Z Rafałem Cywickim dane spotkać mi się było podczas tegorocznego Imladrisu w Krakowie. Przechadzając się pomiędzy stolikami, przy których ludzie grali w różne gry RPG, karcianki i planszówki trafiłem na jego miejscówkę, gdzie prezentował recenzowaną grę karcianą. Podszedłem, obejrzałem karty, instrukcję i spróbowałem sam stoczyć pojedynek przeciwko twórcy. Tak jak myślicie, słabo mi szło. Nowa gra, nowe, dosyć ciekawe zasady – potrzebowałem czasu aby całość sobie przyswoić. Rafał opowiedział trochę o produkcie i zaproponował, że dostarczy nam egzemplarz do recenzji. Przez prawie miesiąc robiłem spotkania ze znajomymi i fanami tego typu gier, aby wyrobić sobie nie tylko swoją opinię na temat produktu, ale także zobaczyć, jak inni podchodzą do całej zabawy.
Co otrzymujemy w pudełku z grą:
- 6 talii kart krain (każda po 25 kart)
- 4 karty pomocy
- 11 kart wiosek
- 33 żetony ran
- 40 żetonów kryształów
Wygląd całości
Zacznijmy od wyglądu poszczególnych elementów. Całość prezentuje się bardzo ładnie. Szczególnie na zachwyt zasługują grafiki wykonane przez Bartka Repetowskiego, które naprawdę cieszą oko. Nie jeden raz podczas gry, gdy wypadła nowa karta, zatrzymywaliśmy się na chwilę by się jej przyjrzeć z uwagą. Również teksty, którymi okraszono poszczególne karty, są przemyślane i humorystyczne. Poza talią, w pudełku znajdziemy też sztance z żetonami, które trzeba samemu „wyciągnąć”. Nie jest to żadnym problemem, ponieważ te wychodziły łatwo i nie ulegały przy tym zniszczeniu. Jedyna rzecz, której mi brakowało w całym zestawie, to jakaś plansza/mata do gry, na której można by ustawiać sobie poszczególne karty i żetony. Takie medium ułatwiło by rozgrywkę i zniwelowało niepotrzebny chaos na stole. Ale to tylko mały szczegół. Warto także wspomnieć, że w pudełku znajdziemy kilka małych plastikowych torebek, w których później możemy sobie posegregować poszczególne talie i żetony.
Na czym to wszystko polega?
Celem całej gry jest zdobycie podczas rozgrywki większej ilości punktów chwały, niż nasi przeciwnicy. Aby tego dokonać, trzeba w przemyślany sposób tworzyć potężne artefakty magiczne, dzięki którym pokonamy bestie pojawiające się na naszej drodze. Brzmi łatwo prawda? No ale nie do końca. Przed naszą pierwszą sesją wspieraliśmy się instrukcją dołączoną do całości. Instrukcja jest napisana w bardzo lakoniczny sposób, przez co trudno od razu zrozumieć zasady. Z pomocą przyszedł nam YouTube, gdzie obejrzeliśmy film z jednej rozgrywki i dopiero wtedy wszystko zaczęło być dla nas jasne.
Na starcie każdy z graczy otrzymuje po 5 kryształów. Kolejno gracze wybierają lub po prostu losują swoją talię krain. Tych mamy 6 – każda w swoim własnym kolorze. Następnie są one tasowane tworząc razem talię przygód. Losujemy z niej 6 kart i układamy w linii prostej, tworząc tym samym tor wypraw. Jeżeli w trakcie przygotowania toru wypraw wylosowany zostanie potwór albo smok, należy odłożyć go na spód talii przygód i wyciągnąć kolejną kartę. I tak ciągle, aż na naszym torze wypraw pozostaną same przedmioty i/lub zaklęcia. Całego decka przygód ustawiamy sobie po prawej stronie toru. Z niej później będą pobierane kolejne karty.
Następnym krokiem jest wybranie przez graczy JEDNEJ karty wiosek, którą kładziemy po lewej stronie toru wypraw. Jeszcze tylko w dogodnym miejscu umieszczamy resztę żetonów kryształów oraz żetony kar i możemy zaczynać.
