Site icon Ostatnia Tawerna

Kto się boi nie-Białego Wilka? Czy polityczna poprawność zniszczy netflixowego „Wiedźmina”?

Od momentu ogłoszenia planów wyprodukowania przez Netflix serialu na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego jak bumerang powracają komentarze fanów pełnych obaw, że źle rozumiana poprawność polityczna będzie miała zgubny wpływ na ekranizację przygód Geralta z Rivii. Moim zdaniem strach ten jest jednak zupełnie nieuzasadniony i wynika z uprzedzeń połączonych z niewiedzą. Poniżej postaram się odpowiedzieć na najczęstsze zarzuty padające ze strony miłośników Białego Wilka obawiających się „lewackiej propagandy” w netflixowej adaptacji.

Gdy tylko pojawia się jakikolwiek news odnośnie do nowego serialu o wiedźminie, w Internecie wrze. Kto zagra główne role? Czy ekranowa historia będzie mocno odbiegać od tej z książek? Czy słowiańskie inspiracje w świecie przedstawionym zostaną zachowane? I wreszcie – czy pojawią się postacie o innym niż biały kolor skóry? Szczególnie dwa ostatnie pytania wydają się nurtować fanów. Jedni boją się, że podobnie jak w grach CD Projekt Red osoby niebiałe będą właściwie nieobecne ( Azar Javed wiosny nie czyni), a „słowiańskość” zostanie wyeksponowana ponad miarę. Inni wzdrygają się na myśl o „wciskaniu na siłę” reprezentantów różnych grup etnicznych i obawiają się zatracenia „słowiańskiego klimatu”. A producentka i scenarzystka serialu Lauren S. Hissrich dolewa oliwy do ognia poprzez swoje konto na Twitterze.

Tweet scenarzystki serialu „Wiedźmin“

Przechodząc do meritum, czas zmierzyć się z najczęstszymi argumentami dotyczącymi netflixowej wersji Wiedźmina.

1. Adaptacja powinna być wierna

Fani często obawiają się, że ekranizacja nie będzie oddawać pierwowzoru. Nie ma w tym nic dziwnego ani złego, jednak należy pamiętać, że tak zwana „wierność” adaptacji nie jest żadnym imperatywem. Jak pisze znawczyni filmu Alicja Helman:

Adaptować, w najszerszym, podstawowym tego słowa rozumieniu, oznacza tyle, co przerabiać, dostosowywać do nowych potrzeb, do nowego użytku. (…) Film może zatem dochować wierności pisarzowi, postępując z jego tekstem całkowicie swobodnie, ale przenosząc bądź adaptując (w rozumieniu McFarlane’a) pewne jego cechy i właściwości, które zdają się przesądzać o istocie książki. (…) Adaptacji dzieł literackich nie patronuje idea dochowania mu wierności, lecz mniej lub bardziej świadomy zamysł jego „twórczej zdrady”.[1]

Przykłady docenionych adaptacji, którym daleko do „wierności“

Poza tym trzeba pamiętać, że „wierność” tekstowi wcale nie musi oznaczać zgodności z wyobrażeniem czytelnika. Każdy z nas inaczej wizualizuje sobie bohaterów czytanych książek oraz miejsca akcji, często sugerując się już istniejącymi adaptacjami (okładkami, ilustracjami, komiksami, grami wcześniejszymi ekranizacjami czy nawet fanartami), które przecież nie stanowią żadnego wyznacznika dla nowych twórców, którzy chcą odnosić się wyłącznie do źródła, czyli literackiego pierwowzoru. A ten często nie zawiera szczegółówych opisów wyglądu postaci czy świata przedstawionego. Tak jest również w przypadku cyklu wiedźmińskiego. Andrzej Sapkowski wielokrotnie podkreślał w wywiadach i na spotkaniach autorskich, że najważniejsza jest dla niego fabuła. Postacie pełnią rolę służebną wobec historii, a realia stanowią dla niej jedynie tło. W rozmowie ze Stanisławem Beresiem mówił tak:

