Tajemnica przyciąga najlepiej
Ludzkość w XXIV wieku trapi niedostateczna ilość pożywienia i surowców, a podróże po odległym kosmosie mają pomóc im przetrwać. Główni bohaterowie znajdują zwłoki ogromnych gigantów tajemniczego pochodzenia i postanawiają wykorzystać je do własnych celów. Ewing kreśli opowieść bardzo tajemniczo, przyciągając czytelnika obietnicą wyjaśnienia ukrytych wątków. Jest to bardzo ambitne science fiction, wymagające od czytelnika skupienia i zaufania, że treści, których Ewing nie zgłębia od samego początku, zostaną nam wyjaśnione lub chociaż zarysowane. Ja w pełni oddaje swoją czytelniczą świadomość w ręce Brytyjczyka i wybaczam wszelkie niedopowiedzenia i niedoskonałości, czekając na dalsze rozwinięcie fabuły. Wierzę w pisarski talent scenarzysty, mocno objawiający się m.in. w Nieśmiertelnym Hulku. Mógłbym zarzucić mu nieco pobieżne relacje między bohaterami, które nie rozwijają ich charakterów, ale to dopiero pierwszy tom i ciężko mi wydawać na jego podstawie wyroki.
Kosmiczna oprawa wizualna
Di Meo rewelacyjne kreuje kadry. Bardzo dobrze odnajduje się w fabule i nie powinien mieć żadnych kompleksów, eksperymentując z poszczególnymi panelami. Pomarańczowo-mroczna stylistyka świetnie sprawdza się przy kosmicznych krajobrazach, pełnych szczątków i meteorytów. Już po pierwszych scenach rysownicze zabiegi zapadną wam w pamięć i bez problemu rozpoznacie styl Di Meo, nawet jeśli nie będzie to seria Znajdujemy ich, gdy już są martwi.
Warto znajdować ich, gdy są już martwi
Podsumowując, komiks wydany przez Non Stop Comics to świetny materiał do rozpalenia czytelniczych ambicji i chęci sięgnięcia po więcej. Nominowana do Eisnera seria odnajdzie w Polsce swoje grono odbiorców, szczególnie dzięki świetnemu tłumaczeniu Pawła Bulskiego. Z pewnością zapoznam się z drugim tomem, bo Ewing skutecznie rozpalił moją ciekawość.
Pewnego dnia zacznę rysować tak autorski i ambitny komiks że sam nie będę mógł uwierzyć jakie cudo spłodziłem.
Mam pomysł i wizję, które spełnię.
I wiecie co najlepsze?
Narysuję go tylko dla siebie bo wartość sentymentalna to więcej niż jakiekolwiek pieniądze.