W tym roku nie był to najbardziej wyczekiwany tytuł na konsolę Sony. Odliczaliście dni do premiery? No cóż, ostatecznie nie każda mobilka skazana jest na sukces po przeniesieniu jej na „poważną” platformę.
Ktoś tu chciał wybrukować piekło
Idea World of Warriors jest naprawdę zacna. Po obejrzeniu kilku zapowiedzi faktycznie nie mogłem się doczekać momentu, w którym położę tłuste łapska na tym tytule. Najznamienitsi wojownicy z całego świata mają się mierzyć w gladiatorskich pojedynkach, organizowanych na fantastycznych arenach. Całość twórcy okrasili rysunkową kreską, a same postaci przypominają cieszące się niesłabnącą popularności figurki Funko POP.
Dobre złego początki
Karykaturalna i kolorowa stylistyka zachęcają do poznawania świata gry, który dość szybko okazuje się jednak ubogi. Pojedynków do stoczenia jest całe mnóstwo. Również poziomy są urozmaicone poprzez różnego rodzaju znajdźki, mechanizmy oraz dodatkowe czynności, mogące ułatwić nam odniesienie zwycięstwa. Jakby tego było mało, walczyć możemy przez sieć lub nawet z czterema znajomymi przy jednej konsoli!
Ty mnie cepem, ja ciebie toporem
Teoretycznie World of Warriors ma niemalże nieograniczony potencjał na tytuł imprezowy. Tym bardziej, że sama rozgrywka jest bardzo łatwa. Trenując samodzielnie szybko dojdziemy do wniosku, że wygrywać można nawet poprzez bezmyślne klepanie w przycisk odpowiadający za lekki atak. Różnice pomiędzy poszczególnymi wojami są odczuwalne, ale na dłuższą metę nie ma wielkiego znaczenia, kogo wybierzemy.
Nudna ta imprezka
Prosta(cka) mechanika zostanie szybko załapana przez niedzielnych graczy oraz młodsze rodzeństwo. Niestety cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za tą przystępność, jest bardzo wysoka. Nuda atakuje już po kilku starciach i żadne urozmaicenia nie są w stanie tego faktu zmienić…
O, fabuła i muzyka
Obecność bossów(w tym ostatniego arcywroga) sugerują, że World of Warriors ma jakąś fabułę. To bardzo naciągana teoria, bo tak naprawdę gra nic nie opowiada Ot, pod koniec szeregu pojedynków czeka na nas finałowa walka z nieco silniejszym przeciwnikiem. Oprawa dźwiękowa jest równie skromna, wyróżnia ją jedynie wpadający w ucho motyw muzyczny, przygrywający w intrze i zwiastunach. Ośmielę się powiedzieć, że obok ogólnego pomysłu jest to najmocniejszy element World of Warriors.
Uliczny wojownik
W ostatecznym rozrachunku mamy do czynienia z kolejnym indykiem, który mimo ogromnego potencjału srodze zawodzi. Jeśli razem z paczką znajomych regularnie spotykacie się, aby wspólnie ogrywać nowe imprezowe tytuły, możecie zaryzykować. Zaliczanie poziomów z kumplami jest irytująco chaotyczne, ale daje choć trochę więcej frajdy niż masakrowanie pada w samotności…