Znów o pieniądzach, tym razem Elektronic Arts poszukuje winnych. I znalazło w postaci zachowania odpowiedniego klimatu naszej ulubionej gwiezdnej sagi.
Ponad 3 miliardy dolarów w plecy. Tyle zanotowali straty wartości swoich akcji i ogromny kryzys wizerunkowy elektronicy, przy premierze „Star Wars: Battlefront 2”. Tysiące negatywnych komentarzy, setki nieprzychylnych memów i sprawa lootboxów, które zostały uznane w niektórych krajach za hazard. To spory kryzys firmy, która na rynku jest już wiele lat. Dyrektor finansowy EA, Blake Jorgensen wypowiedział się, dlaczego zamiast zmian wyglądu w skrzynkach, znajdują się karty dające przewagę. W rozmowie z portalem Gamesindustry powiedział:
Jedną rzeczą, na której jesteśmy ekstremalnie skupieni, jest nienaruszanie kanonu Gwiezdnych wojen. To niesamowita marka, budowana przez wiele, wiele lat. A jeśli zrobić to tak, żeby były tylko przedmioty kosmetyczne, można pogwałcić kanon. Biały Darth Vader prawdopodobnie nie ma zbyt wiele sensu, w przeciwieństwie do czarnego. Nie wspominając już nawet o różowym. Nie żebym miał coś do różowego, ale nie sądzę, żeby zgadzał się z kanonem.
Usunęliśmy mikropłatności, bo prawdziwym problemem, który mieli z tym gracze, był fakt, że czuli, że jest to mechanika pay-to-win. Rzeczywistość jest jednak taka, że są różne rodzaje graczy. Niektórzy ludzie mają więcej czasu niż pieniędzy, inni więcej pieniędzy niż czasu. Zawsze powinno Ci zależeć na tym, by równoważyć interes jednych i drugich – zauważył Blake Jorgensen, podkreślając równocześnie, że głos klientów ma dla Electronic Arts olbrzymie znaczenie. – Słuchanie klientów, kiedy zaczynają grać w grę – sześć miesięcy od teraz, sześć lat – jest dla nas bardzo ważne. I powiedziałbym, że jeśli nie robilibyśmy po drodze jakichś błędów, z których możemy się czegoś nauczyć, to wtedy właśnie należałoby zacząć się o nas martwić. Z naszego punktu widzenia to doskonała okazja, by dalej dopracowywać grę, dostosowywać te rozwiązania
Zobacz również: Niska sprzedaż „Star Wars: Battlefront 2” na PC