Przykładem jest post z Reddita, który wprost sugeruje istnienie wersji beta, do której niektórzy otrzymali dostęp. Pojawiła się dyskusja nad tym, czy takie informacje są zgodne z umowami podpisanymi wcześniej przez graczy. Sam Blizzard ustalił, że test będzie poufny, czyli gracze nie będą mogli publicznie rozmawiać o grze ani dzielić się swoimi doświadczeniami.
I tak ciężko już mówić o chronieniu Diablo 4 przed wyciekami, ale nawet jeśli ogólna informacja o istnieniu bety nie łamie umowy, to napewno czyni to udostępnienie gameplayu w Internecie. My niestety przestrzegać zasad musimy, więc bezpośrednie linki do materiałów tutaj się nie znajdą, jednak ciekawscy nie powinni mieć problemów z wygooglowaniem tego, co ich interesuje.

Oficjalne materiały promocyjne gry Diablo Immortal firmy Blizzard Entertainment.
Chociaż przedpremierowa beta bez wątpienia jest ciekawym kąskiem dla fanów, to rzecz jasna wszyscy nadal z niecierpliwością czekają na produkt końcowy. Blizzard twierdzi, iż celem bety jest głębsze zapoznanie się z odbiorem i oczekiwaniami graczy, co ma przełożyć się na finalną grę. Tym samym wersja ta ma podobno być wolna od kluczowych spoilerów. Biorąc pod uwagę raczej nieuniknione wycieki, była to mądra decyzja.
Pełna historia powrotu Lilith do Sanktuarium nie jest czymś, co chcielibyśmy zdradzać przed wydaniem — gracze doświadczą postkampanijnego Sanktuarium podczas Closed Endgame Beta. Poza tym, dla wielu endgame jest ich ulubionym aspektem Diablo — chcemy, żeby gra była satysfakcjonująca i żeby nie zabrakło w niej różnorodnych wyzwań podczas wielu, wielu sesji z zabijaniem demonów.
Blizzard nadal nie podaje daty publikacji open bety. Zresztą, same Diablo 4 w finalnej wersji również takowej nie posiada. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać na dalsze nowiny.