Nie taki skrzat niewinny, jak go malują
Przedstawiona przez J.K. Rowling postać Zgredka, domowego skrzata, który pragnie uratować Harry’ego Pottera, ma swe korzenie w szkockim folklorze, ale stwory te zamieszkują także Wielką Brytanię. W niektórych rodzinach wiara w istnienie brownies, bo tak z powodu ciemnego koloru skóry zwano te stworzenia, była na tyle silna, że zwyczajowo miały one swoje własne miejsce przy stole, a czasem nawet osobny pokój. Skrzaty chętnie pomagały w codziennych zadaniach, o ich obecności świadczył przede wszystkim panujący porządek, jednak wydają się być dużo mroczniejsze, niż Rowling chciałaby przyznać. Stwory te pracowały najczęściej w nocy i rzadko ukazywały się domownikom – biorąc pod uwagę to, że niekoniecznie słyną one z pogodnego usposobienia, a co więcej, zdarza im się pracować bez ubrań, należałoby to uznać za zaletę. Prawdą jest, że jeśli ofiaruje im się ubrania, to opuszczą domostwo, ale warto dodać, że nie wszystkie skrzaty domowe są tak posłuszne jak Zgredek, co więcej, nie wykonują one swej pracy za darmo. Rolę środka płatniczego pełniły przede wszystkim drobne produkty spożywcze pozostawione na kominku. Większość skrzatów jest wrażliwa na jakąkolwiek krytykę, zwłaszcza dotyczącą wykonywanej przez nie pracy, znane są także przypadki, kiedy uciekały się do motywowania leniwych właścicieli, płatając im coraz to nowe figle, a nawet uciekając się do przemocy. Szczególną niechęcią darzą symbole chrześcijańskie, a także wodę święconą – kiedy zdecydują, że miarka się przebrała, opuszczają domostwo, a jeśli domownicy szczególnie zaleźli im za skórę, mogą przemienić się w złośliwe duchy, sprawiając, że prowadzenie domu stanie się pasmem udręk.
Zaczarowany las
Kiedy wędrowiec zagubi się w angielskich kniejach, ryzykuje spotkanie z wieloma nadnaturalnymi fenomenami – wśród nich jest wielki, zielony stwór, zdecydowanie mniej przyjazny od znanego z filmów ogra. Zielony Rycerz to postać, która pojawia się już w arturiańskich legendach – został on wspomniany po raz pierwszy w anonimowym manuskrypcie pochodzącym z XIV wieku, zgodnie z którym przybył on na dwór króla Artura jako niezapowiedziany gość, poszukując śmiałka który zgodzi się na pozbawienie go głowy. Niecodzienna barwa jego skóry i olbrzymie rozmiary wzbudziły przerażenie ucztujących, jednak jeden z rycerzy króla Artura podjął wyzwanie, by ratować dwór od hańby. W tej propozycji krył się niemały haczyk, gdyż dokładnie za rok i jeden dzień Zielony Rycerz obiecał zwrócić odważnemu jeźdźcowi tę wątpliwą przysługę. Zanim to się jednak stanie, śmiałek będzie poddany serii wyzwań, które mają na celu udowodnienie jego cnót. Postać Zielonego Rycerza jest uznawana przez wielu za wytwór wyobraźni, niektórzy badacze twierdzą, że jest niczym innym jak personifikacją natury, która mści się na człowieku za doznane krzywdy. Chociaż taka interpretacja nie jest wykluczona, ostrożność jest nadal zalecana. Postać Zielonego Rycerza jest łączona z walijskim miasteczkiem Holywell oraz środkową Anglią – jeśli zatem zielony nieznajomy zaproponuje Wam, aby pozbawić go głowy na tych terenach, najlepiej uprzejmie odmówić i się oddalić. Najlepiej jak najszybciej.
Kłopotliwy wędrowiec
Przeciwieństwem domowych skrzatów są bogarty, które także związane są z konkretnym miejscem, jednak od początku stanowią tylko utrapienie dla miejscowych. Trudno tutaj mówić o charakterystycznych cechach tych stworzeń, ale według świadków łączy je brzydota, często przypominają gobliny lub nawet diabły. W ich repertuarze znajdziemy niewinne figle, jak wprowadzanie chaosu w domostwie – to za ich sprawą zwierzęta zaczynają kuleć, a mleko kwaśnieć. Okazjonalnie duchy te mogą być także zdolne do sprawiania większych problemów, co bywa szczególnie kłopotliwe, biorąc pod uwagę, że w odróżnieniu od skrzatów nie kierują się one zasadą wzajemności. Świadczy o tym przypadek z Miterdale. Mieszkająca tam gospodyni pod nieobecność męża zdecydowała się udzielić schronienia staruszce, która zdawała się być strudzona długą wędrówką. Kiedy zasnęła przed kominkiem, szal, którym była szczelnie owinięta, odkrył jej prawdziwe oblicze – starsza kobieta okazała się być mężczyzną, który w dodatku miał ze sobą groźnie wyglądający nóż. Niewiele myśląc, przestraszona pani domu chwyciła za patelnię i uderzyła niedoszłego napastnika w głowę, zabijając go na miejscu. Gdy tylko mąż kobiety wrócił do domu, zwłoki mężczyzny zostały pochowane, co niestety nie rozwiązało sprawy. Wyspiarskie zjawy najwyraźniej należą do niezwykle wytrwałych duchów, a tamtejsze okolice są wciąż miejscem jego wizyty.
Dama bez manier
Jeśli kiedykolwiek traficie do miasta Newport, leżącego w zachodniej Anglii, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że usłyszycie o posiadłości Chetwynd Park, gdzie można spotkać jedną z brytyjskich białych dam. Tragiczna historia Madam Pigott zaczęła się od małżeństwa, które nie było zawarte z miłości – jej obecność na terenie posiadłości miała od początku jasny cel, którym było urodzenie się dziedzica majątku. Jej zdrowie, dodatkowo nadszarpnięte niegodziwym postępowaniem męża, który preferował spędzanie czasu w okolicznych tawernach od towarzyszenia brzemiennej żonie, stopniowo się pogarszało. Kiedy przyszła pora porodu, ciało Madam Pigott nie sprostało stawianemu przed nim zadaniu – gdy tylko pojawiły się komplikacje, mąż bez wahania wydał polecenie ratowania dziecka, nie dbając o to, że jej serce wciąż bije i słyszy jego słowa. Matka nie przeżyła porodu, zmarło także dziecko, jednak nie porzuciła ona swej posiadłości i wyrachowanego męża – mieszkańcy wielokrotnie widzieli ją, gdy błąka się po okolicy, trzymając na rękach niemowlę. Ta dama nie poprzestała jednak na ronieniu łez i zdecydowała się na poszukiwanie sposobów przepracowania dręczącej ją straty. W czasach swej świetności ulubioną rozrywką Madam Pigott było zrzucanie jeźdźców z ich koni, a kiedy kłopoty powodowane przez nią stały się nie do zniesienia, wezwano aż dwunastu egzorcystów, którzy zdołali zamknąć uciążliwego ducha w butelce pogrzebanej na terenie cmentarzyska. Jeśli wierzyć jednak dziennikarzom, ich sposób nie był jednak skuteczny – miejscowi donoszą, że Madam Pigott zdecydowała się iść z duchem czasu i ostatnio bywa widywana na drodze między Londynem a Birkenhead, gdzie bez ostrzeżenia pojawia się obok siedzenia kierowcy.
Bibliografia
https://bardofcumberland.com/boggarts/
https://historyandnature.wordpress.com/2014/06/22/environmental-management-in-sir-gawain/