Site icon Ostatnia Tawerna

Batman i Punisher – tak różni, a zarazem tak podobni

Kilka miesięcy temu miałam przyjemność recenzować album, w którym zebrano wszystkie komiksy opowiadające o spotkaniach Batmana z Sędzią Dreddem [link]. Tym razem pragnę przytoczyć wam kultową historię, w której obrońca Gotham ściera się z Punisherem. Jak się zapewne domyślacie, to nie lada crossover. Po pierwsze, mieszają nam się dwa uniwersa, czyli Marvel i DC. Po drugie, nie da się ukryć, że panowie są do siebie bardzo podobni, aczkolwiek ich metody różnią się od siebie diametralnie. Zacznijmy jednak od początku.

Narodziny

Smutną historię śmierci rodziców Bruce’a Wayne’a znamy wszyscy. W końcu pokazywano nam ją już w komiksach, filmach i serialach animowanych oraz obrazach kinowych tyle razy, że pamiętamy jej każdy szczegół (oczywiście we wszystkich wariantach). Zatem geneza Batmana nie jest nam obca. W przypadku Franka Castle sprawy się nieco komplikują (zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę serial od Netflixa, link).

Punishera po raz pierwszy poznajemy jako złoczyńcę w serii The Amazing Spider-Man (Niesamowity Spider-Man) w 1974 roku. Dopiero rok później na łamach Marvel Preview Presents: The Punisher czytelnicy otrzymują kontekst dla zachowania tej postaci. To właśnie wtedy po raz pierwszy pokazano śmierć rodziny Castle w nowojorskim Central Parku. Zaś trzydzieści lat później (a dokładnie trzydzieści jeden, bo w 2006 roku) ukazała się rewelacyjna mini seria Punisher. Born, gdzie Garth Ennis przedstawił koszmar wietnamskiej wojny, w którym jak zapewne wiecie Frank wziął udział. Zatem nie sposób określić jednego konkretnego momentu narodzin Punishera.

Krucjata i modus operandi

Obaj mężczyźni mają jeden życiowy cel. Usunąć wszystkich przestępców i uczynić ten świat lepszym. Batman jednak próbuje działać zgodnie z wewnętrznym moralnym kompasem, balansując co prawda na granicy dobra i zła, jednak starając się nie przekroczyć wyznaczonej przez siebie linii mroku (czyli po prostu nie zabijać). Punisher zaś ściele ulice Nowego Jorku (i nie tylko) trupami gangsterów, nie przejmując się absolutnie niczym.

Warto podkreślić, iż obaj mężczyźni są pragmatykami i zawsze opracowują co najmniej trzy scenariusze wydarzeń. Batmana i Punishera charakteryzuje również wysoki iloraz inteligencji oraz zmysł taktyczny. Łączy ich nawet sposób walki, ponieważ gdyby usunąć wszelkie gadżety i arsenał broni, starcie wręcz przedstawicieli DC i Marvela byłoby imponujące. Ależ co ja mówię, przecież ono się już rozegrało!

Batman/Punisher: Deadly knights

Nienawidzę Gotham… Ale musiałem tu wrócić.” takimi słowami rozpoczyna się komiks wydany w 1994 roku. Jak się zapewne domyślacie wypowiada je Punisher, który ruszając śladem Jigsawa, został zmuszony do odwiedzenia rodzinnego miasta Batmana. Co ciekawe nie jest to jego pierwsza taka wizyta. Jeśli czytaliście komiks Batman/Punisher: Jezioro ognia doskonale zdajecie sobie z tego sprawę. Jednak dla niewtajemniczonych podkreślę, że wówczas strój Mrocznego Rycerza nosił Jean-Paul (Azrael), ponieważ Bruce był w trakcie rekonwalescencji po tym, jak Bane złamał mu kręgosłup. Wróćmy jednak do kwestii polowania na Jigsawa i pierwszego spotkania prawdziwego Batmana z Punisherem.

Deadly knights to komiks pełen smaczków dla koneserów komiksów. To właśnie w nim Punisher krytykuje kwestię ukrywania przez superbohaterów tożsamości (w końcu on nigdy nie zasłaniał twarzy), a Joker stwierdza, że posiadanie arcywroga sprawia, że warto żyć.

Uważam, że postaci Batmana i Punishera doskonale ze sobą kontrastują (a na pewno znacznie lepiej niż Punisher i Daredevil). Ich wspólne przygody stanowią doskonały materiał dla scenarzystów, który zresztą – co ciekawe – nie został wyeksploatowany. Komiks Batman/Punisher: Deadly knights powinien przeczytać każdy, kogo zastanawia kwestia, kto jest największym komiksowym twardzielem. Choć z drugiej strony zastanawiam się, czy gdyby Bruce Wayne kiedykolwiek stracił nad sobą kontrolę, nie stałby się taki sam, jak Frank Castle? Jestem niezwykle ciekawa waszych opinii!

 

Exit mobile version