Site icon Ostatnia Tawerna

Zróbmy kawał zbójcerzom! – recenzja komiksu „Kajko i Kokosz. Dzionecek spasów”

Kajko i Kokosz. Dzionecek spasów to góralska edycja Dnia Śmiechały. Czy pomimo upływu lat przygody słowiańskich wojów nadal bawią?

Hajda na zbójcerzy!

W recenzji komiksu Kajko i Kokosz. Dzionecek spasów chciałbym skupić się na dwóch najważniejszych aspektach omawianej pozycji. Po pierwsze zastanowię się, czy po upływie tylu lat przygody dzielnych wojów nadal potrafią rozśmieszyć, a po drugie chciałbym ocenić, jak prezentuje się Dzień Śmiechały w edycji góralskiej.

Dzionecek spasów opowiada o kilku dobrze ze sobą powiązanych wątkach. Zatem mamy dziada borowego, którego złości, że ktoś wycina las. Nieszczęśliwie główni bohaterowie natknęli się na niego, w wyniku czego musieli stoczyć z nim pojedynek na bandzioki. Niewątpliwie Kokosz ma pewne predyspozycje do walki w ten sposób, ale czy to wystarczy, by pokonać dziada borowego? Następnie mamy także przedstawiony tytułowy dzionecek spasów. Jest to święto, w trakcie którego wszyscy robią sobie kawały. Są one zaiste wymyślne i zabawne. Co ciekawe okazuje się, że i tego dnia świętują też zbójcerze, ale ich kawały są dość bolesne. Oczywiście prócz tego klasycznie Hegemon i w tej opowieści będzie chciał za wszelką cenę zdobyć gród Mirmiła.

Kajko i Kokosz w akcji

Muszę przyznać, że bardzo dobrze bawiłem się przy Dzioneczku spasów. Kwestie wypowiadane przez bohaterów wypadają zabawnie, a połączone z fenomenalną oprawą graficzną po prostu śmieszą do łez. Mimika twarzy postaci doskonale odzwierciedla ich charakter. W szeregu zbójcerzy bez problemu rozpoznamy choćby Ofermę. Należy również pochwalić dbałość o detale i tła. Sama fabuła też wypada genialnie. Żarty, jakie stroją sobie mieszkańcy, są niesamowicie różnorodne i pomysłowe. Bohaterowie również prezentują się doskonale i to mimo upływu tylu lat. Nie sposób nie polubić Kajka i Kokosza, pomimo że grubszy z wojów jest samolubem. Docenić należy także antagonistów, a szczególnie Ofermę, który wprowadza zamęt w ich szeregach. Dużo się tu dzieje i nie sposób oderwać się od tej historii.

Bywoj juchny Hegemon!!!

Teraz pora poruszyć drugą kwestię, czyli jak czytało mi się komiks w gwarze góralskiej. Mogę powiedzieć, że utwór jest dość przystępny, większość słów da się zrozumieć z kontekstu, a do tego na końcu zamieszczono słowniczek. Choć musiałem Dzioneczkowi spasów poświęcić więcej uwagi, nie zmienia to faktu, że doceniam to, iż Egmont w taki sposób przybliża nam gwarę góralską. Gdybym miał wybrać jedną z edycji, to zdecydowałbym się właśnie na tę przez wzgląd na dodatkowy aspekt edukacyjny. Na koniec wspomnę o największym minusie niniejszej pozycji, a mianowicie o czcionce. Nie jest ona zbyt czytelna i czasami miałem problem ze zrozumieniem jakiejś kwestii, bo źle odczytałem wyraz.

Czy warto powrócić do Mirmiłowa?

Nie pamiętam już, kiedy ostatnio miałem styczność z Kajkiem i Kokoszem. Miło było przypomnieć sobie tych bohaterów i mogę stwierdzić, że te postacie, historie, a tym bardziej kreska ani trochę się nie zestarzały. Przy tym komiksie każdy będzie dobrze się bawił. Edycja góralska to dodatkowe smaczki językowe, dzięki którym komiks nabiera nowego wymiaru. Polecam!

Nasza ocena: 8/10

Kajko i Kokosz. Dzionecek spasów to edycja góralska Dnia Śmiechały. Ta opowieść mimo tylu lat nadal bawi.

Fabuła: 8/10
Oprawa graficzna: 8,5/10
Wydanie: 7,5/10
Bohaterowie: 8/10
Exit mobile version