Jestem nowicjuszką, bo koloruję dopiero od dwóch miesięcy – ale chcę się z Wami podzielić tym nowym doświadczeniem. I najlepiej zarazić nim! Tak jak mnie zaraził pewien Zwierz, po pokazaniu kolorowanki ze świata fantasy. To zajęcie sprawi, że odpoczniecie po ciężkim dniu pracy. Kolorowanki pozwalają skupić się na samej przyjemności z kolorowania, a swoboda łączenia kolorów wywołuje poczucie wolności – także w tworzeniu. Linie rysunków wcale nie są ograniczeniami. Jeśli jednak cierpicie na perfekcjonizm, to przekraczanie tychże może okazać się zbyt frustrujące. Ale to w zasadzie jedyna przeszkoda do osiągnięcia pełnego relaksu.
Zaraźliwe hobby
Podczas izolacji społecznej wyjście do pubu, na planszówki czy na grilla nie było już tak proste. Dla wielu osób domostwa zmieniły się w miejsca pracy – co sprzyja stresowi i poczuciu ciągłego napięcia. Trudniej jest się odciąć od obowiązków pracowniczych i pilnować, by nie robić nadgodzin. Doświadczałam – i podejrzewam, że wiele z Was także – dziwnego zagięcia czasu. Odkąd przestawiłam się na zdalną pracę, to okazało się, że mam o wiele więcej do zrobienia. Tym bardziej potrzebowałam znaleźć hobby, które odsunie mnie od ekranu….
W pierwszy miesiącu stanu epidemii zainteresowałam się ogrodnictwem w mieszkaniu – także tym odpadkowym. Niestety szybko się okazało, że moje jadalne roślinki wcale nie wymagają tak wiele uwagi w codziennej pielęgnacji, jak w pierwszych tygodniach. Potrzebowałam pilnie nowego zainteresowania – innego niż czytanie czy seanse filmowe. I nagle u @Zwierz Popkulturowy zauważyłam post z przepiękną kolorowanką ze smokiem!
Kolorować każdy może – ani lepiej, ani gorzej
To był impuls, po którym zaczęłam interesować się tematem. Też chciałam móc tworzyć takie dzieła – nawet jeśli tylko przez uzupełnienie ich kolorami. Czym malować? Jak malować? Zaczęłam wertować różne strony, by dowiedzieć się więcej. Na szczęście Zwierz zadbał o swoich obserwatorów i obserwatorki – na @zpopk znajdziecie zapisaną relację o nazwie „kolorowanki”. Okazało się też, że bliskie mi osoby już dawno sięgnęły po tę aktywność i stały się dla mnie kopalnią wiedzy – te małe kredki Bambino to podobno wymiatacze! Oczywiście, kolorować każdy może, także bez szukania porad. Wystarczy do tego kolorowanka i cokolwiek, co zostawia kolor na kartce.
Niemniej wolałam do kolorowanek podejść jako dobrze przygotowana do nowej sztuki adeptka. Zwiodła mnie jednak własna ostrożność. Na początek zamówiłam ołówkowe kredki – tylko 10 sztuk, a w okolicznym supermarkecie zakupiłam zbiór 365 kolorowanek. Ale już po pierwszej z nich po prostu pokochałam to robić, a na horyzoncie zamajaczyła frustracja. Tych kolorów i odcieni było za mało! I tak oto przez pierwsze dwa tygodnie z kolorowaniem zdążyłam zgromadzić pokaźny arsenał cienkopisów oraz kredek, upolowałam też kilka brush penów i trochę flamastrów. Na półce znajduje się już kilka zbiorów kolorowanek i na myśl o sięgnięciu po nie ogarnia mnie ekscytacja.[1]
Czym kolorować kolorowanki?

Kredki drewniane Easy Kids

Wilk pokolorowany kredkami drewnianymi Easy Kids
Jeśli macie słabsze ręce, być może nie polubicie się zbytnio z jakimikolwiek kredkami – a już zwłaszcza z tymi twardszymi. Przykładowo drewniany zestaw z Empiku Easy Kids wymaga dużej siły i nacisku, by osiągać intensywniejszy odcień. Nie męczy jednak dłoni przy uzyskiwaniu delikatnych barw.
Natomiast miękkie kredki akwarelowe Koh-i-Noor Mondeluz nadają się do każdego zadania – nawet malarskiego. Dobrze się je trzyma. Bardzo łatwo kilkoma pociągnięciami wydobyć z nich intensywne kolory. Można je też blendować przy użyciu… pędzla i dodatku wody. Bardzo łatwo jednak przesadzić z ilością płynu. Najlepiej pracowało mi się dużym pędzlem zanurzonym w wodzie tylko na czubku, wychodził wtedy wymarzony efekt rozmycia. Warto jednak uważać, taka kredkowa akwarela szybko przysycha, poprawianie więc koloru (czy też ponowne nanoszenie go kredką na zwilżone już miejsce) może po prostu kończyć się wytarciem kartki. Niemniej to na pewno kwestia praktyki i testowania tego, jak konkretne kolory zachowają się w kontakcie z wodą.

