Site icon Ostatnia Tawerna

Zmierzmy się na ringu ‒ najlepsze bijatyki w 2017 roku

Mijający rok to był czas wielkiej radości dla tych graczy, którzy lubią być gladiatorami i chcą stanąć do walki ze swoimi przeciwnikami w bezpośredniej, acz cyfrowej konfrontacji. Oto kilka najważniejszych produkcji, jakie przyszło nam wypróbować.

Injustice 2

Kiedy zmieszamy uniwersum DC z arenami, a z ikonicznych superbohaterów zrobimy wojowników, otrzymamy coś naprawdę wyjątkowego w swojej klasie. Dzięki bitwom ze sztuczną inteligencją, rywalizacją online oraz trybowi lokalnej walki mamy szeroki wachlarz trenowania naszych umiejętności i kombosów, które w jasny i przystępny sposób są wytłumaczone w menu pauzy. Ale to nie wszystko. Odkryciem tej części oprócz mocno wciągającej fabuły, okazało się wprowadzenie różnorodnego i ciągle zmieniającego się Multiversum, gdzie wykonujemy misje oparte na „obijaniu” naszych oponentów, otrzymując w nagrodę nie tylko punkty doświadczenia rozwijające nasze postacie, ale i sprzęt modyfikujący umiejętności oraz wygląd superbohaterów. Ta różnorodność ocierająca się o gatunek RPG sprawia, że nie odczujemy wcale powtarzalności. Ponad dwadzieścia pięć postaci do przetestowania sprawia, że mamy wiele czasu na delektowanie się tym hitem. Dodajmy, że równie ciekawe okazały się postacie z DLC, gdyż obok bohaterów świata DC Comics, mamy też inne ikony komiksowe, a także trochę mniej brutalnych wojowników z serii Mortal Kombat. NetherRealm dopasował rozgrywkę, dzięki której cieszyć się mogą zarówno nowi gracze, jak i profesjonaliści w sposób wykraczający poza czystą konkurencję. Z całą pewnością można powiedzieć, że Injustice 2 przerósł nie tylko oczekiwania fanów, ale i godnie zastąpił pierwszą część, która również była nie małym odkryciem roku 2013.

Marvel vs Capcom: Infinite

Tytuł, który poszedł o krok dalej od swoich poprzedników, jednak o tytuł bijatyki roku może tylko powalczyć. Sporym i jedynym plusem jest tutaj wyłącznie fabuła, nawiązująca do modnych ostatnio w Marvel Cinematic Universe Kamieni Nieskończoności. Choć trzeba przyznać, że długość cutscenek niestety odbiera frajdę z grania, bowiem trwają one za długo. Jeśli chodzi o rozgrywkę zauważalny jest zwiększony dynamizm przez ograniczenie drużyn do dwóch bohaterów oraz wykorzystanie dodatkowej mocy wcześniej wspomnianych kamieni. Co prawda samych kombinacji przybyło, jednakże sposób ich wykonywania jest dość trudny, a często wręcz mocno skomplikowany nawet dla zaawansowanego gracza. I kiedy uda się już je wykonać możemy ujrzeć spory chaos na ekranie, co sprzyja kontroli pola bitwy (choć i tak jest on mniejszy niż w poprzednich częściach). Po raz kolejny dostaliśmy arkadowe granie przypominające bijatyki z automatów w latach dziewięćdziesiątych, co budzi spory sentyment. Twórcy wyciągnęli wnioski ze swojej zawiłej przeszłości i widać, że chcą się poprawić, jednak ta poprawa jest dość powolna.


Pokke Tournamnet DX

Tym razem bijatyka z Pokemonami trafiła na nową konsolę Nintendo ‒ Switch. Mechanika tego tytułu nie została zmieniona w stosunku do oryginału, jaki ukazał się kilka lat temu na Nintendo Wii i wciąż pozostaje arenową bitwą. Na liście mamy do dyspozycji stworki z różnych generacji, w tym Lucario, Pikachu, Charizard czy Blaziken. Jak przystało na prawdziwego fightera każdy ma unikalną paletę ruchów i kombosów, a w odpowiedniej chwili, przy użyciu specjalnego przycisku możemy wezwać na arenę jednorazowe wsparcie innego pokemona – podobnie jak w serii Marvel vs Capcom. Jak widać nie jest to nic innowacyjnego, jednak jeśli ktoś lubi ten tytuł, warto dodać, że twórcy wprowadzili nie tylko do ubogiej kolekcji wojowników pięć dodatkowych stworków, ale też możliwość lokalnej rywalizacji. Brawo dla Bandai Namco, że nie stworzyli wyłącznie odgrzewanego kotleta dla nowej platformy, ale postarali się o szczyptę nowości. – Bartosz Stuła

Tekken 7

Sporo przyszło graczom czekać na powrót jednej z najbardziej kultowych serii bijatyk. Na dźwięk słowa „Tekken” nawet osoby wyśmiewające na co dzień nerdów i geeków zastygają na chwilę z błyskiem zrozumienia w oku. Przypomina im się bowiem era wielkich kineskopowych telewizorów i kanapowych imprez, podczas których banda dzieciaków niecierpliwie czekała na swoją kolej, aby masakrować przyciski na kontrolerze. Postawiłem na Tekkena właśnie ze względu na duży sentyment, gdyż seria ukradła mi spory kawał życia na stareńkich PS One i PS2.
Najnowsze dzieło Bandai Namco to diabelnie dobra bijatyka i najzwyczajniej w świecie rewelacyjna gra. Na dysku mojej konsoli zastąpiła Mortal Kombat XXL – podejrzewam, że zostanie tam na bardzo długo. Jest to tytuł doskonały w obrębie własnego gatunku i pozycja, w którą zwyczajnie należy zagrać. – Michał Ostiak

Exit mobile version