Wydawało się, że zakończenie czwartego sezonu podsumuje również całość Fear the Walking Dead. AMC postanowiło jednak pociągnąć dalej losy Alicii, Morgana, Al, Logana i całej reszty. Czy piąty sezon przyniesie odświeżenie?
Chociaż początkowo Fear the Walking Dead miał być serialem opowiadającym o początkach epidemii zombie, którą znamy z The Walking Dead, w ciągu 4 sezonów historia zbiegła się z pierwotną opowieścią. Podobne stały się także losy bohaterów, w których ciągłą walkę o przetrwanie utrudniają już nie hordy ożywionych trupów, a inni ludzie.
Malowane trupy
Zakończenie poprzedniego sezonu sugerowało reset i nowy start dla serii. Myślę tu nie tylko o wymianie niemal wszystkich bohaterów, ale także o objęciu całkiem nowej misji przez naszą grupę. Postanowili bowiem nieść nadzieję światu i innym ocalałym, próbując przy tym zebrać wszystkich chętnych do odbudowania resztek cywilizacji. Reset ten jest jednak tylko teoretyczny, w praktyce serial znowu wpada w utarte tory – budowa lub ochrona schronienia i podstępny zły koleś, który stara się pokrzyżować te plany. Jedyne co ulega zmianie, to – ponownie – otoczka tego wszystkiego. Wysłani samolotem bohaterowie trafiają na radioaktywne pustkowia, gdzie dzieje się coś dość mrocznego i tajemniczego, a próbująca ustalić szczegóły Al, zostaje porwana.

Kadr z serialu
Niemniej trudno jednoznacznie skrytykować serial. Z jednej strony znowu wbija nas w oklepaną formułę, z drugiej jednak – nowa otoczka jest wykorzystywana bardzo świadomie i konsekwentnie konstruowana. Przyjemnie jest także popatrzeć na duet Morgana i Alice, dzielnie kontynuującej dziedzictwo swojej matki. Świetnie sprawdzają się też wątki survivalowe, które uwielbiam od samego początku i bardzo żałowałam, kiedy serial zaczął iść w ślady swojego pierwowzoru, skupiając się na międzyludzkich dramatach. Dlatego tym bardziej ciekawie robi się, bo nareszcie zaczęto zwracać uwagę na aspekty przetrwania i takie kwestia, jak dotąd niekończąca się benzyna. Jeżeli twórcy będą dalej prowadzić narrację w tym tonie, Fear the Walking Dead stanie się naprawdę przyzwoitą pozycją.
Całkiem nowe zombie
Zanim jednak to nastąpi do zwalczenia pozostają jeszcze dwa największe mankamenty: kiepskie dialogi i konstrukcja fabuły. To pierwsze wymaga tylko nieco uważniejszego pisania. Wystarczyłoby, aby postaci przestały nadmiernie powtarzać „słowa klucze”, a wypowiadane przez nie kwestie od razu zyskałyby na realizmie. Druga znacząca wada serialu to już twardszy orzech do zgryzienia, chociaż także i ona jest możliwa do rozwiązania poprzez scenariusz. Niektóre ze zwrotów akcji nadal wypadają dość sztucznie i wymuszenie. Co więcej, w połączeniu z nienaturalnie brzmiącymi dialogami całość przypomina nieco skrypt generowany przez bota.

Kadr z serialu
Fear the Walking Dead to taka brzydsza siostra The Walking Dead. Po początkowych sezonach, opowiadających o pierwszych chwilach apokalipsy zombie, twórcy uderzyli w, wydawałoby się, bardziej atrakcyjne tony, kopiując wątki znane oryginalnego serialu. Niestety przez to seria straciła swoją unikalność, stając się jedynie tanią kopią. Dopiero wymiana bohaterów i przebudowanie głównych wątków pozwoliły na dostateczne odświeżenie formuły. I chociaż nie jest to jeszcze najlepszy serial z żywymi trupami w rolach (prawie) głównych, to widać nieśmiało kwitnący potencjał. Tym bardziej jestem ciekawa, co zaproponuje druga część piątego sezonu.