Site icon Ostatnia Tawerna

Mózg Petera Parkera na obiad podano! – recenzja gry planszowej „Marvel Zombies”

W instrukcji Marvel Zombies twórcy zachęcają, aby weterani serii dokładnie zapoznali się ze wszystkimi zasadami, bo istnieje wiele różnic. Czy faktycznie Marvelowska odsłona Zombicide dostarczy zupełnie odmiennych wrażeń z rozgrywki? 

Odwracamy role, pora zjeść mózgi

Marvel Zombies zmienia koncepcję fabularną i w przeciwieństwie do wszystkich gier z linii Zombicide, tym razem gracze wcielają się w zombie. Oznacza to, że w walce przede wszystkim będziemy stawiać na kontakt bezpośredni, a poza rozdawaniem solidnych razów przeciwnikom, również trzeba będzie od czasu do czasu kogoś zeżreć, aby zaspokoić głód. Brzmi interesująco? Według mnie wręcz zachwycająco!

Bardzo chciałem wcielić się w zombiaka z supermocami i siać terror i zniszczenie w mieście. Niestety w praktyce wypełniamy typowe dla serii Zombicide misje. Z reguły trzeba podnieść żetony celów, a następnie uciec. Dodatkiem jest konieczność pożarcia postronnego człowieka w osobie np. Wonga. Z tego powodu niekoniecznie czułem się, jakbym wcielał się w zombiaka. Jasne, największa różnica w prowadzeniu bohaterów w Marvel Zombies to mechanizm głodu. Jest on klimatyczny i ciekawy, ponieważ na początku każdej tury, a także przy wyrzuceniu jedynki zwiększamy poziom nienasycenia. Powoduje to, że rzucamy większą ilością kostek, a jednocześnie, gdy dojdziemy do maksymalnego poziomu, będziemy otrzymywać obrażenia, a ponadto nasze akcje będą ograniczone tylko do chodzenia i pożerania. Niestety atak tego typu może być wymierzony tylko w jedną osobę, więc trzeba umiejętnie balansować, aby jednocześnie walczyć nienażartym bohaterem (więcej kostek, więcej trupów), a jednocześnie nie zakończyć tury na głodzie.

Na śniadanie agent S.H.I.E.L.D., a na obiad superbohater. Mniam!

Po rozegraniu kilku scenariuszy mogę śmiało powiedzieć, że podobają mi się zmiany wprowadzone w Marvel Zombies. Skoro wcielamy się w superbohaterów, to już od początku jesteśmy dość potężni. Ponadto mamy ciekawsze cechy do odblokowania, o wiele bardziej spersonalizowane. Hulk na ten przykład jest niepokonaną maszyną zniszczenia, a Kapitan Ameryka umiejętnie wspiera swoich towarzyszy, a przy tym potrafi swoją tarczą zmasakrować spore zastępy wrogów. Pewnym minusem jest to, że pozostała czwórka postaci według mnie nie jest już tak dobra, a Deadpool według mnie to cienias.

Mechanizm pożerania wrogów sprawdza się znakomicie i dodaje dreszczyku emocji, gdy na głodzie musimy zasuwać, aby wrzucić coś na ruszt, bo inaczej padniemy  martwi(?) z głodu. No i najważniejsza różnica, to superbohaterowie zamiast Abominacji. Każdy z nich posiada inne talenty, a przez to pojawienie się dowolnego herosa może nam napsuć krwi. Ponadto ciekawie urozmaicono talie namnażania, bo nasi przeciwnicy przemieszczają się szybciej, pojawiają się znienacka przy nas i strzelają z broni palnej. To powoduje także, że przy pechowym dociągu możemy nagle zginąć, co będzie wyjątkowo frustrujące. Niemniej tych kilka zmian to powiew świeżości w serii. Nie są one może spektakularne, ale zawsze wpływają nieznacznie na naszą taktykę w czasie gry. Dobrym pomysłem także było wprowadzenie ograniczenia w ilości protagonistów. Już nie trzeba prowadzić wszystkich sześciu bohaterów, wystarczy czterech.

