Noc żywych trupów
Pierwszy horror jaki widziałem, a przynajmniej jaki zapadł mi w pamięć, opowiadał o… wampirach. Pamiętam, że oglądałem go wraz ze starszym kuzynem, a scena, w której krwiopijcy atakowali jedną z bohaterek i zabijali ją, pozostała ze mną na długi czas. Niestety, nie mam pojęcia jaki tytuł nosiła tamta produkcja i właściwie pamiętam tylko ten jeden, wspomniany moment, więc trudno mi będzie tę produkcję odnaleźć. Dlatego zamiast o niej, napiszę o drugim filmie grozy, który widziałem i tym razem już zapamiętałem. Była to Noc żywych trupów w reżyserii George’a Romero z 1968 roku. W dzieciństwie, jak zapewne wielu z Was, uwielbiałem oglądać stację Cartoon Network. Jak jednak doskonale pamiętacie, był taki moment, kiedy kończyła ona nadawanie, a w jej miejsce pojawiało się TNT. Zamiast pójść spać po zakończonej emisji seriali animowanych, postanowiłem zostać przy telewizorze (mogę się pochwalić, że miałem swój własny w pokoju) i obejrzeć film. A był to właśnie wspomniany horror. Nie powiem, żebym wtedy jakoś szczególnie się bał. Aczkolwiek sama fabuła wciągnęła mnie, los bohaterów zaintrygował, a i od tego czasu polubiłem produkcje opowiadające o apokalipsie zombie. Żebyście jednak nie myśleli, że byłem takim chojrakiem, to przyznam się, że o ile ani w trakcie seansu, ani podczas kolejnych nocy nie miałem stracha, to już wizja pójścia na cmentarz, zwłaszcza samemu, budziła u mnie obawy. Kiedy babcia wysyłała mnie, żebym poszedł na cmentarz i zapalił dziadkowi znicz, przez długi czas zabierałem ze sobą kumpla czy dwóch. Nerwowo też zerkałem, czy aby przypadkiem między grobami nie czai się ktoś podejrzany. Zresztą tak na wszelki wypadek rowerów nie zostawialiśmy pod bramą, tylko zabieraliśmy ze sobą, żeby w razie czego móc szybciej uciekać.
Na koniec dodam jeszcze, że Noc żywych trupów wpłynęła na mnie na długi czas. Oczywiście obejrzałem też wersję z 1990 roku, która wydawała mi się nawet lepsza od pierwowzoru. Przy okazji właśnie ten tytuł był jednym z omawianych przeze mnie podczas prezentacji maturalnej, a prezentowane przeze mnie wówczas zdjęcia żywych trupów zrobiły chyba wrażenie na komisji, która moje wystąpienie oceniła (i znów się pochwalmy) na 100%! – Piotr Markiewicz

Źródło: nytimes.com