Wielu z nas pamięta serial z wczesnych lat 2000 z tą mrożącą krew w dziecięcych żyłach czołówką. Oparty na serii książek R. L. Stine’a był dla wielu wprowadzeniem w świat horroru. Czy odsłona Gęsiej Skórki z 2023 roku dorówna poprzednikom, czy może młodzieżowa narracja pogrzebie serial żywcem?
Uwaga! Poniższa recenzja zawiera spoilery!
Rodziców naszych wina
Akcja serialu rozgrywa się w Port Lawrence. Nauczyciel Nathan Bratt wprowadza się do zabytkowego domu, który odziedziczył po krewnym. Dom ten skrywa mroczną przeszłość, związaną z tragedią sprzed lat. Oprócz pana Bratta poznajemy grupę licealistów, Isaiah, obiecującego futbolistę, jego sąsiadkę Margot, przyjaciela Jamesa, cichą Isabellę oraz lekkomyślnego Lucasa. Młodzież urządza w domu pana Bratta, pod jego nieobecność, imprezę Halloweenową, skąd Isaiah zabiera aparat fotograficzny, Isabella maskę a Lucas dżdżownice. James natomiast uderza głową w zegar z kukułką. Każde z tych wydarzeń niesie za sobą niespotykane konsekwencje jak zamiana w trolla, utknięcie w pętli czasu, klony czy przewidywanie przyszłości. Początkowe odcinki skupiają się na pojedynczych bohaterach, jednocześnie łącząc się w większą całość. Z czasem poznajemy tło wydarzeń, z powodu których młodzież przechodzi przez te turbulencje, a oni sami odkrywają sekrety swoich rodziców.

Materiały prasowe Disney+
Oprawa rodem z dreszczowca
Trzeba twórcom przyznać, że zarówno oprawa wizualna, jak i ścieżka dźwiękowa robią wrażenie i dodają nutki nowoczesności, jednocześnie dalej hołdując atmosferze swoich poprzedników. Nastrojowe oświetlenie i fachowo wykonana scenografia przenoszą widzów do mrożącego krew w żyłach świata. Serial płynnie splata ze sobą wiele wątków, ożywiając niektóre z najbardziej pamiętnych stworzeń i postaci z oryginalnej serii.
Efekty wizualne serialu są imponujące, tworząc klimatyczne, a czasem naprawdę straszne przedstawienia zjawisk nadprzyrodzonych. Podczas gdy niektóre elementy mogą wydawać się nieco przestarzałe w porównaniu z najnowocześniejszymi osiągnięciami kinowymi, nacisk na praktyczne efekty, zamiast na CGI, i kreatywne wykorzystanie oświetlenia rekompensują wszelkie niedociągnięcia, zapewniając nostalgiczny urok, który przywodzi na myśl serial sprzed lat.

Materiały prasowe Disney+
Nastolatki jak nastolatki
Miłą odmianą jest oglądać serial o młodzieży, w którym postacie zachowują się jak faktyczni nastolatkowie. Mamy niby przedstawicieli tych stereotypowych szkolnych klik, jak sportowiec czy szara myszka, ale z biegiem czasu bliżej poznajemy bohaterów, którzy okazują się dalecy od dwuwymiarowych. Popełniają błędy, kłócą się z rodzicami o wiarygodne rzeczy, tworzą przyjaźnie pomimo pozornych podziałów, reagują bardzo naturalnie na ogrom absurdalnych koszmarów, które doświadczają. Między postaciami czuć wyraźną chemię, dzięki czemu wydawać by się mogło, że oglądamy grupę prawdziwych przyjaciół. Dodaje to naturalności serialowi, przez co łatwiej jest być wciągniętym w akcję i utożsamiać się z bohaterami. Warci uwagi są również aktorzy, zarówno grający nastolatków, jak i ich rodziców. Relacje między nimi są bardzo różnorodne, co pozwala doświadczyć wielu perspektyw.
Podsumowanie
Po przebrnięciu przez pierwsze, nieco słabsze odcinki, serial nabiera tępa i zapewnia dużą porcję przyjemnego horroru. Serial oddaje hołd historiom znanym z serii książek oraz z serialu dla dzieci, dodając jednocześnie nowoczesne akcenty i wiele zwrotów akcji, dzięki czemu utrzymuje widzów w niepewności aż do samego zakończenia.