Reżyserowie z całego świata niejednokrotnie ekranizowali książki i opowiadania Stephena Kinga. Wiele z tych filmów (jak na przykład Misery z Kathy Bates i Jamesem Caanem czy Lśnienie z Jackiem Nicholsonem) okazało się kasowymi hitami. W roku 2017 pojawiły się aż trzy produkcje na podstawie twórczości Króla Grozy, są to: Mroczna wieża, To oraz serial The Mist.
Pierwsza adaptacja rozczarowała wszystkich fanów serii na całym świecie, czego dowodzi recenzja Moniki: ostatniatawerna.pl/recenzja-przedpremierowa-filmu-mroczna-wieza. Z kolei remake filmu To wypada całkiem nieźle, choć wśród swoich znajomych zaobserwowałam odczucie niedosytu. Przy okazji zachęcam do zapoznania się z recenzją Karoliny: ostatniatawerna.pl/od-dzisiaj-pennywise-siedzi-tez-w-twojej-piwnicy-recenzja-filmu-to.
Podstawowy grzech scenarzystów
Nie oszukujmy się, fanom Kinga trudno dogodzić, ponieważ są wymagającymi odbiorcami. Pewne jest jednak to, że diametralne zmiany w fabule nigdy nie okazują się korzystne dla adaptacji filmowej czy serialowej. Opowiadanie Mgła sfilmowano już trzy razy (zatem serial The Mist to czwarta ekranizacja), najpierw w 1980 roku (za scenariusz i reżyserię odpowiada John Carpenter), później w 2005 (wówczas reżyserem został Rupert Wainwright), a następnie w 2007 (pisaniem scenariusza i reżyserią zajął się Frank Darabont). Możemy się tylko zastanawiać, czy materiału źródłowego wystarczyło na aż trzy produkcje albo czy w ogóle istniała potrzeba czterokrotnego ekranizowania opowiadania Kinga. Nie mówię tu o remake’ach, bo rozumiem zapotrzebowanie na nie (głównie ze względu na rozwój technologii w przemyśle filmowym). Ale między dziełami Wainwrighta i Darabonta były jedynie dwa lata przerwy.
Kolejną ciekawą kwestią dotyczącą czterech adaptacji jest tytuł. Dwie pierwsze nazwano The Fog, zaś ekranizację z 2007 oraz serial z tego roku The Mist. Niby to to samo zjawisko pogodowe, a w polskim tłumaczeniu nie ma różnicy i każdy z obrazów to po prostu Mgła, ale jednak odmienne nazewnictwo przyczynia się do powstania zamętu. Wróćmy jednak do serialu z 2017 roku, w którym moim zdaniem niestety wszystko zrobiono źle.
Przede wszystkim scenarzyści całkowicie zmienili fabułę oraz głównych bohaterów. Aż mi się włosy jeżą na karku na samą myśl o tym. Choć można by się pokusić o stwierdzenie, że jest to prawidłowa reakcja organizmu, w końcu The Mist to horror, który z zasady powinien trzymać w napięciu. W odcinku pilotażowym (razem z finałowym stanowią najgorsze epizody serialu) poznajemy sympatyczną rodzinę Copelandów, w której skład wchodzą rodzice i nastoletnia córka Dziewczyna za zgodą ojca (aczkolwiek wbrew woli matki) w towarzystwie najlepszego przyjaciela (oczywiście geja) udaje się na imprezę organizowaną przez gwiazdę szkolnej drużyny footballu (przy okazji chłopak jest synem szeryfa). Pomimo wyraźnego zakazu Alex prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu spożywa alkohol w dużej ilości, wskutek czego traci przytomność. Na drugi dzień okazuje się, że ktoś ją zgwałcił. Wspomniany wcześniej przyjaciel nastolatki rzuca podejrzenia na gospodarza imprezy (a ponieważ ten jest synem szeryfa, moment zgłaszania przestępstwa był dość zabawny).
Gdyby dramat zgwałconej nastolatki nie wystarczył, by zbudować napięcie, w mieście znikąd pojawia się gęsta mgła, która w znaczny sposób ogranicza widoczność. Wkrótce okazuje się, że nie jest to zwykłe zjawisko pogodowe, a śmiertelne niebezpieczeństwo dla mieszkańców miasta. We mgle poruszają się niebezpieczni szaleńcy, duchy i potwory, które w brutalny sposób mordują napotkanych ludzi. Aby przetrwać, wszyscy muszą pozostać w ukryciu. W związku z czym część mieszkańców zostaje uwięziona w lokalnym supermarkecie (no w końcu mamy jakieś podobieństwo z opowiadaniem Kinga!).
Wszyscy mieszkańcy powinni dostać żółte papiery
Nie od dziś wiadomo, że strach i panika nie są dobrymi doradcami, a w walce o przetrwanie prym powinny wieść rozsądek i rozwaga. Niestety gdy za drzwiami i oknami rozpościera się mgła, bohaterom serialu po prostu odbija. Scenarzyści nikomu nie oszczędzili problemów natury psychologicznej. Protagoniści, a nawet antagoniści zmagają się zatem z rozdwojeniem jaźni, amnezją, depresją, psychozą, napadami agresji… Niestety mogłabym tak długo wymieniać. Nawet początkowo rozsądni bohaterowie zostają z czasem doprowadzeni przez okoliczności do obłędu. Jest to w odbiorze po prostu męczące.
Patrząc na listę aktorów zaangażowanych w tę produkcję, pokładałam wielkie nadzieje w Frances Conroy, którą zapamiętałam dzięki rolom w serii American Horror Story. Byłam zaskoczona, widząc, że matkę głównej bohaterki portretuje Alyssa Sutherland, kojarzona przede wszystkim z roli królowej Aslaug w Wikingach, ponieważ uważam ją za aktorkę jednej roli.
Trailer nie zrekompensuje nieciekawej scenografii
Jedynym pozytywnym elementem serialu jest trailer (jest na początku podsumowania). Krótki, dobrze zmontowany i treściwy wstęp, to moim zdaniem połowa sukcesu. Niestety na tym pochwały się kończą. Owszem, reżyser nakręcił sceny przedstawiające piękne otoczenie (głównie we flashbackach), ale ze względu na treść serialu akcja rozgrywa się głównie w zamkniętych pomieszczeniach, zatem dla scenografów nie było pola do popisu. Efekty specjalne nie należą do najgorszych, do sposobu przedstawienia potworów (każde inne określenie tego, co jest we mgle to spoiler, więc taka nazwa musi na potrzeby recenzji wystarczyć) nie mogę się przyczepić, aczkolwiek są takie momenty, w których widać, że pistolet trzymany przez bohaterkę zrobiono z gumy. Mgła wygląda okropnie, jak dym z kominka. Momentami podziwiałam aktorów, że udało im się powstrzymać przed kaszleniem, bo na pewno drapał ich w gardła).
Podsumowanie
Wśród ekranizacji twórczości Stephena Kinga występują zarówno wybitne dzieła, jak i adaptacje, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Serial The Mist należy niestety do tej drugiej kategorii. Drewniana gra aktorska, niewiarygodność scenariusza, nierozwinięte wątki i absurdalne zagrania fabularne to tylko szczyt góry lodowej. Jeśli jesteście fanami Kinga, trzymajcie się od tej produkcji z daleka, szkoda czasu.
Nasza ocena: 5,5/10
Nieudane przeniesienie książki na mały ekran.Fabuła: 5/10
Bohaterowie: 2/10
Oprawa wizualna: 6/10
Oprawa dźwiękowa: 9/10