Marzyliście kiedyś o tym, aby zostać astronautą i polecieć w kosmos? Jeśli tak to gra Breathedge pomoże wam choć trochę przybliżyć się do realizacji tych pragnień. A przynajmniej tak twierdzi wydawca. Sprawdźmy, czy to prawda.
Przed wyruszeniem w drogę należy zabrać… kurczaka!
Breathedge to gra wydana przez niezależne studio RedRuins Softwork. Wcielamy się w niej w postać Rosjanina, który w przestrzeni kosmicznej zamierza urządzić pogrzeb swojego dziadka. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Rakieta ulega zniszczeniu i nasz bohater zostaje sam w kosmosie. No może niezupełnie sam. Do towarzystwa ma, odziedziczonego po przodku kurczaka(!). Zwierzę najwyraźniej jest nieśmiertelne, ponieważ może żyć poza stacją bez specjalnego skafandra, można nim izolować przewody elektryczne, a także zatkać rurę z gazem. Ponadto z wypadku uratowała się też jedna z komór naszego statku, w której wciąż możemy jeść, spać, a i tlenu nie brakuje. Naszym zadaniem jest jednak przetrwanie a także rozpracowanie międzygalaktycznego spisku i uratowanie pewnej niezwykle ważnej kobiety.

Chałupka ciasna, ale własna
Och, ci Rosjanie…
Breathedge to zarówno gra typu survival, ale także niezła przygotówka. Całość oglądamy z perspektywy pierwszej osoby (FPP). Aby nasz bohater przetrwał na zniszczonej stacji kosmicznej, musimy zapewnić mu wodę, jedzenie, tlen czy sen. Jednak to nie wszystko. Aby fabuła szła naprzód, musimy wykonywać kolejne zadania, takie jak naprawa telefonu, stworzenie sobie nożyc do cięcia plastiku czy ulepszenie naszego skafandra, aby móc wychodzić w przestrzeń na coraz dłuższe spacery. To właśnie na zewnątrz znajdziemy niezbędne pożywienie, lód, plany czy elementy niezbędne do budowy nowych przedmiotów. Z pomocą przyjdzie nam jednak inteligentna technologia SI, która podpowie nam czego jeszcze nam potrzeba. Ponadto dostępny jest również samo aktualizujący się dziennik zadań, w który w każdej chwili możemy sobie zerknąć, aby przypomnieć sobie czego właśnie szukamy.

A mówili, że brokuły są dobre…
To co w grze najlepsze, to humor. Nasz rosyjski „Towarzysz”, jak często określa go komputer pokładowy, trafia do nieco surrealistycznej przestrzeni kosmicznej. Świadczyć o tym może wspomniany już nieśmiertelny kurczak. Gra oferuje nam wiele zabawnych tekstów i obrazków umieszczonych chociażby w porozrzucanych gazetach i zdjęciach. Również nasza sztuczna inteligencja chętnie rzuca dowcipami lub podtekstami. Podobnie jest też z niejaką „Babe”, która co jakiś czas pisać będzie do nas wiadomości na kosmicznym Instagramie. Również nasze nowe przedmioty potrafią zaskoczyć. Przykładowo taki generator prądu może być napędzany bateriami słonecznymi lub chomikami. Oprócz oczywistych żartów, mamy tu także nieco czarnego humoru, związanego ze śmiercią dziadka i kilku innych kosmonautów.

Dziadek był kolekcjonerem
Kopernik byłby zachwycony
Oprócz świetnego humoru, Breathedge należy pochwalić za piękną grafikę i dbałość o detale. Mnóstwo szczegółów odnajdziemy już na naszej stacji kosmicznej. Toaleta, telewizor, łóżko, narzędzia, wszystko zrobione jest w sposób rzeczywisty. Również zabawne zdjęcia, rysunki czy gazety cieszą oko. Prawdziwy zachwyt budzi jednak sama przestrzeń. Po wyjściu z naszego statku dostajemy widok na liczne odłamki rozbitej rakiety, asteroidy, meteory, gwiazdy, a przede wszystkim na Księżyc i Ziemię. Fani astronomii będą w siódmym niebie, ale i amatorzy, którzy kosmos oglądają zwykle w filmach czy programach na Discovery nie będę narzekać. Ja osobiście nie mogłem napatrzeć się na to, jak pięknie została przedstawiona nasza planeta. Twórcy nie zapomnieli też o zadbaniu o to, aby przedmioty latające w kosmosie, zachowywały się dokładnie tak, jak powinny. Przecież nie ma tu grawitacji, więc nawet delikatne dotknięcie sprawia, że zaczynają one wirować i odlatywać.

Ja i kurczak – spotkanie po latach
Plusem dla gry jest także muzyka. Kiedy wychodzimy poza naszą stację, wokół panuje cisza, którą przerwać możemy tylko uderzaniem metalem o metal albo gdakaniem naszego kurczaka. Czasem jeszcze słychać dźwięk z naszego komputera, który rzuca do nas żartem albo kiedy napisze do nas „Babe”. Kiedy jednak wejdziemy do naszego tymczasowego „pokoju”, możemy włączyć sobie radio, w którym leci spokojna, nastrojowa muzyka lub swojska, Rosyjska melodia. Polecam zwłaszcza wariant numer dwa.

Kiedy nie wiesz jak nazwać statek
W kosmosie można się nudzić?
Największym problemem Breathedge jest to, że po pewnym czasie może nam się znudzić. Dopóki nie zbudujemy sobie dodatkowych zbiorników z tlenem, nasze wyjścia poza stację będą bardzo krótkie. Przez jakiś czas będziemy tylko wylatywać, szybko zbierać cztery-pięć składników, wracać, łapać oddech i zaczynać wszystko od nowa. Nic poza tym dziać się nie będzie i nawet jak na survival, zbyt dużo tu gromadzenia rzeczy i kręcenia się w jednym miejscu. Na szczęście w grze utrzymywać nas będzie piękna grafika, ciekawość tego co wydarzy się dalej i co jest w bardziej odległej od nas części kosmosu a także dobry humor. Choć, jeśli ktoś nie zna angielskiego to z tekstów się nie pośmieje. Gra bowiem nie została wydana jeszcze po polsku. Aczkolwiek jeszcze wszystko przed jej twórcami. Otrzymaliśmy bowiem dopiero wersję 1.0, która kończy się po pierwszym rozdziale.

Spokojnie, Batman nas ocali
Sięgnij gwiazd
Breathedge oceniam jednak wysoko. Piękna grafika, świetny humor, przyjemna muzyka i wciągająca przygoda sprawią, że trudno jest się od tej gry oderwać. Jeśli oczywiście przebrniemy przez pierwszy, nieco nużący po pewnym czasie etap. Wątek fabularny powinien nas jednak zaintrygować, a teksty komputera pokładowego i naszej „Babe” umilić ciągłe zbieranie surowców. Zwłaszcza, że cena za tak dopracowaną grę nie jest zbyt wysoka, a i myśl, że to dopiero jej pierwszy rozdział powinien zachęcić. Zabierzcie więc swojego kurczaka, wsiadajcie do rakiety i lećcie do gwiazd, na pogrzeb dziadka. Nie zawiedziecie się, towarzysze.

To się wyklepie