Najnowszy, 3. sezon Westworlduwywołał skrajne emocje wśród fanów, dlatego postanowiliśmy przedyskutować najnowszą odsłonę produkcji Lisy Joy i Jonathana Nolana. Paulina i Mateusz nie zgadzają się ze sobą co do jakości nowych odcinków...
Mateusz: Zanim przejdziemy do rozmowy nad 3. sezonem Westworldu, warto przeanalizować fenomen serialu Nolana i Joy. Jak uważasz, co wyróżnia ich dzieło na tle podobnych produkcji? Widziałem pierwowzór, który poza ciekawym pomysłem, określiłbym raczej artystyczną porażką. Niemniej, twórcy WW poszli swoją własną ścieżką, wykorzystując wyłącznie koncepcje z filmowego pierwowzoru. Wykreowali wizualne arcydzieło, niezwykły świat hostów i fantastycznych narracji. Jednak zdecydowanie najlepszym elementem dzieła Nolana i Joy jest fenomenalny scenariusz – pełen zagadek, tajemniczości i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Pamiętając dwa świetne sezony, spodziewałaś się podtrzymania trendu czy obniżenia lotów w 3. serii?
Paulina: Nie będę ukrywać, że WestWorld już po pierwszym sezonie zdobył moje serce i status ulubionego serialu (co prędko się nie zmieni), przez co niełatwo przyjdzie mi krytyka. Dzieło Jonathana Nolana i Lisy Joy wyróżnia wyrazista koncepcja i refleksja nad współczesnym społeczeństwem. Serial zmusza nas do wzmożonej koncentracji, aby nie zgubić się wśród powiązań wątków Dolores, Meave i Bernarda oraz nadążyć za logiką ich działań. To co mnie zachwyca, to nie tylko ważny przekaz, ale wyrażająca go forma, stanowiącą część szerszej, kreatywnej wizji reżysera. Zakładam, że losowo pauzując odcinek i tak zatrzymamy się na kolejnym operatorskim arcydziele, za co odpowiada dopracowany język filmu – kadry, kolorystyka, oświetlenie. Myślę, że nie byłabym w stanie wskazać sekundy, która zostałaby zmarnowana w ciągu tych 8 epizodów. Co tydzień z ekscytacją, jak na prywatną świętość, czekałam na nowy odcinek!
Mateusz: Całkowicie się z Tobą zgadzam, co do konieczności utrzymania pełnej koncentracji w trakcie seansu, gdyż każdy niuans może wpływać na rozwiązanie finalnej zagadki (casus tożsamości mężczyzny w kapeluszu z pierwszego sezonu). W przeciwieństwie do Ciebie, postawiłem tym razem na binge-watching, co nieco zepsuło mi odbiór. Nie musiałem z zapartym tchem wyczekiwać kolejnego odcinka, co jednak moim zdaniem odsłoniło pewne braki tego sezonu, w którym zabrakło tajemniczości. Twórcy skupili się raczej na ukazaniu wizji świata przyszłości oraz rozwoju bohaterów. Irytujące okazało się przywracanie zmarłych postaci, wytłumaczone tym, że od początku byli hostami. Jak Twoim zdaniem bohaterowie odnaleźli się w nowym świecie?
Rozczarowała mnie wizja przyszłości, spodziewałem się czegoś “wow”, może świata pokroju z Altered Carbon, a zamiast tego otrzymujemy podrasowaną współczesność z elementami Wielkiego Brata, głębokiego podziału kast, przewidywania przyszłości rodem z Raportu mniejszości oraz wielu “zgranych kart” i klisz gatunkowych. Zdecydowanie ciekawsze i świeższe były wydarzenia rozgrywające się w parku.