Kredki akwarelowe Mondeluz

Kolorowane kredkami akwarelowymi Mondeluz

I to także robota wykonana kredkami akwarelowymi Mondeluz!
Do cienkopisów trudno było mi się przekonać – tymczasem przy drobnych, szczegółowych kolorowankach okazały się idealnym rozwiązaniem. Zamówiłam je jednak, słuchając rad tych, którzy kolorowaniem zajmują się od lat. Teraz zdarza mi się łączyć cienkopisy i flamastry w jednej kolorowance – tymi pierwszymi wykańczam różne drobne elementy, drugimi natomiast wypełniam większe przestrzenie. Cienkopisy Staedtler wygrywają jednak ze Stabilo – łatwiej suną po papierze, a dzięki „trójkątnej” budowie lepiej leżą w dłoni. Cienkie pisaki Stabilo zdarzają się też wysychać na kartce dosyć nierównomiernie, jeśli kolor położyło się nieopatrznie raz czy dwa razy więcej w jednym miejscu (co jest bardzo łatwe, jeśli chce się idealnie wykończyć drobny element i poprawić go tuż przy linii). A może to kwestia wprawy?

Cienkopisy Staedtler

Cienkopisy Stabilo
Ciekawostka: wyniki badań nad wpływem kolorowych zakreślaczy Stabilo na zapamiętywanie tekstu przeprowadzonych przez M. Sowałę, A. Niewiadomską oraz A. Nawrocką pozwalają wnioskować, że „człowiek najwięcej zapamiętuje, gdy uczy się z jasnozielonej/ miętowej kartki i używa pomarańczowego zakreślacza”[2].

Cienkopisowa robota!
Stabilo ma nie tylko pomocne w uczeniu się zakreślacze, ale i absolutnie świetne flamastry (Zwierz miał rację, oferują lepszą gamę kolorów niż przy cienkopisach). Są one zakończone drobną końcówką, która naprawdę daje radę przy mniejszych elementach. Jak na flamastry, w miarę równomiernie wysychają – choć kolor nie jest jednolity tam, gdzie pociągnięcia mazakiem się ze sobą pokryły. Niektóre kolory przebijają się czasem na drugą stronę kartki.

Flamastry Stabilo
Brush peny firmy Maped zachwyciły mnie i zasmuciły. Maluje się nimi po prostu idealnie, ale dlaczego mają tak mało dostępnych kolorów? Tak nie można! Podobno są też świetne dla początkujących kaligrafów – nie potrafię jednak na tyle wyczuć końcówki, by choćby udawać, że umiem napisać zawijasowe „A”, choć jest ona przecież wydłużona i naprawdę cienka na czubku. Brush penami udaje się też operować tak, by wykańczać wąskie elementy. Podobnie jak flamastry Stabilo, tak i one zasychają dając w miarę równomierny kolor jak na ten typ pisaków – tzn. widać miejsca „łączeń” pociągnięć, ale bardzo możliwe, że to kwestia praktyki i wyczucia tych mazaków. Są one świetne do większych powierzchni –suną po papierze jak marzenie.

