Site icon Ostatnia Tawerna

Zagroda indyków – „GRAVEN The Purple Moon Prophecy”

W Polsce (i nie tylko) z grami HOPA kojarzy się głównie studio Artifex Mundi. Co jednak z produkcjami innych producentów? Czy w ogóle powstają i czym się różnią od wytworów zabrzańskiego studia, że nie zyskują aż takiej popularności? Na te pytania postaram się odpowiedzieć na przykładzie GRAVEN The Purple Moon Prophecy od Orchid Games.

Kilka słów o HOPA

HOPA (hidden objects puzzle adventure) to gatunek gier casualowych (dla tak zwanych „niedzielnych” graczy) opartych na odnajdywaniu obiektów ukrytych na specjalnie przygotowanych planszach oraz rozwiązywaniu zagadek. Fabuła jest w nich zwykle zaledwie pretekstem do próby rozwikłania tajemnic, a pierwsze skrzypce grają łamigłówki i przyciągająca oko oprawa wizualna.

Nie zamierzam was zanudzać historią gatunku. Wspomnę tylko, że narodził się on w Japonii, później prym w propagowaniu tego typu gier wiodło studio Big Fish, a aktualnie najpopularniejszym twórcą zarówno w Polsce, jak i za granicą jest zabrzańskie studio Artifex Mundi. Mając za sobą co najmniej kilkanaście gier HOPA od panów z Zabrza i co najmniej drugie tyle innych producentów, czuję się na siłach przyjrzeć temu gatunkowi z bliska, przeanalizować jego kluczowe elementy i ocenić, czy GRAVEN od Orchid Games wpisuje się w ramy określone przez Artifexów i czy może konkurować z ich produkcjami.

Czym byłaby HOPA bez szukania ukrytych obiektów

Szczegóły mają znaczenie

Jak nazwa gatunku wskazuje, w grach HOPA clou stanowią sceny z ukrytymi obiektami do odnalezienia. Mogą być one tradycyjne, kiedy gracz dostaje słowną listę przedmiotów, które musi wypatrzeć, a mogą być też bardziej skomplikowane. Czasami lista jest obrazkowa – przedstawia kontury poszukiwanych obiektów. Niekiedy rzeczy konieczne do zlokalizowania nie są widoczne od razu i trzeba najpierw wykonać serię czynności niezbędnych do ich odsłonięcia. Jest też wariant zakładający odnajdywanie drobnych elementów, na podstawie ich wyglądu, które następnie składają się w potrzebny przedmiot.

Jak widać ten prosty rodzaj łamigłówki może mieć różnorodne udziwnienia. Często w jednej grze występują różne warianty ukrytych obiektów, dla wprowadzenia różnorodności i zniwelowania niebezpieczeństwa znudzenia gracza. Tak jest zarówno w przypadku produkcji Artifex Mundi, jak i w grze od Orchid Games – GRAVEN The Purple Moon Prophecy.

Dialogi i cut-scenki rzadko zachwycają realizacją

Nie tylko zabawa w chowanego

HOPA to jednak nie tylko ukryte obiekty, ale też innego typu zagadki logiczne. Tutaj pole do popisu dla twórców jest znacznie większej – dopasowywanie elementów, przestawianie detali w celu stworzenia konkretnej konfiguracji, puzzle, mahjong. Można tak wymieniać długo. Często łamigłówki te są bardzo proste na początku rozgrywki, a ich poziom trudności wzrasta wraz z postępami gracza.

Różnorodne zagadki są bardzo istotne z punktu widzenia zainteresowania odbiorcy rozgrywką – oparcie produkcji tylko na ukrytych obiektach bardzo szybko przejadło by się grającym.

Oczywiście nie wszyscy gracze radzą sobie równie dobrze z zagadkami i ta sama mini gra dla jednego będzie bardzo prosta, a dla innego zbyt problematyczna. Poziomy trudności dostępne w grach HOPA rzadko jednak wpływają na skomplikowanie szarad, a częściej zależy od nich możliwość wykorzystywania podpowiedzi. Wskazówki mogą odnawiać się szybciej lub wolniej bazując na naszym wyborze na początku rozgrywki czy wolimy łatwą i szybką zabawę, czy łamanie sobie głowy nad coraz trudniejszymi zagadkami. Dodatkowo w niektórych produkcjach istnieją sposoby na szybsze ładowanie podpowiedzi, takie jak odnajdywanie specjalnych znajdziek w różnych lokacjach.

Niektóre łamigłówki są bardzo proste

W GRAVEN wprowadzono jednak pewną nowość, którą rzadko spotykałam w innych HOPA. Na szybkość ładowania się dodatkowych wskazówek wpływa sposób zachowania gracza. Jeśli ten próbuje rozwikłać daną tajemnicę czy odnaleźć wskazane na liście przedmioty, podpowiedź załaduje się znacznie szybciej niż jeśli grający będzie bezczynnie czekać. Ciekawe urozmaicenie, które sprawdziłoby się w większości tego typu produkcji, a nie jest zbyt popularne.

