Wyobraź sobie, że znajdujesz się w lesie, który wydaje się być żywy. Pełno w nim niebezpieczeństw, takich jak dzikie zwierzęta, szaleńcy, a nawet potwory. Przed tobą tylko jedno zadanie, musisz się wydostać z tej puszczy. Knieje możesz przemierzać jedynie za dnia, o istnieniu kompasu dawno zdążyłeś zapomnieć, a za mapę służą ci tylko bohomazy robione na kolanie w trakcie odnajdywania nowych lokacji. Jeśli przez swoją nieuwagę i gapiostwo nie zdążysz ukryć się nocą, czeka cię rychła śmierć.
Przypuszczam, że jeszcze kilka dni temu nikt nie słyszał o Acid Wizard Studio, które 17 sierpnia wypuściło grę komputerową Darkwood. Odpowiedzialni za projekt Gustaw Stachaszewski, Artur Kordas i Jakub Kuć wykazali się świetnym zmysłem marketingowym, podejmując decyzję o wrzuceniu gry na torrenty. Rozpętało się wówczas istne szaleństwo, a gra z minuty na minutę zyskiwała na popularności. Duża ilość ściągnięć świadczy o tym, że Polacy robią świetne gry.

Fabuła
Naszym zadaniem jest takie pokierowanie bohaterem, by wyprowadzić go z przerażającego lasu pełnego niesamowitych stworzeń (takich jak na przykład Człowiek Wilk) i niebezpieczeństw. Zwierzęta wydają się być wściekłe, w związku z czym stanowią zagrożenie dla samotnego człowieka. Żeby się wydostać, protagonista musi zbierać surowce potrzebne do przeżycia i budowania broni. To trudne zadanie, ponieważ jedynie za dnia można eksplorować otoczenie, a miejsce w ekwipunku jest ograniczone. Nocą do drzwi i okien naszej kryjówki próbują się wedrzeć tajemnicze stworzenia, a największym wrogiem pozostaje nieprzenikniona ciemność. Koniecznymi są zatem budowa barykad i prowadzenie aktywnej obrony oraz gromadzenie paliwa, które jest na wagę złota. Za jego pomocą można rozproszyć mrok poprzez rozpalenie ognia oraz włączenie agregatu prądotwórczego.
Mechanika
Przy każdej rozpoczętej rozgrywce układy napotkanych pomieszczeń, wydarzeń czy też samego lasu są generowane losowo. Już na początku gry pojawia się ostrzeżenie, że Darkwood nie jest produkcją prowadzącą gracza za rękę. Uważam, że to tytuł dla wprawionych gamerów ze względu na bardzo wysoki poziom trudności. Aczkolwiek przezwyciężenie napotkanych trudności przynosi dużą satysfakcję. Od razu jednak zaznaczę, że jeśli jesteś niecierpliwy, lepiej daruj sobie ten tytuł. Do wszystkiego trzeba w nim dojść samodzielnie, nawet system craftingu nie został wytłumaczony w samouczku.
Warto podkreślić, że główny bohater popada z czasem w obłęd. To, co się z nim dzieje, odciska piętno na jego psychice, przez co zaczyna mieć wizje, a w końcu traci poczucie rzeczywistości. Darkwood to gra typu survival horror, która łączy elementy zręcznościowe, przygodówki i RPG. Jej fabuła bardzo kojarzy mi się z opowiadaniem Las rosyjskich pisarzy science-fiction Arkadija i Borisa Strugackich. Odczuwalny jest w niej zresztą klimat S.T.A.L.K.E.R.- a z modem Misery, gdzie trzeba rozsądnie gospodarować wszystkim, co udało się zdobyć. Filozofię walki można porównać do tej z Condemned: Criminal Origins ze względu na konieczność oszczędzania amunicji i zauważalnego nacisku na walkę wręcz wszelkimi dostępnymi środkami. W Darkwood walka ta jest tak samo dynamiczna co brutalna. Dobrze odwzorowano tu poczucie mocy trzymanej broni. Nie trzeba bić przeciwnika tysiąc razy, by go położyć. Dwa, góra trzy mocne uderzenia załatwiają sprawę. W mgnieniu oka jeden błąd może przeważyć o wyniku starcia. Pomimo perspektywy z lotu ptaka, walka wręcz, jak i wymiana ognia po chwili praktyki nie sprawiają problemu. Prawdopodobnie dlatego, że przeciwnicy reagują na zadawane obrażenia. Dla przykładu, rozpędzony pies po uderzeniu z impetem poleci w stronę wyprowadzonego ciosu, co da graczowi czas na złożenie się do kolejnego.
Klimat
Na pochwałę zasługuje również fakt wykorzystywania przez twórców gry polskiego dorobku kulturowego. Ich wersja chocholego tańca wręcz zmroziła mi krew w żyłach! Z horrorami często bywa tak, że więcej w nich krwi i flaków niż faktycznego strachu. Darkwood jednak oddziałuje na psychikę gracza. Gra nie robi jednak tego nachalnie. Ilość strachu aplikowanego przez tę produkcję jest stopniowa i wyważona. Najbardziej przeraża to, czego oczy nie widzą. Zwłaszcza nocą, kiedy naszych uszu dobiegają odgłosy otoczenia, sugerujące, co się może dziać na zewnątrz. Zaimplementowany w grze system specyficznego rozglądania się, polegający na tym, że gracz widzi tylko to, co ma w zasięgu wzroku obrazowanego przez trójkąt podążający za ruchem myszki, jest strzałem w dziesiątkę. Rozmaite przeszkody modyfikują zasięg pola widzenia, przez co można sobie napytać biedy, będąc nieostrożnym. Istnieje ewentualność, iż przez losowość zdarzeń stanie się tak, że pierwszej nocy nic się szczególnego nie wydarzy, przez co gracz zyska czas na lepsze okiełznanie świata i przygotowanie się na zagrożenia. Ale gra lubi też robić psikusy i spuścić na nas zastępy piekieł już w pierwszych minutach po zmierzchu. Wrażenia nie psuje wątpliwej jakości grafika, co zresztą jest zamierzonym zabiegiem. Trochę jak w przypadku Hotline Miami. Moim zdaniem ten styl graficzny zdecydowanie dodaje grze uroku oraz specyficznego, gęstego klimatu, który byłoby ciężko osiągnąć poprzez osadzenie jej w klasycznym widoku FPP i tejże mechanice.
Podsumowanie
Podsumowując tę recenzję, Darkwood bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie dajcie się zwieść pierwszym wrażeniom, jakie pojawiają się w głowie po obejrzeniu screenów czy też gameplayów innych graczy w internecie. Produkcja ta musi zostać ograna osobiście, w domowym zaciszu, wtedy, kiedy mamy dłuższą chwilę, aby w pełni skorzystać z tego, co ta produkcja oferuje. Jak wspomniałam powyżej, gra nie wybacza błędów i boleśnie punktuje za brak rozwagi i ostrożności, ale przez to jest szalenie ciekawa i daje dużo satysfakcji, gdy ujdzie się z życiem po ostrym starciu. Niepowtarzalność wszystkich wydarzeń, jak i możliwość adaptowania się przez gracza do zasiniałych sytuacji i starć to doświadczenie, którego szuka każdy hardkorowy gamer. Zatem jeśli jesteś zmęczony ciągłym byciem „niańczonym” przez twórców w innych produkcjach, obowiązkowo sięgnij po tę grę i znajdź swoją drogę wyjścia z tego przeklętego lasu.
Mocno się zastanawiałam nad tą pozycją, a tu kolejny sygnał, że warto!