Zauważyłam, że ostatnio w serialach Walia pojawia się równie często jak kiedyś Skandynawia. Piękne, nieco surowe plenery i egzotyczny dla większości język przyciągają uwagę filmowców. Requiem to kolejna produkcja, w której za tło służą walijskie krajobrazy. Ale niestety nie do końca udana.
Do obejrzenia serialu skłonił mnie trailer sugerujący, że Requiem będzie połączeniem moich dwóch ulubionych gatunków – kryminału i horroru. Młoda, niezwykle utalentowana wiolonczelistka Matilda Gray (Lydia Wilson) ma przed sobą perspektywę świetlanej, światowej kariery. Jednak tuż przed wielkim koncertem matka dziewczyny popełnia samobójstwo – na oczach córki podrzyna sobie gardło. Wstrząśnięta Matilda próbuje dociec, co skłoniło jej mamę do tak radykalnego czynu. Kluczem do rozwiązania zagadki może być przeszłość. Dziewczyna, porządkując mieszkanie po zmarłej, znajduje pudło pełne wycinków dotyczących zaginionego przed dwudziestu laty dziecka – Carys. Dlaczego jej matka zbierała informacje o trzylatce, która zniknęła gdzieś w wiosce na drugim krańcu kraju?

Kadr z serialu „Requiem”
Matilda wraz ze swoim przyjacielem Halem (Joel Fry) wyrusza śladem tajemnicy. Trafiają do niewielkiego miasteczka, w którym pomimo upływu lat sprawa zaginięcia Carys jest wciąż żywa. Miejscowi nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do obcych. Im bardziej dziewczyna zagłębia się w zagadkę, tym bardziej jest przekonana, że całej historii nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Komuś zależało, żeby pojawiła się właśnie w tym miejscu, bo ma wobec niej plany.

Kadr z serialu „Requiem”
Kryminał czy horror?
Tak jak wspominałam, Requiem to połączenie kryminału z horrorem. Twórcy dosyć zgrabnie balansują pomiędzy tymi dwoma gatunkami. Główna zagadka, czyli prawdziwa tożsamość Matildy, jest prosta do odgadnięcia. Zresztą chyba nie o nią głównie chodziło, a stanowi punkt wyjścia dla całej opowieści. Nie dość, że bohaterka zmaga się z żałobą po zmarłej matce, to jeszcze musi stawić czoła temu, że najprawdopodobniej nie jest tą osobą, za którą zawsze się uważała, a jej całą tożsamość zbudowano na kłamstwie. Nie zmienia to faktu, że Matilda to irytująca postać, którą raczej ciężko lubić. Jej chęć odkrycia prawdy bez względu na konsekwencje rujnuje życie wielu ludzi i naraża ich zdrowie i życie na szwank. Od pewnego momentu bohaterka zdaje sobie sprawę, że walczy z nadprzyrodzonymi siłami. Ale nie ma to dla niej większego znaczenia — niczym taran sunie przed siebie, pozostawiając za sobą zgliszcza.

Kadr z serialu „Requiem”
Czy tu straszy?
Jeśli chodzi o wątek nadnaturalny – dla mnie sprawiał wrażenie nie do końca przemyślanego i niezbyt konsekwentnie prowadzonego. Twórcy serialu przez cały czas nie dają zapomnieć o tym, że oglądamy horror i wykorzystują do tego wszelkie środki – bardzo niepokojącą ścieżkę dźwiękową (nawet jeśli niekoniecznie pasuje ona do konkretnej sceny), szatańskie symbole, koszmary senne, okaleczone zwierzęta, opętane lustra, ptaki rozbijające się na szybach. A i tak jest niestety nudno. Requiem straszy kiepsko, nawet w momentach, kiedy odwołuje się do klasyków – mamy bardzo wyraźne nawiązanie do słynnej sceny pod prysznicem w Psychozie. Rozumiem też, że starano się wykorzystać możliwości jakie daje serial i stąd tak wolne prowadzenie całej akcji oraz tyle wątków pobocznych. To nie zmienia faktu, że nic nie wnoszą do całości i sprawiają wrażenie dodanych niejako na siłę, żeby wypełnić czymś odcinki. O drugoplanowych bohaterach i motywach nimi kierujących też nie dowiadujemy się zbyt wiele.
Żałuję, bo Requiem po pierwszym odcinku wydawało mi się całkiem interesującą propozycją, ale potem traci gdzieś swój impet i staje się kolejnym przeciętniakiem, którego zapewne nie będę już pamiętać za kilka tygodni. Sytuacji nie ratują nawet bardzo dobre zdjęcia i sugestywna muzyka.