Site icon Ostatnia Tawerna

Od pucybuta do milionera – „Kaczor Donald i Wujek Sknerus: Ostatni z klanu McKwaczów” t. 4

Historię wzbogacania się Sknerusa McKwacza zna chyba większość Polaków, nie tylko kaczkofanów. O jednym z tych wydań, które przedstawiały tą historię pisałem tutaj. Czy warto zaznajomić się z tym wznowieniem lub polecić młodszym kolegom lub członkom rodziny?

Czy to wydanie jest warte uwagi?

Otóż to, co zupełnie mnie zaskoczyło, to garść dodatków, których brakowało w poprzednich wydaniach. Pojawiły się między innymi niepublikowane dotychczas okładki oraz swoisty prequel historii w formie szkicu. The Last of the Clan McDuck to krótka 8-stronicowa historia, zaprezentowana w bardzo surowej formie, która w sposób telegraficzny przedstawia nam dzieje rodu McKwaczów od praktycznie zarania dziejów (pojawiają się kaczki walczące przy Wale Hadriana). W jednym z kadrów pojawia się nawet wybitny golfista rodu – Donald McKwacz, który tak, jak jego potomek z kilku pokoleń do przodu, nie grzeszy szczęściem.

Niestety, muszę skrytykować jedną rzecz. Dlaczego podzielono tę wybitną historię na dwa tomy? Czy był to skok na kasę, czy jednak trzymanie się oryginalnej serii wydawniczej? Co prawda Egmont w swoich reklamach ostrzega, że jest to pewien „przedruk” znanego nam komiksu, jednak to nic nie zmienia. Fani w Polsce czekają na pełne wydanie z dobrym tłumaczeniem i kolorami (nie jak miało to miejsce trzy lata temu) oraz interesującymi dodatkami, takimi jakie odnajdziemy teraz.

Co z grafiką?

Otóż w tym tomie znajdziemy zupełnie inne kolory, niż w poprzednich wydaniach. Jak one się prezentują? Według mnie są dość dobrze skomponowane z charakterystyczną kreską Don Rosy. Niemniej jednak, dla mnie takie wydarzenia jak płonący rycerz, spadający parowiec z krawędzi rzeki, piorun uderzający w zamek McKwaczów lub wybuchający gniewem Sknerus pośród zwierząt na sawannie powinny być bardziej jaskrawe, jak w wydaniu z 2000 roku. Co prawda stare wydanie miało matowy papier, ale jednak kolory, a nie struktura papieru robią większe wrażenie na czytelniku komiksów.

Co z innym błędami?

Cóż, jeżeli wydajemy już coś po polsku, to moim zdaniem powinniśmy wszystko przetłumaczyć. Tymczasem, tak jak w poprzednim tomie z 2017, doskwiera mi brak przetłumaczenia angielskich napisów w głównej powieści. Również i onomatopeje nie zostały przełożone na język polski. Ludzie od Egmontu potrafią jednak dobrze przełożyć wszystko, o czym świadczą comiesięczne wydania „Kaczora Donalda”. Więc, dlaczego nie zrobiono tego z historią o Sknerusie?

Generalnie historia jest czymś wyjątkowym, a dodatki mogą nam umilić lekturę. Jednak ze smutkiem po raz kolejny muszę skrytykować wydanie, bowiem Życie i Czasy Sknerusa McKwacza nie doczekało się wydania w Polsce, które byłoby godne tej monumentalnej historii.

Nasza ocena: 8,2/10

Kolejny tom przygód Sknerusa i Donalda od Don Rosy. Czy warto? Chyba tylko jeśli nie macie swojego wydania Życie i Czasy Sknerusa McKwacza lub chcecie mieć wszystkie tomy z kolekcji Wujek Sknerus i Kaczor Donald.

Fabuła: 10/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 5/10
Bohaterowie: 10/10
Exit mobile version