Machiny oblężnicze zawsze stanowiły potężną pomoc na dawnych polach bitew, a pomysłowość ich twórców była niesamowita. Chcecie wiedzieć, jak to jest być konstruktorem tych maszyn zniszczenia? Besiege pokaże Wam, że możecie stać się kolejnym Leonardem da Vinci!
Czy konstruowanie maszyn siejących śmierć i zniszczenie jest rzeczą prostą? Katapulty, trebusze czy balisty nie wydają się aż tak skomplikowane, a konstrukcje słynnego człowieka renesansu z miasta Vinci, choć dość zaawansowane, nijak sie mają do współczesnej maszynerii. Pozory jednak potrafią mylić, a przekonać się o tym możemy w dość łatwy sposób.
Do obsługi tego urządzenia potrzeba kilku wyszkolonych inżynierów
Besiege to gra o, jak łatwo się domyślić po wstępie, tworzeniu machin bojowych. Wcielamy się w konstruktora, którego zadaniem jest stworzyć urządzenie mające zmieść z powierzchni ziemi nadchodzących przeciwników, bądź wykonać inne powierzone zadanie. Na zrealizowanie celu otrzymujemy nielimitowane środki, a jedynymi granicami jest nasza wyobraźnia, nieubłagana fizyka i czasem wyraźnie zarysowany obszar, na jaki może się maksymalnie rozrosnąć nasze dzieło. Mnogość elementów oraz duża swoboda ich łączenia sprawiają, że naprawdę można popuścić wodze fantazji.

Lecieć leci, ale z lądowaniem znacznie gorzej
Produkcja od Spiderling Studios stawia przed nami szereg wyzwań, które musimy pokonywać, aby odblokowywać kolejne lokacje pełne nowych misji. Stawiane przed nami zadania wymagają tworzenia niemal za każdym razem nowego urządzenia pozwalającego na zniszczenie wrogich sił bądź budowli, przetransportowanie określonych rzeczy lub przebycie niebezpiecznej drogi. Na próżno szukać tu głębszej fabuły, ot, po prostu wykonujemy rozkazy, a te, choć bardzo podobne do siebie, za każdym razem wymagają zupełnie innego podejścia. Jeśli jednak znudziło by się nam wykonywanie narzuconych celów, zawsze możemy skorzystać z edytora i stworzyć własne wyzwania, pobawić się w piaskownicy pozwalającej na swobodną twórczość, bądź spróbować się z innymi graczami w wieloosobowym szaleństwie. Co jak co, ale na nudę narzekać nie można.
Ja nie być taki ork
Mechanika Besiege wydaje się być dość prosta. Mamy do dyspozycji mnóstwo elementów posegregowanych zgodnie z przeznaczeniem, które łączymy ze sobą za pomocą pojedynczych kliknięć, zaczynając budowę od niewielkiego klocka, stanowiącego serce naszej maszyny. Niestety, opisy części, jakich możemy używać, ograniczają się jedynie do nazwy i wskazania klawisza aktywującego, jeśli wybrany akurat składnik ma jakieś zdolności, przez co sposób ich działania poznajemy za pomocą metody prób i błędów, a pełne zrozumienie ich potencjału przychodzi po naprawdę wielu porażkach. Nie pomaga tu też wspomniana wcześniej fizyka. Konstrukcje są wyjątkowo kruche, wystrzał z jednorazowej armaty powoduje czasem zerwanie dość sporego fragmentu maszyny, uzbrojeni w łuki przeciwnicy dość szybko potrafią pozbawić nas złudzeń o dominacji, a koła sterowne działają bardzo chaotycznie, sprawiając, że próby jazdy kończą się czymś przypominającym konwulsje. Dodajmy do tego takie smaczki, jak możliwość połamania maszyny pod zbyt dużym ciężarem pancerza, rozpadnięcia się kół przy najechaniu na fragment niedawno zniszczonej wieży, czy też urwanie części składowych przy zbyt dużym skręcie lub naciągnięciu liny i mamy obraz gry o dość sporym progu wejścia.

W tej chatce na pewno był pająk
Praca, praca!
Wizualnie Besiege wygląda przyjemnie, choć dość oszczędnie. Budowle, roślinność, zwierzyna i przeciwnicy, składający się z raczej prostych brył, są pełne detali, podobnie jak wszystkie elementy składowe konstruowanych przez nas maszyn, przez co całość wygląda dość bajkowo. Pozorna sielanka zostaje jednak brutalnie zniszczona w momencie, gdy żywe istoty spotkają się z ostrzami lub pociskami śmiercionośnego arsenału, bowiem zdają się one hołdować filmom Quentina Tarantino i potrafią z siebie wyrzucić naprawdę absurdalne ilości krwi. Wystarczy tylko chwila, by naturalne kolory morderczego urządzenia okryły się czerwienią posoki, a walające się wszędzie, przeszkadzające w jeździe zwłoki tylko dopełniają obrazu horroru. Jednak poza celem zadania, pełnym budynków, drzew, krzewów i skał, otacza nas nieskończona pustka, niezmącona choćby majaczącymi w oddali górami, zlewająca się z jednobarwnym, nienaturalnym podłożem. Całość sprawia przez to intrygujące wrażenie symulacji służącej jedynie testom nowych pomysłów szalonego inżyniera. Akustycznie natomiast nie uświadczymy specjalnych fajerwerków. Ot, w tle przygrywa nam spokojna, nieco senna muzyka, przeciwnicy ginąc krzyczą jakby z oddali, a odgłosy broni nie robią zbytniego wrażenia. Jedynie dźwięki miażdżonych lub wysadzanych ciał wydają się być bardziej uwypuklone, co daje efekt dość groteskowy.

Tak naprawdę on się boi Was bardziej, jak Wy jego
Gra od Spiderling Studios, poprzez wysoki próg wejścia oraz nieczytelność wymuszającą nader częste stosowanie przez gracza metody prób i błędów sprawia, iż jest to tytuł nie dla wszystkich i zapewne wielu może się od niej zwyczajnie odbić. Nie pomaga też pokraczne sterowanie połączone z bezlitosną fizyką, lecz jeśli posiadacie wystarczające pokłady cierpliwości, jesteście kreatywni, dociekliwi i uwielbiacie konstruować skomplikowane mechanizmy, to serdecznie polecam próbę stania się nowym Leonardem da Vinci!