Site icon Ostatnia Tawerna

Junk productions – movies and series that should never be made

On May 11, we celebrate the No Litter Day. The holiday was developed by young people operating under the international program “European Eco-Youth Parliament”. On this occasion, especially for you, we have prepared a subjective juxtaposition of film and series productions, the scripts and production of which should make them end up in the basket.

 

 

Dragon Ball: Evolution

It is a title that, at the very slogan about it, makes hair stand out on the heads of Dragon Ball fans  all over the world. I am embarrassed to say that the authors of the film decided to drift on the wave of popularity of teen films and clumsily transform the amazing reality from manga cards into a sweet crap with the consequences of growing up. The film begins with the unusual training of 18-year-old Son Goku and his grandfather. First question – why old man Gohan is still alive, even though he shouldn’t? At this point, it is important to realize that the plot in the movie is not the one we know from the series, it is only slightly based on it and tells a completely alternative story. Goku, the school boy, goes to high school and has a crush on his friend – Chi Chi. Soon, the main character meets the future adventurer Bulma and the main antagonist of the counterfeit orc from the Tolkien trilogy – Lord Piccolo. This sounds like a joke? Unfortunately, it is not. In eighty-five minutes, at least four stories intertwined without order and composition were merged together. A side effect of the procedure turned out to wash Goku’s world of what is most valuable – Akira Toriyama’s indiscriminate humor and extraordinary imagination. Director James Wong admitted that he did not read the work of the famous mangaka while working on the film. He did this only after negative reviews from film critics and fans of the series. He apologized, but the disgust after the release of the great crap of cinematography branded with the cult title “Dragon Ball” remained. I sincerely advise against watching this movie. It should definitely never be built. – A side effect of the procedure turned out to wash Goku’s world of what is most valuable – Akira Toriyama’s indiscriminate humor and extraordinary imagination. Director James Wong admitted that he did not read the work of the famous mangaka while working on the film. He did this only after negative reviews from film critics and fans of the series. He apologized, but the disgust after the release of the great crap of cinematography branded with the cult title “Dragon Ball” remained. I sincerely advise against watching this movie. It should definitely never be built. – A side effect of the procedure turned out to wash Goku’s world of what is most valuable – Akira Toriyama’s indiscriminate humor and extraordinary imagination. Director James Wong admitted that he did not read the famous mangaka while working on the film. He did this only after negative reviews from film critics and fans of the series. He apologized, but the disgust after the release of the great crap of cinematography branded with the cult title “Dragon Ball” remained. I sincerely advise against watching this movie. It should definitely never be built. – He apologized, but the disgust after the release of the great crap of cinematography branded with the cult title “Dragon Ball” remained. I sincerely advise against watching this movie. It should definitely never be built. – He apologized, but the disgust after the release of the great crap of cinematography branded with the cult title “Dragon Ball” remained. I sincerely advise against watching this movie. It should definitely never be built. –Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

11 maja obchodzimy Dzień bez Śmiecenia. Święto zostało wypracowane przez młodzież działającą w ramach międzynarodowego programu „Europejski Eko-Parlament Młodzieży”. Z tej okazji, specjalnie dla Was, przygotowaliśmy subiektywne zestawienie produkcji filmowych i serialowych, których scenariusze i realizacja powinny sprawić, że wylądują w koszu.

 

Dragon Ball: Ewolucja

Jest to tytuł, który na same hasło o nim jeży włosy na głowach fanów  Dragon Ball na całym świecie. Z zażenowaniem stwierdzam, że autorzy filmu zdecydowali się podryfować na fali popularności filmów dla nastolatków i niezgrabnie przerobić niesamowitą rzeczywistość z kart mangi na słodziutki gniot o konsekwencjach, jakie niesie ze sobą dorastanie. Film zaczyna się nietypowym treningiem 18-letniego Son Gokū i jego dziadka. Pierwsze pytanie – czemu staruszek Gohan jeszcze żyje, mimo iż nie powinien? W tym momencie należy sobie uświadomić, że fabuła w filmie nie jest tą, którą znamy z serii, a jest jedynie lekko na niej oparta i opowiada całkowicie alternatywną historię. Gokū, szkolne popychadło chodzi do liceum i podkochuje się w koleżance – Chi Chi. Niebawem główny bohater poznaje przyszłą towarzyszkę przygód Bulmę i głównego antagonistę przypominającego podróbkę orka z trylogii Tolkiena – Lorda Piccolo. Brzmi to jak żart? Niestety nim nie jest. W osiemdziesięciu pięciu minutach scalono ze sobą co najmniej cztery opowieści powiązane ze sobą bez ładu i składu. Skutkiem ubocznym zabiegu okazało się wypranie świata Gokū z tego, co najcenniejsze – z niewybrednego humoru i niezwykłej wyobraźni Akiry Toriyamy. Reżyser James Wong przyznał, że podczas prac nad filmem nie czytał dzieła słynnego mangaki. Zrobił to dopiero po negatywnych ocenach krytyków filmowych i fanów serii. Przeprosił ale niesmak po wypuszczeniu wielkiego gniota kinematografii firmowanego kultowym tytułem ,,Dragon Ball” pozostał. Szczerze odradzam oglądania tego filmu. Zdecydowanie nigdy nie powinien powstać. – Kamil Sawicki

Exit mobile version