Z uporem maniaka twierdzę, że w moich książkach nie ma żadnego świata! Jeśli chodzi o ontologię całej tej cywilizacji, to jest ona szczątkowa, służy fabule i tylko do niej jest dopasowana. (…) Nigdy nie miałem aspiracji do bycia twórcą światów, pochłaniała mnie fabuła i losy bohaterów. Tak było przynajmniej w opowiadaniach. Owszem, później, gdy usiadłem do długiego cyklu, musiałem stworzyć choćby szczątkową geografię, także polityczną i gospodarczą, musiałem bardziej uważać na to, co jest na północy, a co na południu i którędy do morza. (…) Mój świat to pseudoświat, to wyłącznie tło, przesuwane kołowrotkiem jarmarczne płótno. Jest to uzasadnione – wszak opowieść nie jest opowieścią o losach świata, lecz o losach bohaterów, to świat służy fabule, nie fabuła światu. Jest, i owszem, jakąś tam ontologiczną konstrukcją, ale jest służebny wobec fabuły, nie wobec swej własnej fantastycznie udziwnionej ontologii.[2]

 W innym fragmencie wywiadu-rzeki wprost odnosi się do kwestii adaptacji własnej prozy i cech fizycznych postaci:

Jeżeli w książce nie ma o jakimś bohaterze informacji, to odpowiedź jest prosta: tak ma być. A jeśli czytelnik nie jest tym usatysfakcjonowany, to jest to jego problem, nie mój. Ja powiedziałem na ten temat wszystko, co jest czytelnikowi potrzebne. Oczywiście, jak ktoś będzie chciał przerobić sobie książkę na grę RPG, może każdej postaci nadać cechy szczególne: kolor włosów, oczu czy co tam jeszcze chce, ale mnie to już nie interesuje.

Trudno kłócić się w tym względzie z samym autorem, prawda?

2. Bohaterowie Wiedźmina są biali

A zatem wierność nie jest najważniejsza w adaptacji filmowej. Zresztą, bez trudu można wskazać dobre produkcje, których twórcy dość swobodnie potraktowali  wygląd bohaterów. James Bond w książkach Fleminga ma czarne włosy, a jednak części z Rogerem Moore’em i Danielem Craigiem nie ucierpiały z powodu ich czupryn. Kolor oczu Daniela Radcliffe’a nie zgadza się z opisem Harry’ego Pottera (a grający Severusa Snape’a Alan Rickman nie miał w filmie krzywych, żółtych zębów), ale nie budzi to większych protestów fanów. Joker w Mrocznym Rycerzu Christophera Nolana nie miał białej skóry, lecz używał cyrkowej charakteryzacji, a jednak rola Heatha Ledgera przeszła do historii kina. Z kolei twórcy Gry o Tron oszczędzili Tyrionowi różnokolorowych oczu i włosów, wysuniętego do przodu czoła oraz utraty nosa, a mimo tego postać grana przez Petera Dinklage’a stała się ulubieńcem fanów. Przykłady można by mnożyć. Ba! Nawet odtwórca roli Jaskra, Zbigniew Zamachowski, któremu daleko do bycia „elfiolicym”, zwykle jest wskazywany przez fanów jako jedna z nielicznych zalet Wiedźmina w reżyserii Marka Brodzkiego. Dlaczego więc Idris Elba nie miałby zagrać Geralta a Lupita Nyong’o – Yennefer?

Fanowski fotomontaż – Idris Elba jako Geralt w charakteryzacji podkreślającej mutację i inność

Oczywiście mogą znaleźć się osoby, które stwierdzą, że kolor skóry to nie to samo, co barwa włosów czy oczu. Jednak badanie naukowe (między innymi projekt poznania ludzkiego genomu) dowodzą, że nie ma żadnej różnicy.

Badania DNA nie wskazują, żeby osobne, klasyfikowalne podgatunki (rasy) istniały pośród ludzi współczesnych. Chociaż można zidentyfikować geny odpowiedzialne za cechy fizyczne pojedynczego osobnika, na przykład za kolor skóry lub włosów, to jednak nie ma jednoznacznego szablonu genetycznego pozwalającego na odróżnienie jednej rasy od innej.[3]

Rasa jest konstruktem kulturowym nieznajdującym poparcia w faktach, a różnice w wyglądzie mieszkańców świata spowodowane są obecnością kilku genów regulujących poziom melaniny, głównie w odpowiedzi na natężenie promieniowania UV. Już w 1950 organizacja UNESCO opublikowała oświadczenie, że z punktu widzenia biologii rasa to mit.[4]

Nawet jednak przyjmując założenie, że bohaterowie serialu powinni być pod względem wyglądu maksymalnie wierni opisowi literackiemu, należy wziąć pod uwagę, że sam Sapkowski dał czytelnikom bardzo niewiele wskazówek. Zwykle skupiał się na kolorze włosów, ubiorze, ewentualnie cechach szczególnych. I jestem niemal pewien, że w ani jednym miejscu nie wspomniał o karnacji protagonistów. Jednak jako osoby wychowane i żyjące na co dzień w mocno jednolitym pod tym względem społeczeństwie często zakładamy, że biały kolor skóry jest domyślnym. I przypisujemy go postaciom nawet wbrew opisowi.

