Przyznam szczerze – już od wieków nie grałam w żadne gry przeglądarkowe. No dobra, może od czasów Farmville (kto nie zbierał truskawek o 3. nad ranem, niech pierwszy rzuci kamień). Recenzja MMORPG Heroes of Simuria okazała się świetną okazją, żeby wrócić do tego tematu.
Wielki powrót
Gra została popełniona przez niewielkie studio Hydrazine Games s.c. Na stronie produkcji możemy przeczytać, że jest to klasyczne fantastyczne MMO przeznaczone dla ludzi z ogarniczoną ilością czasu. Czyli odpalamy przeglądarkę, w pięć minut zabijamy kilku przeciwników i brawo, możemy wracać do swoich zajęć. Oprócz tego znajdziemy tu sześć klas i to zaprojektowanych asymetrycznie, a w maksymalnie czteroosobowych drużynach będziemy walczyć nie tylko z potworkami, ale i innymi graczami.
Czy na pewno?
Obiecanki cacanki
Zacznijmy od początku, czyli założenia konta i stworzenia postaci. Wypełniamy formularz (nad walidacją pól można by jeszcze troszkę popracować) uzupełniamy swoje dane i pach! Witamy w świecie HoS. Najwyższa pora wyklikać sobie bohatera. I tu mój pierwszy zawód – tylko cztery dostępne klasy do wyboru. No nic, z braku laku będzie zwykły mag (pozostałe opcje to wojownik, mnich i paladyn/ksiądz).
Klasa wybrana, obrazeczek ustawiony, to pora zaczynać. Samouczek przeprowadza nas przez niezbyt skomplikowany i rozwinięty interfejs gry. Tak na rozgrzewkę, w ramach pierwszego questa ojciec chrzestny naszego bohatera wysyła go, aby poszukał w piwnicy przepisu na jego ulubioną nalewkę ziołową (moim zdaniem urocze). Ale wracając do zadań, przedstawiane są one w całkiem zgrabnych tekstach opisujących, co się dzieje w świecie/mieście/okolicy. Do miejsca, w które musimy się udać, można się dostać na dwa sposoby: klikając nazwę lokacji w treści questa lub klikając w odpowiedni region na mapie. I tu brawa, bo mapa Simurii jest narysowana naprawdę ślicznie.
Walki z przeciwnikami nie są skomplikowane. Wybieramy wroga, atak i ewentualnie miksturę, która mogłaby nam pomóc. Jedynym ograniczeniem jest czas. Na wybranie akcji mamy w każdej rundzie szalone piętnaście sekund. Do dwudziestego poziomu doświadczenia, praktycznie co każdy level, dostajemy jakąś umiejętność. W przypadku maga są to czary typu arcane lub lodowe.
Multiplayer bez playerów
Dalsza część gry to już standardowe idź uratuj miasto, zabijając potwory albo złych żołnieży. Niestety z tym zabijaniem nie zawsze jest prosto. Przy niektórych przeciwnikach zdecydowanie widać, że zostali zaprojektowani do bycia zwyciężonymi przez więcej niż jednego bohatera (żeby ich pokonać w pojedynkę, trzeba albo wykupić duuużo mikstur, albo żmudnie nabijać punkty doświadczenia na wcześniejszych wrogach). I tu kolejny problem – w sumie to gdzie są gracze? W trakcie mojej przygody z HoS tylko raz udało mi się spotkać inną osobę na globalnym czacie. Także na wszelki wypadek polecam zachęcić znajomych do gry – będzie wam łatwiej. A jak już pogracie w kilka osób, to możecie mi dać znać, czy opcja pojedynków już istnieje, czy zostanie dopiero wprowadzona w ostatecznej wersji gry.
In the end, it does even matter
Mobilnych graczy informuję, że gra działa bez problemów na smartfonach, niestety nie jest do nich przystosowana – obsługa wygląda tak samo jak na komputerze, tylko kursor myszki zmieniamy na palec lub rysik.
Tu się trochę pożalę – nie lubię, jak się mnie oszukuje. Wystarczyło napisać, że w aktualnym stanie gry kilka rzeczy jest okrojonych lub jeszcze nie działa i byłoby OK, bo przecież wszyscy wiemy, że nie zawsze uda się wyrobić z terminami i dodać całą zawartość do testowej wersji. Biorąc pod uwagę, że to już druga wersja beta tej gry, to można było coś poprawić w tekście.
Gra jest prosta i ładna, interfejs intuicyjny, ale momentami toporny, sama rozgrywka łatwa, choć potrafi zirytować (zdecydowanie opcja grania z innymi graczami przyśpieszyłaby bicie przeciwników). Polecam wszystkim cierpliwym i tym, którzy nie mają zbyt dużo czasu na granie, jako że w każdej chwili można do niej wpaść, zrobić questa i wrócić do zajęć czy obowiązków. – Aleksandra Bohdziewicz