Kto tu jest głównym bohaterem?!
Już podczas oglądania drugiego odcinka coś mi zaczęło zgrzytać. Spodziewałam się, że będzie to serial o młodym mężczyźnie szykanowanym przez mieszkańców małego miasteczka położonego na Alasce ze względu na fakt, iż widzi duchy i może z nimi rozmawiać. Niestety nie otrzymałam czegoś takiego. Kolejne epizody wprowadzały do fabuły mniej bądź bardziej ważnych bohaterów, zupełnie tak, jakby scenarzyści chcieli dać każdemu jego pięć minut chwały.
Bardzo liczyłam na udany występ Kima Coatesa wcielającego się w Billy’ego McGratha, brata pani burmistrz granej przez Luvię Petersen. Niestety intrygujący bohater został w końcowych odcinkach spłycony, przez co odebrano mu cały urok. Ten początkowo zachowujący się brawurowo mężczyzna, który nie ma nic do stracenia, został ciepłą i nijaką kluchą. Po prostu zmarnowany potencjał.

Kadr z serialu „Ghost Wars”
Czy w związku z tym możemy stwierdzić, że prawdziwym bohaterem są po prostu wszyscy mieszkańcy miasta? Raczej nie, ponieważ w całe zamieszanie wplątana jest pewna korporacja, prowadzona przez charyzmatyczną i piękną – jakżeby inaczej – kobietę, która bierze dosłownie wszelkie rady Machiavellego.
Duchy, halucynacje, potwory i jajo dające ludziom… orgazm?!
Czegóż nie ma w tej produkcji! Scenarzyści chyba zapomnieli, czym jest umiar, ponieważ opisali duchy, które wywołują u ludzi halucynacje, które to z kolei skłaniają ich do popełnienia samobójstwa. Ponadto aż roi się tu od obrzydliwości, więc jeśli macie wrażliwy żołądek, lepiej uważajcie! Wiele scen jest bardzo brutalnie surowych, a bohaterowie popełniają czyny, których byśmy się po nich nie spodziewali.

Kadr z serialu „Ghost Wars”
Niestety wiele elementów wydaje się być znajomych, wręcz odtwórczych – a raczej bezczelnie zerżniętych z innych seriali. No bo sami przyznajcie, co jako pierwsze przychodzi wam do głowy, gdy lampki choinkowe odgrywają ważny element fabuły, a jakiś bohater wymiotuje dziwnymi stworzeniami po powrocie z „drugiej strony”? Stranger Things jak nic! Jest to jednak wierzchołek góry lodowej, bo na przykład urządzenie służące do odstraszania duchów przypomina to znane z Ghostbusters. Mało? No to dodajmy artefakt wyglądający jak jajo i barierę, która uniemożliwia wyjazd z miasta i wjazd do niego. Chyba każdy w tym momencie przypomina sobie Under the Dome.
Podsumowanie
Naprawdę dałam Ghost Wars uczciwą szansę. Niestety po obejrzeniu całego pierwszego sezonu stwierdzam, że straciłam swój czas na wątpliwej jakości produkcję ze słabym scenariuszem. A potencjał był, wystarczy spojrzeć na obsadę! Może moje wrażenie jest tak negatywne, ponieważ zabrakło mi tu inwencji twórczej? Co gorsza, wszystko to, co spodobało mi się w pierwszym odcinku, nie było kontynuowane dalej. Absurd gonił absurd, trup ścielił się gęsto i właściwie nic z tego nie wynikało.