Autro grafiki: SMiki lorebringer – https://www.facebook.com/SMiki-Lorebringer-135457310417379/

3. Świat Wiedźmina to odpowiednik średniowiecznej Europy, więc jego mieszkańcy powinni być biali

Ten argument porusza dwie łączące się ze sobą kwestie, które trzeba jednak potraktować z osobna. Jedna to założenie, że „Wiedźminland” stanowi odzwierciedlenie Europy późnego średniowiecza. Druga – pogląd o jej homogeniczności pod względem etnicznym.

Zbicie pierwszego z tych argumentów nie wymaga wiele wysiłku. W realiach stworzonych przez Andrzeja Sapkowskiego jest wiele elementów zaczerpniętych z historii wieków średnich, ale istnieją również: banki (w Europie pojawiły się na dobre w dobie renesansu), anachroniczne okręty (szesnastowieczny galeon i siedemnastowieczny slup), majtki (wynalazek przypisywany żyjącej w XVI wieku Katarzynie Medycejskiej), a także pojęcia takie jak terroryzm, hormony czy genetyka. Przede wszystkim jednak w świecie Geralta z Rivii występuje magia oraz cała plejada nadprzyrodzonych istot. Ponadto należy pamiętać, że ludzie nie pojawili się w „Wiedźminlandzie” w toku naturalnej ewolucji i migracji. Przeciwnie, są oni intruzami, którzy przybyli do niego w wyniku wydarzenia zwanego Koniunkcją Sfer po tym jak zniszczyli własny świat. Realia stworzone przez Sapkowskiego nie są więc kalką średniowiecznej Europy, lecz amalgamatem rozmaitych składników. Potwierdzają to zresztą słowa samego autora:

Nie jest to – jak zawsze zaznaczam – średniowiecze. (…) mój never never land nie ma nic wspólnego z historyczną rzeczywistością. Usunięcie ze stworzonego przeze mnie świata Kościoła i jego nakazów powoduje, że powstaje twór, który nie przypomina już średniowiecza.

Fantasy używa średniowiecznego sztafażu, ale kto powiedział, że jest to średniowiecze? To nie jest nasz świat, to jest świat fantastyczny.

Bo wszyscy z uporem maniaka próbują związać moje fantastyczne wiedźmińskie allotopie ze średniowieczną rzeczywistością. Popełniają wtedy natychmiast ogromny błąd, ponieważ tu nie ma punktów stycznych.

Nawet uznanie, że inspiracje europejskimi państwami wieków średnich są w prozie Sapkowskiego wyraźne, nie uzasadnia poglądu, że pod względem koloru skóry mieszkańców świat przedstawiony powinien być monolitem.

Chociaż Stary Kontynent był w średniowieczu zdominowany przez ludzi o jasnej karnacji, to obecność w owych czasach innych grup etnicznych jest dobrze udokumentowanym faktem. Jedną z najliczniejszych i najbardziej znanych grup byli Żydzi sefardyjscy. Inną – Romowie. Wątpliwości nie ulegają również arabska dominacja nad półwyspem Iberyjskim, obecność Osmanów na Bałkanach ani podboje Mongołów. Mało kto bierze za to pod uwagę pielgrzymów, kupców i dyplomatów z chrześcijańskich królestw Afryki – Nubii i Aksum.

Warto też zwrócić uwagę, że osoby o innym niż biały kolorze skóry nie były wcale marginalizowane. Relacja z czwartej krucjaty autorstwa francuskiego rycerza Roberta de Clari wspomina o obecności pewnego nubijskiego króla w Konstantynopolu[5]. Mieszko I po raz pierwszy pojawia się w kronice sefardyjskiego podróżnika Ibrahima ibn Jakuba. Nawet słynnemu Zawiszy Czarnemu historycy przypisują ciemną karnację. Dowodem na to mają być między innymi przydomki jego braci: Piotra Kruczka i Jana Farureja, czyli Egipcjanina[6].

