Nieskomplikowana, szybka karcianka w sympatycznej, kolorowej oprawie graficznej za niewielkie
pieniądze. Czy można chcieć czegoś więcej? Może jedynie wpływu na przebieg rozgrywki...
Doktor Frankenstein proszony na salę numer trzy
Eksperymentalne szczepy nieznanych wirusów rozprzestrzeniają się po budynku szpitala. Trzeba działać szybko, by zapobiec wybuchowi epidemii. W tym celu konieczne jest… stworzenie zdrowego ciała? Twórcy gry ewidentnie potraktowali fabułę pretekstowo i nie skupiali się specjalnie na logicznym związku z mechaniką. O ile leczenie i szczepienie poszczególnych narządów można jeszcze zrozumieć, to ich kolekcjonowanie, by skompletować odporne ciało, brzmi bardziej jak zadanie dla bohatera powieści Mary Shelley niż lekarzy walczących z pandemią. Szczególnie, gdy podkradają oni sobie organy oraz infekują wzajemnie swoich pacjentów.
Zawartość apteczki
W niewielkim pudełku znajduje się krótka instrukcja z opisem zasad oraz karty organów, wirusów, szczepionek i terapii. Wirus utrzymany jest w przyjemnej dla oka, kreskówkowej stylistyce oraz żywej kolorystyce. To – obok zasad, które można opanować w dwie minuty – stanowi największą zaletę tego tytułu. Materiały, z których została wykonana gra, są dobrej jakości i w żaden sposób nie odstają od rynkowych standardów.
Zaszczep je wszystkie
Celem rozgrywki jest skompletowanie ciała składającego się z czterech zdrowych organów oznaczonych różnymi kolorami: serca (czerwony), żołądka (zielony), mózgu (niebieski) i kości (żółty). W tym celu gracze dobierają na rękę karty z talii, a potem wykładają na stół przed sobą. Wirus zapewnia również możliwość negatywnej interakcji pomiędzy uczestnikami. Mogą oni przy pomocy wirusów zarażać organy swoich przeciwników, a także kraść i zamieniać narządy, przenosić infekcje lub zmuszać innych graczy do odrzucenia ręki, używając terapii. Leczenie, a nawet uodpornienie części ciała jest możliwe dzięki szczepionkom.
Niestety, nie ma tu miejsca na zbyt skomplikowane strategie, ponieważ konieczność zagrania wyłącznie jednej karty z zaledwie trzech trzymanych w dłoni poważnie zawęża pole manewru. Tym bardziej, że jesteśmy również ograniczeni kolorami – wyleczyć lub zainfekować możemy jedynie organ w tym samym kolorze, co wirus lub szczepionka. Zwykle ruch sprowadza się do wykonania takiej akcji, jaką umożliwia nam nasza ręka oraz sytuacja na stole. Tak duży stopień losowości sprawia, że rozgrywka jest mocno mechaniczna i mało angażująca. Na szczęście informacja na pudełku nie kłamie i jedna partia rzeczywiście trwa maksymalnie dwadzieścia minut, więc możemy ją od niechcenia dokończyć, zanim całkowicie się zanudzimy.
Placebo?
Wirus jest przeznaczony dla maksymalnie sześciorga graczy w wieku od ośmiu lat. Możliwe więc, że moje odczucia względem tego tytułu są zaburzone przez fakt, że testowały go dwie dorosłe osoby. Nie da się jednak ukryć, że większe lub młodsze grono uczestników nie zmieniłoby w żaden sposób poziomu przypadkowości partii ani bzdurności fabuły. Trudno też dostrzec mi w tej pozycji jakiś walor edukacyjny, który stanowiłby atut w przypadku małoletnich graczy. Niestety, sympatyczne rysunki, pstrokate kolorki i niska cena to za mało, by komukolwiek polecić tę karciankę.