Paulina: Po dwóch sezonach w parku rozrywki nie mogłam się doczekać, aby Dolores poznała realny świat, a w zasadzie to lokomotywę sterującą jej dotychczasową ścieżką. Tym razem mogliśmy się przenieść w nieznaną dotąd rzeczywistość, w której, w przeciwieństwie do znanego nam Westworldu, mieszkańcy podlegają całkowitej kontroli i wielu ograniczeniom. Tak samo jak ludzie nie mogą oderwać się od chronologii (bo i nasze wspomnienia nie dorównują tym zapisanym na mechanicznym dysku), stąd obserwujemy linearnie działania hostów. Piękna, futurystyczna przestrzeń Dolores spełnia wszystkie moje oczekiwania i wyobrażenia, które snułam o dalszym ciągu tej historii. Nasza główna bohaterka odkrywa kolejną platformę, złotą klatkę, w której rządzi złudzenie o podejmowaniu własnych wyborów. Świat jest niezwykły, sprawia wrażenie jeszcze bardziej stechnologizowanego niż ten faktycznie wykreowany, mechaniczny w Delos. Akcja w pierwotnym parku została już wyczerpana, a rozwój postaci stanął w miejscu. Tutaj nadal jesteśmy w bardzo podobnym “wesołym miasteczku”, ale tym razem stawka jest jeszcze wyższa. Czy brakowało tajemniczości? Nie, ale zagadka była osadzona w ludzkim świecie, trzymaliśmy się chronologii i to zmieniło wcześniejsze struktury narracyjne. Jest po prostu bardziej człowieczo!

Źródło: variety.com
Mateusz: Mam pewien problem z Dolores – przywodzi mi na myśl stwierdzenie Alfreda z Mrocznego rycerza, że są ludzie, którzy po prostu lubią patrzeć, gdy świat płonie. Owszem, bohaterka z uporem maniaka i po trupach usiłuje dokonać rewolucji oraz zniszczyć wspominaną przez Ciebie złotą klatkę, jednak nie robi tego ze szlachetnych pobudek. Chce po prostu zobaczyć świat pozbawiony zewnętrznej kontroli i obserwować jego kres.
Uwielbiam przez to szósty odcinek, kiedy naszprycowany narkotykiem Caleb przeżywa trans w formie filmowych uniesień. Jego haj barwnie przechodził od kina niemego, poprzez romans, aż do produkcji sensacyjnych (również otaczających go w tej scenie). To również ciekawe nawiązania do innej, podobnej i najbardziej popularnej roli Aarona Paula.
Westworld to również fenomenalne aktorstwo oraz świetnie poprowadzone postacie. Każda decyzja obsadowa wydaje się ocierać o geniusz, gdyż gwiazdy serialu fenomenalnie oddają złożoność swoich bohaterów, często trudne do jednoznacznej oceny motywacje oraz dynamikę zachodzących w nich zmian na przestrzeni trzech sezonów. Najlepiej napisaną postacią jest moim zdaniem Bernard, który wielokrotnie zmuszany do jest do podejmowania trudnych decyzji, często musi “ubrudzić” sobie ręce, jednak pozostaje w nim pewna (naiwna zresztą), szlachetność jego pierwowzoru. Tak jak wspominałem, nie jestem przekonany do motywacji i prowadzenia postaci Dolores, ale to pewnie kwestia interpretacji tej bohaterki. Pozytywnie zaskoczyła mnie kreacja Aarona Paula, który nadał swojej postaci dramatyczny ton. Dawno nie widziałem go w tak dobrej formie. Jak postrzegasz rozwój głównych bohaterów w nowym sezonie? Może któryś z nich Cię tym razem rozczarował albo zauważyłaś brak pomysłu lub niekonsekwencje w prowadzeniu protagonistów?
