Kolejny tom komiksowych pasków, przetłumaczony przez Piotra W. Cholewę, zawitał do księgarni. Jak zapewne pamiętacie, Tłusty koci trójpak to potrójna dawka humoru, która nie przestaje nas bawić.
Garfield robi masę: W duchu minionych obiadów
Nic nie sprawia Garfieldowi takiej radości jak kolejna porcja pyszności, to prawda. Jego życie byłoby jednak mniej kolorowe, gdyby nie stali towarzysze życiowej niedoli – Jon i pies strażnik, Odie. Za ich sprawą na ustach czytelnika niejednokrotnie pojawia się szeroki uśmiech. Pomimo że od wydania tomu nr 12 minęło już kilka miesięcy, lektura najnowszego trójpaka szybko przypomni odbiorcom charakterystyczny, ironiczny humor serii. Warto również zauważyć, że tytuł pierwszej części jest nieprzypadkowy – ulubiony kot Ameryki (i nie tylko) często sięga do lodówki, kosztuje nowych smaków i… szuka „przyjaciół”. Ponadto w tomie poznajemy dziesięć propozycji nowych zawodów sportowych, m.in. pchnięcie psem, mysi hokej, rwanie lodówki czy wykrztuszanie kłaczka. Brzmi znajomo?
Garfield gotuje: Chłopak kocha pizzę
Jon nie ustaje w randkowaniu, pomimo że przeżył już w swoim życiu tak wiele zawodów miłosnych. Jak trafnie zauważa Garfield, uniki stosowane wobec Jona (wymówki typu: mam właśnie ostry przypadek otarcia stopy, akurat tego wieczoru woskuję babci wąsik, wolałabym popływać w basenie z piraniami, przebrana za kotleta…) są niezwykle zabawne! Ale jak zawsze – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia! W drugiej części Tłustego kociego trójpaka obserwujemy kurioza, których wcześniej – w poprzednich tomach – nie było. Niektóre szczególnie nas bawią, inne – po prostu mijamy wzrokiem. Ponadto Garfield nie ustaje w grach i zabawach z mieszkającą w domu Jona myszką (ba, gryzoń pojawia się na wielu stronach recenzowanej propozycji; będziecie zaskoczeni!). Kota odwiedza również przyjaciel-pająk, którego obecność wprowadza nieco radości do „monotonii” egzystencji.
Garfield z wróblem w garści: Jestem dżinem ze słoja na ciasteczka!
Życie Garfielda jest pełne niespodzianek. Każdy dzień, może prócz poniedziałku, to szansa na nowe przygody – równie niezwykłe jak te, które już poznaliśmy. W życiu rudzielca nie ma bowiem czasu na nudę, co sprawia, że czytelnik również jej nie odczuwa! W trzeciej, ostatniej części Trójpaka Jon z podopiecznymi odwiedzają rodziców mężczyzny. Wizyta na wsi to okazja do poznania różnych gatunków zwierząt, chociaż pamiętając, jak wiele razy Garfield odwiedzał już dziadków, dziwimy się jego zdziwieniem. Z uśmiechem patrzymy z Garfieldem (i innymi mieszkańcami farmy) na zachód słońca i mając świadomość zbliżającego się końca tomu, już nie możemy doczekać się kolejnego!
No limits – śmiejemy się!
Nie ukrywam, że najnowszy tom może się podobać! Zostały w nim zgromadzone trzy zeszyty: Garfield robi masę, Garfield gotuje oraz Garfield z wróblem w garści. Pomimo ogromnego ego tytułowego kocura, jego przygody czyta się z niesłabnącym uśmiechem na ustach. Ponadto interesująco zostały również przedstawione perypetie Jona, który nadal wierzy w miłość (a my razem z nim!). Uniwersum Jima Davisa nie zawodzi, podobnie jak wydanie. Egmont wzbogacił 13. tom o ciekawą wstawkę, która na pewno zwróci uwagę potencjalnego odbiorcy przy pierwszym kontakcie z książką. Jeśli nie przeszkadzają Wam pokazy obżarstwa, wizualizacje przemian w amerykańskim społeczeństwie i ponadczasowe gagi, najnowszy tom jest wyśmienitym wyborem – zarówno na prezent, jak i bez okazji.
Nasza ocena: 9,2/10
Kolejna porcja wyśmienitego (mniam, mniam!) humoru!
Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 10/10