Słowem wstępu
Przypomnijmy, że Imaginarium to opolski magazyn fantastyczny, którego pierwszy numer ukazał się w lipcu 2021 roku i w którym przeczytać możemy opowieści tworzone przez amatorów, którzy być może, dopiero zaczynają swoje kariery literackie. Ponadto zobaczyć w nim możemy rożnego rodzaju zdjęcia i grafiki również nawiązujące do fantastyki. Powstał on z inicjatywy stowarzyszenia Novum, tego samego, które odpowiada za LandsbergON, kwartalnik tworzony przez gorzowian. Trzeba przyznać, że twórcy bardzo wysoko zawiesili sobie poprzeczkę, ponieważ debiut Imaginarium był bardzo udany i zawierał niezwykle interesujące opowiadania. Jednak już we wstępie zastępca redaktora naczelnego zapewnia nas, że i tym razem nie będziemy się nudzić, a twórcy idą naprzód, proponując nam bardziej rozbudowane historie oraz opowieści, których fabuła jest związana bezpośrednio z Opolem. Czy faktycznie wyszło z tego coś dobrego? Przekonajmy się!
Są tu nawet elfy!
Pierwszym opowiadaniem, jakie będziecie mogli przeczytać w drugim numerze Imaginarium, jest Opolia autorstwa Aleksandry Kuźmy. Przedstawiona w nim zostaje kapłanka tytułowej bogini, która stara się uratować świątynię przed Ludem Cieni. Jest to historia, która przede wszystkim pobudza naszą wyobraźnię. Dostajemy bowiem jedynie krótki wycinek całości, a dokładniej jej zakończenie, i to od niezwykle dramatycznego momentu. Resztę musimy dopowiedzieć sobie sami. Myślę, że wielu z Was taka forma może zainspirować chociażby do stworzenia jakiejś sesji RPG, która kończyć się będzie właśnie u stóp posągu Opolii.
Do samego Opola przenosi nas natomiast Piotr Jaworski, a miasto pozwiedzamy z Januszem Kotyrą, czyli głównym bohaterem historii. Ów mężczyzna jest spirytualnym detektywem pracującym nad sprawą związaną z ciągłymi opadami deszczu. Jest to nieco humorystyczna przygoda, która przynajmniej mi przywodzi na myśl takich bohaterów jak Harry Dresden czy Jakub Wędrowycz. Oczywiście nie doszło tu do żadnego plagiatu, co najwyżej delikatnej inspiracji słynnymi postaciami. Przy okazji czytania mamy okazję poznać nieco topografię Opola, a i gdy kiedyś uda nam się do niego zawitać, to pewnie chętnie sami się przekonamy, jak wygląda rzeźba Ceres. Jednym słowem, całkiem udana promocja i zachęta do zwiedzania!
Dwie kolejne opowieści, jakie znajdziemy w tym wydaniu, to części większych całości. Klątwa Kingi Jabłonowskiej to dość ponura historia pewnego doktora, który dążąc do rozwoju kariery i nagród w dziedzinie medycyny, bez wyrzutów sumienia uciekł się do torturowania i morderstwa innej osoby. Jest to świetnie dobrany fragment powieści Jako i my odpuszczamy, który mógłby być samodzielną opowieścią, a jednocześnie sprawia, że chcemy dowiedzieć się, co było dalej. Mroczny, wciągający i dający do myślenia. Jak dla mnie największy hit tego numeru, który polecam każdemu.
Na koniec dostajemy jeszcze pierwszą część opowiadania Białe wrony napisanego przez Dariusza Kucharka. Przenosi nas ona do fantastycznego świata, gdzie mamy okazję poznać pewnego elfa i jego towarzysza, którzy zamierzają…cóż, musicie przekonać się sami! Ja tylko dodam, że jest to dobre wprowadzenie do historii, które jednak chyba trochę za mało nam zdradza. Z jednej strony to dobrze, bo niektórzy bardziej niecierpliwie będą czekać na ciąg dalszy, ale jednocześnie może też sprawić, że nie dość się wciągniemy, i jednak nie wzbudzi w nas wystarczającego zainteresowania. Ja osobiście należę jednak do tych pierwszych, ale uwielbiam „długouchych”, więc pokazanie ciekawego bohatera należącego do tej rasy zawsze rozbudza moją ciekawość.
Jako bonus możemy potraktować wiersz o pewnej elfce przeniesionej do naszego świata, autorstwa Romana Rzucidło. Jak ta piękna pani poradzi sobie w zwykłym autobusie? Powiem tylko, że łatwo jej nie będzie. A może tak się tylko wydaje twórcy tekstu?
Zgodnie z radami
Jak we wstępie zaznaczył zastępca redaktora naczelnego, twórcy Imaginarium otrzymali sugestię, aby w czasopiśmie zamieścić więcej grafik. Postanowili zastosować się do tej rady i dlatego teraz możemy cieszyć oczy pięknymi zdjęciami i ilustracjami. Już na okładce zobaczyć możemy grafikę Jakuba Pańkowa przedstawiając zeppelin przelatujący nad Opolem. Jak się okazuje, jest to nawiązanie do prawdziwego wydarzenia, które miało miejsce w 1929 roku! Dzieła wspomnianego autora możemy oglądać w numerze jeszcze dwukrotnie. I pewnie interpretacje będą różne, ale mnie bardzo zastanawia, czy na jednym z nich widać, co wydarzyłoby się na planecie Małego Księcia, gdyby ten nie wyrywał baobabów? Cóż, z pewnością jest to intrygujące.
Bardzo ciekawie prezentują się także prace Kamila Helbina. Ale to też artysta, o którym być może już słyszeliście. Otóż pracuje on jako animator gier komputerowych, a w swoim dorobku ma już udział przy takich tytułach jak Cyberpunk 2077 czy Gwint. Muszę przyznać, że zwłaszcza grafika przedstawiająca humanoidalnego liska (a może to wiewiórka?) stojącego pod parasolem wygląda jak żywcem wycięta z jakiejś platformówki.
Swoje prace w numerze zamieścili także Łukasz Kotula oraz Andrzej Pieróg. Pierwszy z nich postanowił zaprezentować grafikę przedstawiającą statek wikingów chroniony przez jednego z nordyckich bogów. Drugi natomiast pochwalił się pięknymi zdjęciami dwóch modelek, utrzymanych w klimacie fantasy. Zwłaszcza zdjęcie z latarnią i dymem przywodzi na myśl teledysk jakiegoś zespołu grającego metal symfoniczny w klimatach Nightwisha. Świetna robota!
Czekamy na więcej!
I znów można by rzec, że wszystko co dobre, szybko się kończy. Żałuję, że drugi numer Imaginarium nie był grubszy. Czytało się go i oglądało bowiem z prawdziwą przyjemnością. Ale może to i dobrze. Tym bardziej będę czekał na kolejne wydanie i historie. Mam nadzieję, że będą nie mniej wciągające. I że szybko dowiem się, co tam się działo z tym łysym elfem!
Zapraszamy także do obejrzenia wywiadów z autorami!