Site icon Ostatnia Tawerna

Zaskakująco wciągająca opowieść – recenzja mangi „Miecz zabójcy demonów” t. 1-2

Ciężko jednoznacznie ocenić Miecz zabójcy demonów. Manga ta łączy w sobie nieco kiepskich, ale i bardzo dobrych rozwiązań. Przede wszystkim jednak tytuł ten cieszy się sporą popularnością zarówno w Japonii, jak i poza nią.

Prosta, acz wciągająca fabuła

W największym uproszczeniu manga ta to opowieść o młodym Tanjirou Kamado, który pewnego dnia wraca do domu, by przekonać się, że jego matka i rodzeństwo zostali zamordowani. Przeżyła tylko ciężko ranna siostra – Nezuko. Szybko okazuje się, że sprawcą całego zamieszania jest demon, a i jedyny pozostały przy życiu członek rodziny głównego bohatera zmienia się w takie stworzenie. Jak łatwo można przewidzieć, protagonista obierze drogę zabójcy demonów, próbując jednocześnie pomóc siostrze wrócić do ludzkiej postaci.

W zasadzie na tym etapie historia nie jest ani skomplikowana, ani odkrywcza, ani nawet zaskakująca. Mimo to ma w sobie coś, co potrafi przykuć czytelnika. Z przyjemnością śledzi się więc losy Tanjirou. Niby wiemy, że jako główny bohater musi przezwyciężyć przeciwności, ale w jakiś sposób wciąż towarzyszy nam niepokój o to, czy sobie poradzi. Trudno uchwycić to, co w Mieczu zabójcy demonów tak przyciąga, ale niewątpliwie coś w tej mandze tkwi.

 

Bohaterowie, o których mało wiemy

Najbardziej dopracowaną postacią jest na tym etapie główny bohater, ale nawet o nim dowiadujemy się niesamowicie mało. Z pewnością cechuje go dobroć, miłość do rodziny, gotowość do poświęceń, siła oraz… wyjątkowo czuły węch. Jednak to tak naprawdę niewiele. W pierwszych dwóch tomach opowieści nie obserwujemy znaczącego rozwoju psychologicznego protagonisty, zachodzące zmiany są raczej drobne, a jedyną motywacją wydaje się przywrócenie siostrze ludzkiej postaci – no i poniekąd zemsta.

Innych bohaterów przedstawiono w zasadzie dość schematycznie. Nie jest to duży zarzut na początku historii – zwłaszcza że pojawiają się motywy sugerujące, że później przynajmniej niektóre z wątków zostaną rozwinięte. Obecnie trudno jednak wyrokować, czy autor dopracuje je na tyle, by odpowiednio się wyróżniały.

Polepszająca się kreska

Z Mieczem zabójcy demonów spotkałem się najpierw w czeluściach internetu. Rysunki wyglądały naprawdę ładnie i kreska zachęciła mnie do lektury. Ku mojemu zaskoczeniu początek pierwszego tomiku wyglądał gorzej, niż się spodziewałem. Szczęśliwie później sytuacja się poprawia, ale nie osiąga nadmiernie zachwycającego poziomu. Bardzo dobrze za to prezentują się wybrane rysunki – strony tytułowe rozdziałów czy nawet szkice wrzucone w ramach mini dodatku. Mam nadzieję, że w dalszych tomach kreska się polepszy, a bardziej szczegółowe rysunki będą cieszyć oko.

Od strony wydania manga prezentuje się dość standardowo. Niewielki format, kolorowa obwoluta, a pod nią mniej jaskrawa okładka. Rysunki ukryte pod zewnętrzną oprawą nie pokrywają się z tymi przedstawionymi na niej.

Chce się czytać!

Chociaż manga nie jest pozbawiona wad, czyta się ją naprawdę dobrze. Warto więc dać jej szansę i zapoznać się z początkiem przygód Tanjirou. Być może – nawet pomimo niedoskonałości – przypadnie nam do gustu. Pozostaje tez nadzieja, że w kolejnych tomach autor poprawił błędy, zachowując nastrój i klimat, które sprawiają, że chce się czytać ten komiks.

Nasza ocena: 6,2/10

Początek Miecza zabójcy demonów jest wciągającą lekturą. Pomimo prostej fabuły i niezbyt dopracowanych postaci tytuł ten czyta się z przyjemnością.

Fabuła: 6/10
Oprawa graficzna: 7/10
Wydanie: 7/10
Bohaterowie: 5/10
Exit mobile version