Przewiduje się, że premiera nowych Fantastycznych Zwierząt wypadnie najsłabiej na tle wszystkich produkcji Czarodziejskiego Świata w pierwszym tygodniu wyświetlania.
Franczyze Harrego Pottera, poczynając od pierwszego filmu, którego premiera odbyła się w 2001 roku, można wycenić na box officowe imponujące 8,5 miliarda dolarów. Po takim sukcesie marki, nie było zaskoczeniem, kiedy to Warner Bros. ogłosiło powstanie prequela serii, a następnie następujących po nim sequeli historii poprzedzającej czasy chłopca z blizną w kształcie błyskawicy.
Prekursor serii o Zwierzakach, który pierwszy raz mogliśmy zobaczyć w 2016 roku, zarobił 814 milionów dolarów w skali światowej, co potwierdziło tylko, że pomysł na zekranizowanie przygód Newta Scamandera był więcej niż trafiony.
Fantastyczne Zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda, produkcja kontynuująca serię wychodzi w ten weekend, oczywiście z zamiarem przejęcia korony królowej balu teraźniejszego box office’u. Pierwszy z czterech zapowiadanych sequeli, jest następnym tak znaczącym tytułem od premiery Venoma, którą mieliśmy okazje obserwować w październiku.
Niestety sprawy nie idą tak, jak WB by sobie życzyło.
Według Box Office Pro film zarobi tylko około 65 milionów dolarów w swoich pierwszych trzech dniach, co nie może się równać ani z sukcesem pierwszego filmu ( 74.4 miliony), a tym bardziej z produkcjami o Potterze.
Zwierzęta taki wynik zawdzięcza najprawdopodobniej krytykom, mówi się o niezbyt udanej historii i wielu innych zgrzytach, które poruszają między innymi temat castingu Johnny’ego Deppa.
Czy w drugiej części Fantastycznych Zwierząt rzeczywiście coś poszło nie tak ?
Już niedługo ukaże się nasza recenzja.