Musi być pięknie

Skoro łamigłówki stanowią clou zabawy w HOPA, drugorzędny wpływ na radość z rozgrywki ma ich oprawa. Wypatrywanie kolejnych drobnych elementów w zabałaganionych lokacjach miałoby średni sens, gdyby plansze z obiektami były kiepskiej jakości i drażniły wyglądem. Stąd spory wpływ na ocenę gier tego typu ma ich grafika.

W kwestii szczegółowości przedstawionych miejsc, ich kolorystyki i światła, a co za tym idzie – klimatu, produkcja studia Orchid Games nie odbiega niczym od gier polskich prowodyrów gatunku. Grafiki w GRAVEN, podobnie jak w większości podobnych dzieł, cieszą oko feerią barw i mnogością detali.

Poziom trudności zagadek na ogół wrasta wraz z postępem rozgrywki

Gorzej wypadają zwykle cutscenki i próby wprowadzania 3D lub chociaż 2,5D do dwuwymiarowej rozgrywki. Z tego co zauważyłam jest to bolączka większości lokalnych i zagranicznych twórców, żeby filmiki i dialogi nie przyprawiały o zgrzytanie zębów. 

Wizualną stronę HOPA dopełnia ich oprawa dźwiękowa, wpływająca też na atmosferę produkcji. W tej kwestii trudno jednak szukać czegokolwiek oryginalnego, zarówno w grach od Artifex Mundi jak i od innych producentów. O ile muzyka nie drażni, to już jest wystarczająco dobrze. A jeśli dodatkowo wzbudza niepokój i atmosferę tajemniczości – tym lepiej.

Intrygujące tajemnice, sekty i pradawne przepowiednie

Dopiero na następnym miejscu, wśród elementów składających się na dobrą grę HOPA, jest jej fabuła. A przynajmniej tak przez długi czas było. Artifex Mundi stara się to zmienić, a Orchid Games poszli ich śladem.

Przepowiednie, którym trzeba zapobiec to norma w takich grach

Większość gier z szukaniem ukrytych obiektów opiera się na podobnym schemacie fabularnym. Protagonistka – koniecznie kobieta, przecież głównie płeć piękna gra w HOPA (podobno) – najlepiej dziennikarka, pani detektyw, archeolog albo inna odważna i ciekawa świata persona, wpada na trop tajemnicy w jakiejś małej, podejrzanej mieścinie i bez wahania wyrusza, aby tę tajemnicę rozwikłać. Niekiedy zagadka dotyczy samej głównej postaci, która próbuje dowiedzieć się więcej o swojej przeszłości i przeznaczeniu. Czasem sekret ma związek tylko z danym miejscem, a bohaterka próbuje go odkryć, ratując przy okazji postronnych. Innym razem spisek dotyczy całej ludzkości lub wiąże się z pradawną przepowiednią, do której wypełnienia protagonistka próbuje nie dopuścić. Oczywiście w większości przypadków opowieści te zawierają w sobie sporo elementów fantastycznych.

Historie te są schematyczne, wręcz stereotypowe, zwykle z co najmniej jednym zwrotem akcji, bardzo często z pozornie przyjazną postacią, która w pewnym momencie odwraca się od naszej podopiecznej. W tej materii trudno o coś oryginalnego. Aktualnie studia produkujące HOPA starają się jednak, żeby fabuła mimo wszystko intrygowała i wciągała, nawet jeśli jest do bólu przewidywalna. Wszystko po to, aby wprowadzić ten rodzaj rozgrywki na wyższy poziom i aby historia stała się czymś więcej niż tylko przyczynkiem do rozwiązywania kolejnych zagadek.

W grze typu HOPA osiągnięcia są niezbędne

W grach Artifex Mundi wychodzi to ostatnio coraz lepiej, w pozostałych produkcjach bywa różnie. GRAVEN pod tym względem wypada przeciętnie. Opowieść przedstawiona w The Purple Moon Prophecy jest bardzo przewidywalna i mało rozbudowana, jednak nadrabia klimatem – druidzi, demony i starodawne przepowiednie, to jest coś, co w HOPA sprawdza się świetnie.

Trochę zdrowej konkurencji

GRAVEN The Purple Moon Prophecy nie odbiega znacząco od popularnych w naszym kraju produkcji studia Artifex Mundi. Gra od Orchid Games zawiera wszystkie elementy charakterystyczne dla gatunku, trzyma się standardów, a nawet zawiera mało typowy drobiazg (ładowanie podpowiedzi zależne od czynności gracza). I nie jest to jedyna tego typu produkcja na rynku.

Jeśli przejrzycie listę premier HOPA od początku tego roku, znajdziecie na niej co najmniej kilkanaście produkcji od małych polskich i zagranicznych twórców, które idą w ślad za zabrzańskim studiem lub dzielnie kroczą obok, tworząc podobne gry. I może właśnie w tym tkwi problem? Przez lata Artifex Mundi wypracowało sobie pozycję lidera w tej niszy, a że gatunek nie pozostawia wielkiego pola do popisu dla oryginalności, trudno jest wypuścić produkcję, która w jakiś sposób wstrząsnęła by rynkiem.

W Polsce HOPA = Artifex Mundi i pewnie jeszcze minie trochę czasu, zanim ktoś zdetronizuje zabrzańskie studio, tworząc grę tego rodzaju, która wybije się czymś nietypowym. Myślicie, że to w ogóle nastąpi?

Exit mobile version