Paulina: Nie wyobrażam sobie lepszych aktorów – casting został przeprowadzony bezbłędnie. Nie zauważyłam niczego, co podważyło by logikę przedstawionego świata i jego funkcjonowanie na podstawie kreacji bohaterów. Zarówno hosty, jak i nasi ludzcy pobratymcy mają w sobie najprawdziwsze motywacje i cele. Choć mam jeden zarzut, który kłuł mnie już od 2.sezonu – Meave nie do końca analizuje sytuacje, a jedynie pędzi na oślep by odnaleźć córkę, kierując się tylko retrospekcjami z poprzednich, w pełni zaprogramowanych wcieleń. No niestety, nie wypada na inteligentną postać u boku Dolores, świadomie poszukującej narracji stechnologizowanego świata. Nie uważam, aby jej działania były pozbawione konieczności. Dolores nie chce po prostu patrzeć jak świat płonie, ale dotrzeć do prawdy i wyrównać rachunki. Dochodzi do odwrócenia ról – teraz to ludzie są kontrolowani i ograniczeni, a androidy mogą ponieść wodze fantazji… Fundament tej nowej, pieczołowicie konstruowanej rzeczywistości musi w końcu runąć. Zapałałam z kolei jeszcze większym uczuciem do Charlotte Hale – niezwykle pięknej i charakternej, mającej niebagatelny wpływ na przebieg historii. Chciałoby się powiedzieć, że to właśnie kobiety rządzą – są piękne, silne, wrażliwe – a mężczyźni nieudolnie starają się za nimi nadążyć. William niewiele może wskórać, a i Bernard niebezboleśnie (i zgadzam się, że szlachetnie) radzi sobie z ratowaniem ludzkości. Caleb trochę nadrabia, ale to także dziecko we mgle prowadzone przez niezawodną Dolores. Faceci przejawiają w gruncie rzeczy cechy negatywne – są impulsywni, dziecinni, brutalni lub zmanipulowani.

Źródło: thelatch.com.au
Mateusz: Przechodząc jednak do podsumowania finału, jak oceniasz ostateczne rozwiązanie, odkrycie tajemnic bohaterów, “nieoczekiwane” zmiany stron konfliktu oraz nieco, jak dla mnie, nielogiczne postępowanie Dolores? Moim zdaniem, zabrakło, po raz pierwszy w historii serialu, efektu “wow”. Westworld stał się nieco zbyt mdły, patetyczny, niekonsekwentny, a przede wszystkim… przewidywalny, czego Joy i Nolanowi nie mogę wybaczyć.
Jak już wiemy, HBO zamówiło czwarty sezon. Czy masz jakieś oczekiwania co do tego, jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Jak dla mnie, historia hostów i ludzi została domknięta w ostatnim odcinku. Obawiam się, że czeka nas niepotrzebne wydłużanie serialu. Produkcja to, co najlepsze ma już dawno za sobą, a pomysły scenarzystów ewidentnie ulegają wyczerpaniu. Czas odejść śladami GoT.
Paulina: Już zdradziłam moje wysokie oczekiwania wobec 3. sezonu Westworld, a zdarza się, że takowe utrudniają odbiór. Doceniam to, co otrzymałam od twórców, bowiem była to bogata uczta, zaskakująca w zwroty akcji. Finał mnie nie zawiódł, choć autorzy do ostatniego odcinka trzymali widzów w niepewności i nie rozpraszali niejasności. Myślę, że oglądając 3. sezon po raz drugi, wiele scen i dialogów wyda się w pełni klarowna, a zakończenie nieuchronne. Najbardziej zastanawia mnie chronologia wydarzeń w kolejnym sezonie – jak daleko się przeniesiemy tym razem? Czy być może czas przestanie mieć znaczenie, jeżeli nie będziemy już w realnym świecie, a w niebiańskiej symulacji? Mam jeszcze wiele pytań, dlatego z ekscytacją wyczekuję czegoś świeżego, zaskakującego i przede wszystkim –kwestionującego rzeczywistość, a to wszystko w wydaniu nie kogo innego, jak Jonathana Nolana!
Mateusz: P.S. Czy zauważyłaś pewien fenomenalny easteregg, bodajże w drugim odcinku? Jako wielki fan serialu, którego “bohater” pojawił się wówczas, chciałbym zauważyć, że producenci Westworldu w zabawny sposób potwierdzili fanowskie teorie o “wspólnym” uniwersum tych produkcji.
Paulina: Tak – choć nie jestem fanką Gry o tron,to ucieszył mnie znajomy widok! Byłoby ciekawie, gdyby mogło to być wspólne uniwersum, ale chyba główne role nie są przeznaczone dla hostów? Czy wtedy oznaczałoby, że byli tylko użytkownikami parku? Wątpię. Zostawmy Grę o Tron, niech spoczywa w pokoju.