Cyfrowy zespół
Retrofuturyści, jakimi niewątpliwie są francuscy muzycy (o czym świadczy także ich ubiór), to z całą pewnością geniusze współczesnego elektro-house’a. Ich pierwszy album z 2001 roku pod tytułem Discovery nie tylko ugruntował pozycję duetu na rodzimym rynku fonograficznym,ale i otworzył przed nimi drzwi do dalszej kariery.Fani przyzwyczajeni do sukcesów zespołu oczekują, że każda następna składanka od Daft Punka będzie kolejnym milowym krokiem na drodze kształtującej współczesną muzykę. Jednym z przełomowych momentów okazał się film Tron: Dziedzictwo, któremu francuski duet nadał sens melodyczny.
Syntezatorowe dźwięki
Jak przystało na produkcję kinową osadzoną fabularnie w grze wideo, muzycy postarali się oddać dźwiękowe środowisko cyfrowego otoczenia. Soundtrack oznacza więc pewną zmianę w stosunku do całokształtu twórczości artystów. Panowie wykorzystali proste, jednotonowe odgłosy cyfrowych maszyn, zapewne słyszalne przez wszystkich użytkowników elektroniki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, tworząc w ten sposób podkład do linii melodycznej. Aby nie zanudzić swoimi kompozycjami potencjalnego odbiorcy filmu, Bangalter i De Homem-Christo zdecydowali się na dodanie do tej mieszanki wielu różnych „odgłosów” muzykę wykonywaną przez 85–osobową orkiestrę, jaką możemy usłyszeć między różnymi interwałami elektro-dźwięków.
Złote nuty
Poza samym przybliżeniem świata przedstawionego na ekranie, ścieżka dźwiękowa ma za zadanie podkreślić przygodę głównych bohaterów. Wśród 22–częściowej składanki warto zwrócić uwagę na dwa utwory. Pierwszy to czyste skoordynowanie syntezatora z mocnymi bitami w utworze Derezzeda. Wspaniały melodyjny wyjątek, w którym linia melodyczna jest niczym broń soniczna, dosłownie wwiercająca się w głowę trzema zestawionymi ze sobą frazami muzycznymi. Jej słuchanie wywołuje skojarzenie z niebywałą prędkością podczas ucieczki z bliżej nieokreślonego miejsca. Z kolei End of Line to muzyka pulsująca raz wyższymi, raz niższymi tonami. Jej wciągające, powtarzające się motywy zabierają nasze myśli do dobrego klubu, gdzie można swobodnie potańczyć w weekendową noc.
Jedność dziedzictwa
Historia, w której gracze ścigają się na lekkich, świetlistych motocyklach oraz strzelają do siebie za pomocą różnokolorowych dysków, może nie tylko nacieszyć oczy, ale również ucieszyć uszy, przybliżając mroczny i zimny cyfrowy świat. Kompozycje Daft Punka niewątpliwie zasługują na podziw. Można się nimi delektować nie tylko podczas oglądania filmu, alei przy samotnym odsłuchiwaniu kawałków.

Kadr z filmu „Tron: Dziedzictwo”
Sam film mi się średnio podobał. Muzycznie to majstersztyk!