Chociaż Howard Phillips Lovecraft zmarł już równo osiemdziesiąt lat temu, jego postać – i spuścizna – nie przestaje budzić emocji. Co tu dużo mówić – być może żyjemy w najbardziej lovecraftiańskiej epoce w dziejach. Takiej, w której bluźniercze i nieopisane Cthulhu fhtagn rozbrzmiewa z wielką mocą.
Możecie o tym nie wiedzieć, ale kontrowersje dotyczące Lovecrafta i World Fantasy Award sięgają dalej niż 2014 roku. Okazuje się bowiem, że w 1984 roku Donald Wandrei odmówił przyjęcia statuetki WFA. Powód? Stwierdził, że małe popiersie słynnego pisarza zakrawa raczej na karykaturę niż faktyczną podobiznę.
Oczywiście zarzuty, które wysunięto w drugiej dekadzie naszego wieku, były poważniejsze: uznano, że ze względu na swoje rasistowskie poglądy Lovecraft nie powinien patronować tak ważnej nagrodzie. W obronie autora wystąpił między innymi jego biograf, Sunand Tryambak Joshi, jednak ostatecznie od 2016 roku statuetka przybrała nowy kształt drzewa na tle pełni księżyca.
Abstrahując od zarzutów światopoglądowych, czy tego chcemy, czy nie, twórczość Samotnika z Providence wywarła olbrzymi wpływ na naszą kulturę – przede wszystkim na horror, choć nie tylko. Wciąż ukazują się nowe wydania jego prozy. Bywa ona zresztą inspirująca nawet dla autorów, którzy za amerykańskim pisarzem nie przepadają: Nora K. Jemisin, dwukrotna laureatka nagrody Hugo, zapowiedziała na przykład, że napisze książkę, w której to kolorowi bohaterowie „skopią tyłek jego [Lovecrafta] twórczości”.
Przyjrzyjmy się zatem, w jaki sposób w ostatnich latach Wielcy Przedwieczni zagarniali współczesną kulturę.
Cthulhu w kolorze i stereo
Wygląda na to, że Lovecraftiańska groza szczególnie dobrze czuje się w medium gier komputerowych. Wiele produkcji spod horrorowego szyldu zdaje się w jakiś sposób czerpać z twórczości Samotnika z Providence. Jeśli chodzi o nawiązania wprost, warto wspomnieć rodzime Layers of Fear, gdzie wcielamy się w malarza o tragicznej przeszłości i próbujemy dokończyć jego opus magnum, jednocześnie odkrywając skalę tragicznych wydarzeń, jakie rozegrały się w życiu jego i jego bliskich. W produkcji znajduje się Zew Cthulhu, którego premierę przełożono na 2018 rok. To tytuł aż do bólu klasycznie lovecraftiański: rzecz ma toczyć się w latach 20. ubiegłego wieku, a gracz wcieli się w Edwarda Pierce’a, weterana wojennego i prywatnego detektywa badającego wydarzenia na wyspie Darkwater.

Layers of Fear
Są też mniej bezpośrednie, a bardziej kreatywne nawiązania. Wśród nich chciałabym wyróżnić przede wszystkim Darkest Dungeon, genialny niezależny roguelike’owy dungeon crawler od studia Red Hook. Otrzymawszy list od antenata, gracz „przybywa” do osady i najmuje kolejnych bohaterów żądnych chwały i bogactw. Nie paladynów o kryształowych sercach, lecz ludzi twardych, nieustępliwych, zaprawionych w boju, często pokrzywdzonych przez los i opryszków. A nawet arabskiego okultystę! Wysyła się więc kolejne ekspedycje, które mierzą się z potworami (a część z nich nie bez powodu należy do kategorii Eldritch) i stresem. Ten ostatni, będący przecież w jakiś sposób nawiązaniem do lovecraftiańskiego obłędu, to równie groźny przeciwnik: potrafi zabić, i to zupełnie niepostrzeżenie.

Darkest Dungeon
Inną grą przetwarzającą mitologię Cthulhu w mniej typowy sposób jest Sundered, wydana w tym roku przez Thunder Lotus Games bajecznie piękna metroidvania. Niech was nie zwiedzie uwodzicielska grafika! Świat tej produkcji okazuje się niezwykle groźny, pełen nie tylko Stworów z Mackami™, lecz również zmechanizowanych przeciwników. Młoda Eshe podąża za wskazaniami Świecącego Trapezoedru, lecz tylko do czasu: w końcu przyjdzie jej zdecydować, czy przyjąć spaczoną moc pradawnych okruchów. Resist or embrace!
Cthulhu przy stole
Zew Cthulhu, gra fabularna wydawnictwa Chaosium, liczy sobie już trzydzieści sześć lat; pierwsza edycja ukazała się w 1981 roku, a w tej chwili na rynku gości siódma. Co więcej, jej popularność czy jakość najwyraźniej nie spada: wystarczy spojrzeć, w jak wielu kategoriach w tym roku nagrody ENnies zgarnęły produkty Chaosium. A przecież na samym Zewie… się nie kończy! Inne licencjonowane RPG-i obejmują d20 Call of Cthulhu (bazowane na słynnej mechanice), Trail of Cthulhu Kennetha Hite’a, hybrydę CthulhuTech, nie mówiąc już o ciekawym dodatku-odprysku Pulp Cthulhu, który prawdopodobnie stanowi zaprzeczenie całego klimatu grozy, jaki starał się budować Lovecraft. Wszystkie powyższe tytuły do dziś są w RPG-owym światku grane i lubiane.
