Planszówki dotyczące podboju kosmosu stają się niezwykle popularne. Nic dziwnego, w końcu na mapie świata zabrakło już białych plam i nieodkrytych lądów, warto zatem zwrócić wzrok ku gwiazdom i zacząć snuć marzenia o przebyciu tej niezmierzonej przestrzeni. Trzeba jednak zadać sobie zasadnicze pytanie: czy odkrywanie nowych planet nie jest zbyt ciężkim zadaniem?
Pokaż, kotku, co masz w środku!
Każdy, kto widział moje notatki z zajęć doskonale zdaje sobie sprawę, że jestem wzrokowcem, więc estetyka wykonania jest dla mnie czynnikiem niezwykle ważnym w ocenie wielu rzeczy – od książek po planszówki. Nic nic na to nie poradzę. Już na wstępie wspomnę zatem, że Artefakty Obcych robią naprawdę pozytywne pierwsze wrażenie. Ilustracja na okładce, autorstwa Evana Lee, świetnie wpasowuje się w kosmiczne klimaty, a projekt graficzny całości jest minimalistyczny i stonowany, dzięki czemu sprawia wrażenie eleganckiego. Jako fanka prostoty niezwykle cenię sobie brak pstrokacizny i nadmiaru kolorów.
Pod pokrywką jest równie fenomenalnie. Plastikowa wypraska bez trudu pomieści ponad dwieście elementów gry (kart, żetonów i wszelkiej maści znaczników) i wciąż zostaje miejsce na rzeczy, które pojawią się w nadchodzącym dodatku. Powiem więcej! Insert zrobiony jest z dbałością o takie szczegóły jak wypustki na palce, ułatwiające wydobycie zawartości. Części składowe Artefaktów również wykonane są doskonale i jeśli ktoś rozmyślnie nie będzie próbował ich wyginać, zalewać trunkami i maltretować w inny sposób, to powinny służyć przez wiele kolejnych rozgrywek. Pod względem jakości wykonania naprawdę nie ma się do czego przyczepić.
Z czym to się je?
Artefakty to gra karciana 4X, czyli taka, w której nacisk położony został na czterech aspektach: eksploracji, ekspansji, eksploatacji i eksterminacji. A przynajmniej jako taka była reklamowana, bowiem niekoniecznie zrealizujemy w niej te wszystkie założenia. Jest to idealny przykład eurogry, w której wygrywa ten gracz, który na koniec okaże się najlepszym przywódcą frakcji i zdobędzie najwięcej Punktów Zwycięstwa. Cel ten realizujemy na wiele sposobów, między innymi poprzez odkrywanie nowych planet, rozwijanie technologii i atakowanie Systemów Obcych. Ostatnia z wymienionych akcji pozwala nam również zdobyć tytułowe Artefakty, które mogą okazać się niezwykle pomocne w rozgrywce.
Nie będę tutaj tłumaczyć zasad gry (od tego jest bowiem instrukcja). Muszę jednak nadmienić, że chociaż na pierwszy rzut oka Artefakty wydają się skomplikowane, to przy bliższym poznaniu wrażenie to znika. Niemniej gry nie poleciłabym komuś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z tego typu rozrywką (przynajmniej nie bez wsparcia kogoś bardziej zaawansowanego) – spora ilość elementów, wprowadzone nowe określenia i symbole mogą skutkować tym, że takim osobom gra wyda się zagmatwana i nazbyt skomplikowana, w efekcie szybko się zniechęcą. Mimo wszystko nie warto, odkładać instrukcję poza zasięg rąk – przez kilka pierwszych rozgrywek na pewno okaże się przydatna.
We dwoje jakby raźniej!
Warto nadmienić, że ilość tur uzależniona jest od liczby graczy. Chociaż gra przeznaczona jest dla maksymalnie pięciu osób, to najprzyjemniej spędza się czas, gdy nad kartami pochylają się maksymalnie trzy. Wtedy rozgrywka jest płynna, nie musimy czekać na naszą kolej zbyt długo, zatem i nasze decyzje są spójne. Jest też większa szansa na to, że to my dostaniemy dobrą kartę, a nie nasi przeciwnicy. Niestety, osobiście boli mnie fakt, że w grze reklamowanej jako 4X atakowanie innych graczy staje się w miarę opłacalne jedynie w graniu we dwoje – jako fanka planszówek i karcianek niszczących wieloletnie przyjaźnie jestem niepocieszona.
Przewodnim tematem Artefaktów jest budowanie własnego kosmicznego imperium. Jednak nie wpływa to w żaden sposób na rozgrywkę. Nie poczujecie tutaj też klimatu – gra równie dobrze mogłaby być o czymkolwiek, nawet o sadzeniu marchewek. Pewne aspekty zabawy (część kart można zagrywać na dwa sposoby) obarczone są dużą losowością, która nie każdemu przypadnie do gustu. Zawsze istnieje jednak opcja wybrania bardziej zachowawczej taktyki, niemniej wtedy sami ograniczycie możliwości, które daje gra. Jeśli więc nie lubicie polegać na własnym szczęściu, to warto przemyśleć zakup Artefaktów.