Benjamin Bratt, który zagrał Jonathana Pangborna, uważa, że jego pojawienie się w którejś z przyszłych produkcji jest możliwe. Zwłaszcza, że los bohatera był dość tajemnicy w scenie po napisach.
Postać, w którą wcielił się aktor, miała do odegrania ważną rolę w historii, pomimo tylko kilku minut czasu ekranowego. Jonathana wspomniał terapeuta doktora Strange’a, mówiąc o arogancji Stephena.
Podczas promocji nowego serialu stacji Fox Star, Benjamin Bratt, w wywiadzie dla IGN, przyznał, że dołączenie do obsady filmu Doctor Strange było łatwą decyzją i chociaż nie zostały podjęte żadne oficjalne rozmowy na temat innej roli w kinowym uniwersum Marvela, jest on optymistycznie nastawiony do ponownego odegrania roli Pangborna.
To właśnie on nakierował Strange’a na pomysł istnienia magii. Także on podsunął doktorowi miejsce zwane Kamar-Taj. Mimo że kreacja Bratta wydawała się być skończona, Jonathan powrócił w scenie po napisach, gdzie spotkał Mordo, który odebrał mu moc. Wydawało się, że nosił się on także z zamiarem zabicia bohatera, jednak nic takiego nie zostało pokazane na ekranie. Scena była dość dwuznaczna i skończyła się stwierdzeniem Mordo, że na świecie jest zbyt wielu czarodziejów.
Jeśli Mordo jest głównym czarnym charakterem sequela o przygodach doktora Strange’a, Pangborn mógłby odegrać jakąś specjalną rolę w planie Mordo, zwłaszcza, jeśli złoczyńca miał jeszcze inne powody, by znaleźć Johnatana i odebrać mu magię.
Druga część filmu Doctor Strange nie została jeszcze ogłoszona oficjalnie, jednak, biorąc pod uwagę wyniki i komercyjny sukces produkcji, sequel wydaje się być logicznym rozwiązaniem.
Źródło: screenrant.com