Również w literaturze średniowiecza znajdziemy znamienitych rycerzy o ciemnym kolorze skóry. Trzej rycerze okrągłego stołu – Palomides Saracen, Safir i Segwarides – byli synami króla Babilonu. Z kolei Feirefiz, przyrodni brat Parsifala, potomek mauretańskiej królowej charakteryzował się „łaciatą” karnacją (tak wyobrażano sobie dziecko z mieszanego związku). Warto też w tym miejscu przypomnieć znaną z podręczników do historii ilustrację z Ewangeliarza cesarza Ottona III przedstawiającą prowincje składające mu hołd. Galia i Słowiańszczyzna mają na niej wyraźnie ciemniejsze oblicza.

Prowincje składające hołd cesarzowi – fragment ilustracji z „Ewangeliarza“ Ottona III

4. Nordlingowie byliby biali

Często przytacza się poglad, że karnacja odpowiada szerokości geograficznej. Jest to jednak argument nietrafiony z kilku względów. Badania genetyczne wskazują, że kolor skóry Europejczyków stał się jasny dopiero około pięć do sześciu tysięcy lat temu pod wpływem masowej migracji ludów z Azji[7]. Poza tym nie cała Europa leży na północy i nawet współcześnie mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego oraz Apenińskiego mają wyraźnie ciemniejszą karnację od Skandynawów.

Trzeba również pamiętać, że „Wiedźminland” to świat wymyślony, w którym trudno określić szerokości geograficzne. Ponadto Nordlingowie to niejedyni ludzie obecni w opowiadaniach i sadze. Oprócz mieszkańców Zerrikanii oraz Nilfgaardu (rozciągającego się na ogromnym terytorium państwa przypominającego Imperium Romanum i graniczącego z pustynią Korath) w prozie Andrzeja Sapkowskiego wspomniane są również egzotyczne krainy Ofiru i Zangwebaru. Przede wszystkim jednak, jak wspomniałem wcześniej, ludzie nie są naturalnymi mieszkańcami tego świata, więc ich przekrój etniczny może być całkowicie losowy.

5. Wiedźmin to przede wszystkim słowiańszczyzna

Jak wyżej wykazałem, uniwersum wykreowane przez Sapkowskiego łączy w sobie masę rozmaitych inspiracji. Ze względu na to, jak zostało przedstawione w grach (i jaką muzyką je zilustrowano), fani Geralta często podkreślają jego rzekomą „słowiańskość”. Prawda jest jednak taka, że w książkach występuje masa elementów zaczerpniętych z wierzeń celtyckich (choćby kelpie i druidzi), nordyckich (krasnoludy), germańskich (elfy, Dziki Gon),  greckich (driady, bazyliszki, jednorożce), perskich (mantikory), arabskich (dżinny), legend arturiańskich oraz duńskich, francuskich i niemieckich baśni. Wpływy słowiańskie, chociaż obecne, nie są wcale dominujące. Również nazewnictwo podkreśla zróżnicowanie kulturowe świata, w którym istnieją między innymi: Toussaint, Novigrad, Wyzima i Hannu. Nazwy te nie tylko charakteryzują się bardzo zróżnicowanym brzmieniem i pisownią, ale wiele z nich zostało zaczerpniętych z naszego świata bezpośrednio lub z niewielkimi zmianami Przykłady? Irlandzkie wyspy Skellig, biblijny Ofir, portugalska Sintra, brytyjski Oxford czy belgijska Brugia (Brugge).

Po raz kolejny warto przytoczyć słowa samego pisarza, który dość negatywnie wypowiadał się na temat tworzenia „słowiańskiej fantasy”:

Tak, wiem, mamy słowiańską mitologię, mamy różnych Swarożyców, Swantewitów i innych Welesów. Ale mitologia owa nie sięga nas swym archetypem i nie czujemy jej projekcji na sferę marzeń. Albowiem zadbano o to skutecznie. Mitologia słowiańska tożsama jest z pogaństwem, a my, jako przedmurze chrześcijaństwa, przyjęliśmy Dąbrówkę z Czech i krzyż z Rzymu z radością i rozkoszą, z dnia na dzień, i to jest nasz archetyp. (…) Nasze legendy, mity, ba, nawet baśnie i bajeczki, na których się wychowaliśmy, zostały odpowiednio skastrowane przez różnych katechetów, w większości zapewne świeckich, bo tacy, jak wiadomo, są najgorsi[8].