Czy Marvel Zombies to nadal Zombicide?

Jeśli mam być szczery to spodziewałem się, że ta zamiana ról będzie o wiele bardziej odczuwalna. Tymczasem feeling z rozgrywki jest w zasadzie identyczny. Napierają na nas hordy przeciwników, tylko tym razem są one żywe i trochę bardziej żwawe (okazjonalnie mogą też do nas strzelić z pistoletów). Misje w zasadzie stworzone są według dobrze znanego schematu. Natomiast prowadzenia postaci, pomimo pewnych zmian mechanicznych jest bardzo podobne. Według mnie weteran serii Zombicide wcale nie musi się zagłębiać w lekturze instrukcji, bo bardzo szybko odnajdzie się w tej grze. Jest ona wyjątkowo intuicyjna, a większość zmian ma charakter bardziej kosmetyczny (zamiast spaślaka, mamy strażnika, który zachowuje się tak samo).

Kilka zmian wyszło serii na złe, jak zastąpienie kart ekwipunku jednorazowymi cechami zombie (są one zbyt sytuacyjne i raczej mało spektakularne). Koniec końców szkielet rozgrywki pozostaje nadal identyczny. Z tego powodu z jednej strony odczuwam pewne rozczarowanie, a z drugiej strony nie da się ukryć, że to po prostu kolejny dobry Zombicide, tym razem skierowany do fanów Marvela.

Moje piękne, gnijące, superbohaterskie ciało

Seria Zombicide przede wszystkim zachwyca dużą ilością figurek. Podobnież jest w przypadku Marvel Zombies. Zombifikowani superbohaterowie, a także ich żywi antagoniści, wyglądają epicko, zwłaszcza niszczycielski Hulk. Podobnież figurki zwykłych przeciwników, choć najlepiej prezentują się strażnicy z tarczami. Z wielką przyjemnością masakrowałem ich Hulkiem. Co do reszty elementów, nie mam większych zastrzeżeń. Poziom identyczny, jak w innych grach z serii. Przyczepiłbym się jedynie do projektu insertu, który nie uwzględnia miejsca na żetony. Ponadto są tu elementy kompatybilne z niewydaną jeszcze w Polsce grą Marvel Zombies: X-Men Resistance. Z jednej strony ciekawy dodatek, dzięki któremu Hulk z protagonisty może zmienić się w naszego przeciwnika, a z drugiej trzeba kupić dodatkowo inną grę, aby z tego skorzystać.

Czy warto pożreć Mary Jane Watson na oczach Spider-Mana?

Dogłębnie ograłem tylko dwa Zombicide. I bez żadnego zastanowienia, bez mrugnięcia okiem, wybrałbym Żywych lub nieumarłych! Marvel Zombies to bardzo dobra gra, sprawiająca mnóstwo frajdy z eksterminacji zombie… wróć… ludzi. Aczkolwiek oferuje trochę mniej możliwości, a przez to brakuje tutaj większej ekscytacji z walki. W zasadzie cały czas posługujemy się jednym atakiem i w przypadku czterech bohaterów jest to atak wręcz. Nie ma też ciekawych przedmiotów, tylko jednorazowe cechy, które czasem się przydają, mogą nawet życie uratować, ale nie są tak spektakularne, jak na przykład dynamit. Gdybym nie zagrał w Żywych lub nieumarłych (to nadal moja gra roku 2023), pewnie byłbym zachwycony Marvel Zombies, a tak nie mogę się oprzeć potrzebie porównania obu tytułów. I w tym pojedynku definitywnie Żywi lub nieumarli wygrywają. No, chyba że ktoś lubi superbohaterów, to wtedy polecam wziąć Marvel Zombies, bo w końcu lepiej wcielić się w zombie Hulka niż randomowego kowboja.

Nasza ocena: 7/10

Marvel Zombies jest kolejną świetną grą z linii Zombicide, która przede wszystkim zachwyci miłośników Marvela, a i weterani serii znajdą tu parę ciekawych urozmaiceń.

Grywalność: 0/10
Jakość wykonania: 8/10
Regrywalność: 7/10
Exit mobile version