Jakby tego było mało, istnieją jeszcze liczne planszówki, że pozwolę sobie wymienić te najważniejsze: Horror w Arkham słynący ze złożoności i długiego czasu rozgrywki, Eldritch Horror mający stanowić uproszczoną wersję tego pierwszego (obydwie gry z licznymi dodatkami); wreszcie karciany Horror w Arkham czy dwie edycje Posiadłości szaleństwa. Oj, poszaleć to sobie rzeczywiście można. W każdym tego słowa znaczeniu.
Cthulhu-gwiazdor
I tylko dziesiąta muza jakby ostatnio zaniedbywała tematykę lovecraftiańską, choć na szczęście pozornie; wciąż powstają mniej lub bardziej niszowe obrazy, jak Die Farbe Huana Vu czy La herencia Valdemar José Luisa Alemána. Do ciekawszych projektów zaliczyć należy The Void, kanadyjski horror Stevena Kostanskiego i Jeremy’ego Gillespie. Produkcję ufundowano za pośrednictwem Indiegogo, a światowa premiera odbyła się na Fantastic Fest w 2016 roku. Opowieść o straszliwej nocy w szpitalu otoczonym przez tajemniczych kultystów doczekała się pozytywnych recenzji i często była porównywana do horrorów z lat 80., w tym do dzieł Johna Carpentera. Fani serialów natomiast zapewne oczekują kolejnej próby zekranizowania komiksu Locke & Key Joego Hilla i Gabriela Rodrigueza, którego pierwszy tom nie bez powodu nosi podtytuł Witamy w Lovecraft…
Słitaśny Cthulhu
Okazuje się jednak, że nie tacy Wielcy Przedwieczni straszni, jak ich Lovecraft starał się malować. Jeśli jeździcie na konwenty, na pewno nieobcy jest wam widok małych, uroczych, pluszowych Cthulhu zalegających na hali wystawców. Do tego dochodzi cała gama twórczości parodystycznej, jak na przykład zabawna karcianka Cthulhu Światy, film The Call Girl of Cthulhu czy postać samego Lovecrafta w Oh… Sir! The Insult Simulator. Ostatnio natomiast, krążąc po krakowskich targach książki, natknęłam się na takie perełki: C jak Cthulhu. Abecadło mitologii Cthulhu oraz C jak Cthulhu. Kolorowanka autorstwa Jasona Ciaramelli i Grega Murphy’ego. Teraz możecie bezboleśnie indoktrynować na przyszłych kultystów nawet najmłodsze z waszych pociech… Khem! Chciałam powiedzieć, możecie wychowywać latorośle w zamiłowaniu do… Właściwie do czego? Raczej nie do horroru, bo trudno powiedzieć, aby Cthulhu w tej wersji jeszcze kogokolwiek straszył.
Trendy Cthulhu
„Lovecraftiański” stało się więc słowem-kluczem – i to nawet, jeśli nawiązanie do twórczości amerykańskiego autora byłoby bardzo odległe i kiepskiej jakości. Z jednej strony: sentyment się dobrze sprzedaje, z drugiej – miło pogrzać się trochę w cudzym blasku. Dostrzegam w tym jednak pewną siłę oddziaływania potwierdzającą, że naprawdę mamy do czynienia z klasykiem – skoro przez tyle dekad jego wizje nie tylko się nam nie znudziły, a wręcz rozszerzyły swój zasięg. Czuję jednak, że możemy stać przed drzwiami z napisem „PRZESYT” – i wolałabym ich nie przekroczyć. Lepiej pozostać u progu, w ciszy, z CZYMŚ nieznanym przy boku, szepcząc w ciemności i borykając się z tym nieopisanym uczuciem na dnie duszy…
Warto jeszcze wspomnieć o dwóch tytułach bardzo popularnych w naszej części Europy- Lovecraftową edycję Munchkina oraz wydaną stosunkowo niedawno grę polskich twórców-Zaginięcie Ethana Cartera, gdzie nawiązania są bardzo wyraźne
@Artur K, jasne. Podobnie jak bez wielu innych tytułów. Temat jest tak rozległy, że zasługiwałby na osobną monografię lub przynajmniej cykl artykułów. Tu tymczasem jest krótki, przekrojowy felieton, stąd decyzja, aby wymienić tylko kilka nowszych i może mniej znanych (ale nie mniej ciekawych!) przykładów. Jeśli czegoś brakuje, to raczej wzmianki o „The Sinking City” Frogware’a.
Ale zaraz, ten cykl artykułów to w sumie niegłupi pomysł…
pisać o spuściźnie Cthulu w grach i nie wspomnieć chociażby World of Warcraft (Old Gods), Dead Space czy chociażby Alone in the dark to skandal
Uwielbiam Cthulhu <3