Tym bardziej ta wielokulturowość, a co za tym idzie wieloetniczność, powinna zostać odzwierciedlona w ekranizacji przygód Geralta.

Tweet scenarzystki serialu „Wiedźmin“

6. „Poprawność polityczna” powoduje „wciskanie na siłę” tematów dotyczących mniejszości

W tej kwestii warto zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze na definicję „poprawności politycznej”, która tak drażni wiele osób. Słownik języka polskiego definiuje ją następująco:

unikanie wypowiedzi lub działań, które mogłyby urazić jakąś mniejszość, np. etniczną, religijną lub seksualną[9]

Z kolei Neil Gaiman dał wspaniałą radę dla ludzi bojących się jej dominacji:

Zacząłem sobie wyobrażać świat, w którym zamieniliśmy wyrażenie „poprawny politycznie” gdzie tylko się dało „traktowaniem innych ludzi z szacunkiem” i wywołało to u mnie uśmiech. Powinniście spróbować. To wyjątkowo pouczające[10].

I właśnie dlatego nie ma nic złego w wyrażaniu szacunku dla mieszkańców naszego globu poprzez reprezentowanie ich w kulturze. Wręcz przeciwnie – jest to konieczne. Przez lata w filmie, telewizji, literaturze, komiksach i grach komputerowych osoby o kolorze skóry innym niż biały  oraz homo- i biseksualne były pomijane lub przedstawiane w karykaturalny, stereotypowy albo skrajnie negatywny sposób. To między innymi dlatego tak niewielu jest klasycznych superbohaterów, którzy nie są białymi heteroseksualnymi mężczyznami w średnim wieku.

Co do „wciskania na siłę” rozmaitych wątków to przypomnę tylko, że dyskutujemy o historii, w której pojawiają się tematy takie jak: tolerancja dla odmienności, prześladowania mniejszości, dewastacja przyrody i skutki konfliktów zbrojnych. Jej protagonistami są wyrzutek społeczny i mutant oraz niezależna, wyzwolona seksualnie kobieta (oboje cierpiący z powodu bezpłodności), którzy adoptują dziewczynkę niegodząca się ze społeczną rolą, w jaką chciano ją wtłoczyć. Ze względu na to protesty przeciwko poruszaniu w adaptacji wątków dotyczących feminizmu, ksenofobii, ekologii, pacyfizmu czy mniejszości seksualnych są co najmniej kuriozalne.

Oficjalny opis netflixowego serialu „Wiedźmin“

Proponuję więc, żebyśmy wszyscy z otwartymi umysłami i bez uprzedzeń poczekali na efekt końcowy. Wszak, jak pisze wspomniana na początku Alicja Helman:

Celem adaptacji jest zrealizowanie dobrego, interesującego, często także nowatorskiego filmu.

 


Wybrane źródła:

[1]  Alicja Helman, Dziesięć tez na temat adaptacji literatury, http://edukacjafilmowa.pl/dziesiec-tez-na-temat-adaptacji-literatury/.

[2] Ta i kolejne wypowiedzi Andrzeja Sapkowskiego za: Stanisław Bereś, Andrzej Sapkowski, Historia i fantastyka, Warszawa 2005.

[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Rasa_cz%C5%82owieka.

[4] https://www.publicmedievalist.com/is-race-real/.

[5] https://www.publicmedievalist.com/uncovering-african/

[6] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/703595,jan-miodek-bydgoski-zawisza-wygral,id,t.html

[7] http://www.sciencemag.org/news/2015/04/how-europeans-evolved-white-skin.

[8] Andrzej Sapkowski, Piróg albo nie ma złota w Szarych Górach, https://sapkowskipl.wordpress.com/2017/03/17/pirog-albo-nie-ma-zlota-w-szarych-gorach/.

[9] https://sjp.pwn.pl/sjp/poprawnosc-polityczna;3059482.html

[10] http://urbanbohemian.com/2015/08/07/neil-gaiman-on-political-correctness/

Exit mobile version