię oraz zapewniające spore wyzwanie zagadki myślę, że powinna zainteresować sporą grupę odbiorców. W prawdziwym zalewie gier często możemy przegapić coś naprawdę wartościowego. Oby taki los nie spotkał Ministry of Broadcast.