Jak przebiega cała rozgrywka?
Tak jak wspominałem w poprzednim akapicie, całą sesję wygrywa ten gracz, który na koniec będzie miał największą liczbę punktów chwały. Każda tura zawsze rozpoczyna się w wiosce. Na starcie każdej tury gracz ma do wyboru: wyruszyć na wyprawę po kartę, albo pozostać w wiosce – coś na wzór spasowania swojej tury. Cała wyprawa po daną kartę polega na tym, aby z toru wypraw zabrać do swojej puli wybraną kartę. Ale nie wszystko jest za darmo! Tylko pierwszą kartę od strony wioski można zabrać dla siebie całkowicie za friko, za kolejne zaś trzeba zapłacić naszymi żetonami kryształów – dokładnie tyle, ile kart jest między kartą wioski, a wybraną dalszą kartą z toru. Ale teraz tak: Jeśli gracz wybrał kartę przedmiotu lub zaklęcia, po prostu bierze ją sobie i tworzy z niej artefakty do walki z potworami lub smokami. Jeżeli zaś wybrał właśnie kartę potwora lub smoka, musi stoczyć z nim walkę. Jeśli gracz ją wygra, zabiera wtedy kartę bestii jako swoje trofeum, a tym samym przypisane do niej punkty chwały. Takim właśnie sposobem gracze kompletują punkty.
Oczywiście to nie wszystko. Każdy potwór czy smok ma swoje określone zdolności na karcie, dzięki którym można się uleczyć, zwiększyć punkty chwały lub wykonać inne, równie ciekawe kombinacje. Cała gra właśnie polega na tym, aby umiejętnie dobierać potwory, tworzyć artefakty, które pozwolą zabić daną bestię lub też zmniejszyć obrażenia, jakie możemy otrzymać w walce (żetony ran). A tych żetonów to lepiej mieć mniej, ponieważ każdy żeton rany, jaki zostanie nam na końcu, to ujemny punkt chwały.
Niestety, a może i stety, gra sprawia większą frajdę, gdy rozgrywkę prowadzi trzech lub czterech graczy. Oczywiście, można grać we dwóch, ale wtedy trzeba przygotować się na małe urozmaicenie kart – mniej potworów, mniej ciekawych przedmiotów i czarów, które można łączyć. To jedna z bolączek tej gry – mała ilość kart w każdej talii przez co dość często się dublują. Rywalizacja wtedy o to, kto pierwszy zabije silnego potwora lub smoka nie cieszy tak bardzo, jak przy większym gronie.
Podsumowanie
Zaklinacze to bardzo przyjemna gra na wieczór w gronie przyjaciół. Pamiętam, jak podczas pierwszej sesji u znajomego umówiliśmy się tylko na jedną przygodę testową. Nie udało nam się to, ponieważ spędziliśmy przy grze niemal całą noc, popijając przy tym piwko i złoszcząc się, gdy któremuś z nas udało się pierwszemu dopaść smoka (a te dają po pokonaniu najwięcej punktów chwały… i obrażeń jeśli jesteśmy nieprzygotowani na starcie). Wieczór przy wspólnej grze mijał nam naprawdę fajnie, jednak właśnie przez to, że było nas dwóch, po paru godzinach wszystko popadło w lekką monotonię. Całość jednak uratował nasz wspólny znajomy, który chętnie dołączył do sesji, przez co gra nabrała znacznie większej grywalności.
Produkt za całokształt dostaje ode mnie ocenę pięć w naszej skali. No takie mocne pięć. Przyznałbym szósteczkę, gdyby karty były bardziej urozmaicone.Ahaaa, no i ta plansza/mata do gry, o której wspominałem na początku – to byłoby świetne uzupełnienie całości. Może w kolejnym wydaniu twórcy pomyślą o tym?
______________________________
Wiek: 12+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 45 minut
Typ gry: gra karciana
Tutaj kupisz: zaklinacze.pl