Brush peny Maped

Pokolorowane za pomocą brush penów i flamastrów Stabilo

To także!
Kolorowanki dla dorosłych – jakie wybrać?
Okazało się, że smok, o którym wspominałam, należał do zbioru kolorowanek wykonanych przez Kerby Rosanes. Talent Filipińczyka mnie zachwycił – gdybym jakimś cudem nie pokochała kolorowania, zostawiłabym sobie jego kolorowanki po prostu do przeglądania. Nie bez powodu okładki ostrzegają o ekstremalnym ich charakterze. Wszystkie te dzieła sztuki zostały wykonane cienkopisami – mając tę wiedzę, tym bardziej polubiłam cienkopisy. Wcześniej kolorowanki antystresowe kojarzyły mi się z fraktalami i mandalami, geometrycznymi zwierzętami czy zawijasami. Być może dlatego po nie nie sięgałam – wydawały się mało atrakcyjne. Teraz sięgam także i po nie, odkrywając duchową moc mandali.
Niemniej to seria Rosanesa wzbudziła moje zainteresowanie. Stematyzowane tomy: Mythomorphia, Fanthomorphia, Animorphia, Imagimorphia i Ukryte światy ukazały się do tej pory w polskiej serii wydawniczej od K.E.Liber. W obrazach schowane są też drobne tajemnicze obiekty i inne elementy, które odkrywać można już podczas kolorowania. Te kolorowanki też… świetnie pachną! Nie, nie są perfumowane, po prostu wydzielają zapach, który umiem nazwać jedynie „zapachem książki”. Poza tym zobaczcie sami, jakie cuda skrywają te cudne zeszyty.
To po prostu uczta dla wyobraźni, pełna mitycznych stworzeń, fantastycznych elementów i surrealistycznych połączeń. Przy kolorowaniu czasami wyobrażam sobie, że wykańczam właśnie okładkę lub ilustrację do jednej z ostatnio czytanych powieści. I rzeczywiście, każdy z tych malunków nadawałby do promowania niejednej fantastycznej książki.
Choć rysunki zachwycają, to niestety zeszyty są ciasno złożone, przez co obrazki zaginają się po środku i trudno się do nich dostać. Kolorowanki są też drukowane dwustronnie – i niestety pisaki czasem delikatnie przebijają na drugie strony kartek, choć te są tutaj grubsze niż w zwykłym notesie. Niemniej sam kwadratowy format Fantomorphii czy Imagimorphii to strzał w dziesiątkę! O wiele przyjemniej koloruje się na takim szerokim formacie.
Okazało się, że kolorowankowo-antystresowy biznes kwitnie w najlepsze i różne medialne franczyzy także i ten rynek zasilają swoim „merchem”. Przykładowo serie „tronowe” związana z powieścią Szklany Tron czy też Grą o tron również zostały już wydane w Polsce i zasilają półki niejednej księgarni. Na pewno sięgnę też po wydanie związane ze Światem Dysku Terry’ego Pratchetta.
Jednak do odkrywania mocy kolorów wystarczy też drukarka. Niektóre kolorowanki są udostępniane w dobrej jakości i na zasadach wolnego dostępu jako gotowe do druku – zupełnie za darmo (na przykład tutaj). Jako fanka Pottera nie mogłam oprzeć się poszukaniu kolorowanek w tym klimacie – znajdziecie je tutaj.
Kolorowanki dla dorosłych badawczym okiem
Arteterapia jest jednym z typów terapii i jej skuteczności poświęcono wiele badań. Polega ona głównie na swobodnym procesie twórczym, bez wskazania na istotność efektu czy walorów artystycznych tak powstałych dzieł.
„Wykorzystując nośnik, jakim jest sztuka wraz z terapeutą klient uruchamia proces twórczy, który pomaga w rozwiązywaniu problemów emocjonalnych, zwiększeniu samoświadomości, rozwoju umiejętności interpersonalnych czy zmniejszeniu lęków bądź zwiększeniu poczucia własnej wartości. (…) Pojęcie arteterapii jest często kojarzone z pracą plastyczną, praca manualną, co nie do końca oddaje prawdę o pracy arteterapeutycznej. Arteterapeuta wykorzystuje różne formy sztuki np. teatr, dramę, maskę i inne formy sztuki”[3].
Nawet sam psychiatra, Carl Jung, wydał książkę poświęconą mandalom, które określał jako formacje-transformacje, doceniając ich leczniczą moc, dającą ukojenie.
Nic więc dziwnego, że popularność kolorowanek dla dorosłych od pierwszego boomu nie maleje. Możemy pytać, czy rzeczywiście mają działanie antystresowe – bo może to tylko chwyt marketingowy? Jednak gdyby hasła je reklamujące zupełnie rozmijały się z obiecanym efektem, wiele osób już po pierwszych kilku kolorowankach porzuciłoby je, uwalniając się z tego (u)chwytu. Niemniej obudziły one zainteresowanie niektórych badaczy, którzy postanowili sprawdzić ich działanie.
Psycholożka Dr Holt Wydziale Zdrowia i Nauk Społecznych UWE Bristol na podstawie badań z udziałem grupy 47 studentów potwierdziła, że kolorowanie poprawia samopoczucie, minimalizuje stres, a także pobudza kreatywność[4]. Badacze jednak wciąż nie są zgodni co do zastosowania kolorowanek jako techniki, która rzeczywiście wpływa na redukcję stresu, a badania wciąż są potwierdzane przez innych akademików.
Przykładowo bardzo ostrożne wnioski w swojej pracy doktorskiej wysnuwa Neil Drew, który bada terapeutyczno-kliniczny wymiar kolorowania jako techniki redukującej objawy negatywne (także przy depresji). Jednocześnie dokonuje on przeglądu dotychczasowych badań. Wskazuje na ich różnice metodologiczne i możliwe pominięcia – jak to, że przeprowadzanie takich badań w grupie osób bez wywoływania czynnika stresowego może oznaczać równie dobrze, że nikt na początku badania nie był w stanie stresu, nie było więc zatem czego redukować[5]. Nie odmawia on jednak skuteczności samej czynności kolorowania jako relaksującej. Jego badania pokazały jednak, że kolorowanki mogą być pomocne zarówno w stresowych, jak i nie stresowych sytuacjach – jako pomagające w skupieniu[6].
W jednym z badań[7], w których udział więzło trzydzieści osób pokazano, że nie można wykazać jednoznacznie pozytywnego wpływu ćwiczeń fizycznych na proces nauczania, ale inaczej jest z kolorowaniem! „Ważna obserwacja dotyczy wzrostu średniego poziomu fal mózgowych we wszystkich turach po etapie kolorowania. Może to oznaczać, że taka aktywność w dużym stopniu pobudza mózg do aktywności edukacyjnej”[8].
Ile razy kolorowaliście długopisem kratki, zaznaczali po skosie kreski lub skrobaliście coś na marginesie lub tyle zeszytu podczas wykładów lub lekcji? No właśnie!
Rady dla Ady?
Mam nadzieję, że kolorowankowa pasja nie opuści mnie już nigdy. Bardzo często zasiadam do kolorowania z głową pełną mnóstwa myśli, które trudno mi uporządkować. Ta aktywność pozwala mi się wyciszyć, a myślom na jakiś czas odejść. Dobieranie kolorów nie wymaga skomplikowanych analiz czy nawet łączenia kresek. Człowiek po prostu kończy dryfując w wyobraźni pobudzonej przez misterne kreski i różnorakie barwy.

Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do psiny Kory, Wy zainteresujecie się kolorowaniem! 🙂
To co, bierzesz się za kolorowanki? Czy może już dawno stały się one Twoim hobby? Opowiedz o tym! A może czytałeś lub czytałaś coś ciekawego na temat kolorowanek i chcesz dodać coś od siebie? A jeśli masz kolorowankowe rady dla początkującej Ady, to pisz śmiało!
To NIE JEST artykuł sponsorowany.
[1] Miejcie jednak na uwadze, że moje wrażenia są „bardzo świeże”. Jestem dopiero na początku swojej przygody z tą sztuką, a narzędzi do kolorowania użyłam do tej pory jedynie do około 30 kolorowanek.
[2] Cyt za. Mikołajczyk K., Siemianowski P., Dywel P., Wpływ aktywności fizycznej i kolorowania na średni poziom fal mózgowych w trakcie uczenia się, http://www.biomechanik.pl/apb/artykuly/2017/APB_2017_13_06.pdf .
[3] https://asto.home.pl/terapie/arteterapia/
[4] https://brainshop.pl/blog/kolorowanie-zmniejsza-stres-i-zwiksza-kreatywno,26, https://uwe-repository.worktribe.com/output/1492153
[5] Neil Drew, Colouring-in, a Distraction Technique? A study Looking at The Effects of
Colouring-in for Adults in Reducing Negative Affect and State Rumination s. 69-72., Dostępna jest pod tym adresem: https://ore.exeter.ac.uk/repository/bitstream/handle/10871/34176/DrewN.pdf?sequence=1
[6] Tamże, s. 79-81.
[7] Badanie przeprowadzało Koło Naukowe „BioMed”, Zakład Inżynierii Biomedycznej, Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. J. J. Śniadeckich, Bydgoszcz i Zakład Inżynierii Biomedycznej, Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. J. J. Śniadeckich, Bydgoszcz, zob. Mikołajczyk K., Siemianowski P., Dywel P, dz. cyt. s. 43.
[8] Tamże, s. 47-48.
Jesteśmy z synem fanem Kerby’ego. Zrobiliśmy narazie wszystkie bazgroły i chcemy się zabrać za coś bardziej „dorosłego”. Żałuję jednak, że reszta nie jest na papierze technicznym, który się łatwo rozkłada i kartki można wyrywać traktując je osobno.
Polecam cienkopisy brokatowe i fluorescencyjne, my bez nich już nic nie robimy🙂. Dają niesamowity efekt świecenia.