Szybka gra będąca połączeniem lekkiej karcianki i czymś pokroju Monopoly właśnie weszła na polskie salony. Rebel zachwyca wydaniem San Francisco, tytułu doskonałego na luźniejsze, wakacyjne popołudnie.
Tytuł San Francisco przekonał mnie do siebie ładnym wykonaniem, przyswajalnymi zasadami oraz minimalną liczbą graczy (od dwóch osób). Nowość wydawnictwa Rebel stworzona została przez niemieckiego projektanta Reinera Knizia (znanego z takich tytułów jak Pędzące żółwie, Samuraj, Fits Travel, Archimedes czy też Zaginione Miasta), a stroną graficzną zajął się Roman Kucharski (Draftozaur, Zamek: Sokół). Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XX wieku, gdy miasto przeżywa okres dynamicznego wzrostu. Wcielamy się w rolę ambitnych projektantów, którzy biorą udział w konkursie na zabudowę San Francisco.
Gdzie pojedzie tramwaj?
Ogólnie instrukcja przy pierwszej lekturze jest znacznie bardziej skomplikowana niż w efekcie sama planszówka. Nie skłamię, pisząc, iż kluczowe jest, by nie obawiać się zagrać, gdyż praktyka szybko pokazuje, o co chodzi. Elementy potrzebne do stworzenia naszego idealnego miasta to plansza (każdy uczestnik ma jedną), karty projektów i premii, znaczniki tramwajów oraz figurki wieżowców. Poza nimi w grze wykorzystujemy również żetony zobowiązań, premii i fundamentów. Wydaje się tego sporo, jednak ostatecznie całość jest nieskomplikowana.
A może warto postawić pomnik?
Gracz ma dwie możliwości działania podczas swojej tury. Może albo pobrać kartę projektu z puli i wyłożyć ją odkrytą na stół, albo zabrać jakieś z wyłożonych już przez graczy, by wykorzystać je w swoich planach miasta. Stawianie projektów wymusza również pobieranie żetonów zobowiązań, a te z kolei ograniczają nas przy dalszych budowach (wymienionych musimy mieć mniej niż kart projektów, które chcemy wziąć ze stołu). Żeby było ciekawiej, jak dobrze przemyślimy sobie strategię, możemy sięgnąć po karty premii lub postawić fundamenty pod wieżowiec. Głównym celem rozgrywki jest jednak zebranie większej liczby punktów niż nasz przeciwnik (lub przeciwnicy). Wygrać możemy, tworząc pełne dzielnice, budując sieć tramwajową i wspomniane wieżowce. Opcji jest kilka i każda jest ciekawa. Można trochę pozostawić przypadkowi, jednak jest tutaj również spore pole do tworzenia konkretnych planów i krzyżowania ich naszym przeciwnikom.
Ładne to miasto, takie kolorowe
Przyznać należy, iż rozgrywka dostarcza sporo satysfakcji, a dodatkowo wygląd gry cieszy oczy. Dopracowano nie tylko wszystkie elementy potrzebne w rywalizacji, lecz nawet samo pudełko, w którym je przechowujemy. Piękne barwne kamieniczki, zielone skwery, parki czy też błękitne wody na nabrzeżu dodają wiele uroku pojedynkom i pozwalają nam bez trudu przenieść się do tytułowego San Francisco. Co mnie osobiście również ucieszyło, to niewielka liczba znaczników (w przypadku tego tytułu mamy do czynienia wyłącznie z żółtymi wagonami do oznaczania linii tramwajowych).
Jeśli masz poczucie, że minąłeś się z powołaniem…
Ten konkurs naprawdę wciąga! Można się wczuć w rolę projektanta oraz rzucić kilka kłód pod nogi innym, by dodać pojedynkowi więcej ostrości. Gra się szybko nie nudzi, gdyż mija trochę czasu zanim uda się nam wykorzystać przynajmniej część możliwych strategii. Ładna, nieskomplikowana i nadająca się zarówno na rodzinny wieczór jak i spotkanie z przyjaciółmi. Polecam!
Nasza ocena: 7,3/10
Zdecydowanie warta uwagi. Dobra jako tytuł na wolną chwilę z przyjaciółmi i rodziną.Grywalność: 8/10
Jakość wykonania: 8/10
Regrywalność: 7/10