Site icon Ostatnia Tawerna

And I liked it – the most interesting movies of 2019 according to the Last Tavern

Źródło: kino.planetabrzesko.com.pl

2019 was full of great film premieres. We certainly remember such productions as Avengers: Endgame or Joker . The editors of the Last Tavern, however, have their favorite titles, which were not necessarily highly rated by critics, but for some reason they liked.

 

 

Klaus , an emotional ride without a handle 

Our list could not miss the Christmas animated film, which can break many tough guys or tough guys. We are talking about the phenomenal Spanish production Klaus , directed by Sergio Pablos, available on the Netflix platform . Imagine that the snow is solid tears. And now that the creators throw us into such a big snowdrift, which as we get out of it… it melts quickly. Therefore, at the end of the screening, there is only a large puddle left – what am I saying, a lake! – where you wade in search of handkerchiefs. In addition, you are both touched and, at the same time, comforted by this beautiful story of friendship and love.

You will be delighted with the line, the smoothness of the animation and the fleeting visual charm of a fairy-tale land. And although the scenery is winter, you will feel a great warmth in your heart when you understand how endearingly motivated the transformation into seemingly unfriendly heroes – and how the legend of St. Nicholas. And when you hear little Laponka speaking in her language, you will dissolve into a million… liquid pieces!

And whoever has seen the newest  Witcher will not get rid of the impression that Klaus grunts and Geralt’s “hmm”, despite different universes – and therefore in spite of a completely distant metageographic location – have a lot in common.

Be warned, I’ve already approached Klaus three times. Each time the film was just as emotional – although I should be ready to go back without a handhold on a wooden sled! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Rok 2019 obfitował we wspaniałe premiery filmowe. W pamięć zapadły nam z pewnością takie produkcje jak Avengers: Koniec gry czy Joker. Redaktorzy Ostatniej Tawerny mają jednak swoje ulubione tytuły, które niekoniecznie były wysoko oceniane przez krytyków, jednak z jakiś powodów przypadły im do gustu.

 

Klaus, czyli emocjonalna jazda bez trzymanki 

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć świątecznego filmu animowanego, który potrafi złamać niejednego twardziela czy twardzielkę. Mowa o dostępnej na platformie Netflix fenomenalnej hiszpańskiej produkcji Klaus w reżyserii Sergio Pablosa. Wyobraźcie sobie, że śnieg to zastygnięte w stałej formie łzy. A teraz, że twórcy wrzucają nas w taaaaaką wielką zaspę śnieżną, która w miarę wydostawania się z niej… prędko topnieje. Dlatego też pod koniec seansu zostaje już jedynie wielka kałuża — co ja gadam, jezioro! — w której brodzicie w poszukiwaniu chusteczek. Do tego jesteście jednocześnie wzruszeni, a zarazem pokrzepieni tą piękną opowieścią o przyjaźni i miłości.

Zachwyci Was tutaj kreska, płynność animacji oraz ulotny wizualny urok bajecznej krainy. I mimo że sceneria wydarzeń jest zimowa, to poczujecie ogromne ciepło w serduchu, gdy zrozumiecie jak ujmująco została zmotywowana przemiana w nieprzyjaznych z pozoru bohaterach — i jak się ma w ogóle do tego legenda o Św. Mikołaju. A gdy usłyszycie jak mała Laponka mówi w swoim języku, to rozpłyniecie się na milion… płynnych kawałków!

A kto widział najnowszego Wiedźmina, ten nie pozbędzie się wrażenia, że Klausowe mruknięcia i Geraltowe „hmm”, mimo innych uniwersów — a więc mimo zupełnie odległego metageograficznego położenia — mają ze sobą wiele wspólnego.

Ostrzegam, podeszłam już do Klausa trzykrotnie. Za każdym razem film działał równie emocjonalnie — choć przecież powinnam być gotowa na ponowną jazdę bez trzymanki na drewnianych sankach! – Adrianna Michno

Exit mobile version