Concrete Genie obiecuje cudowną, kolorową przygodę z tworzeniem magicznych murali. Należące do Sony studio Pixelopus zadbało, by ich gra stanowiła ciekawą rozrywkę z przesłaniem dla młodszych i odprężającą zabawę dla starszych odbiorców.
Głównym bohaterem Concrete Genie jest Ash – chłopiec o zacięciu artystycznym, który od najmłodszych lat przyozdabiał rysunkami ulice i chodniki swojej rodzinnej miejscowości – Denski. Obecnie protagonista jest jednym z ostatnich mieszkańców portowego miasteczka, które podupadło na skutek katastrofy ekologicznej. Czas spędza na zapełnianiu stron swojego szkicownika wizerunkami fantastycznych stworów oraz uciekaniu przed nękającymi go chuliganami. Jedno ze spotkań z trudną młodzieżą panoszącą się po wyludnionych uliczkach okazuje się dla Asha szczególnie brzemienne w skutkach. Prześladowcy wyrywają i wyrzucają część kartek z zeszytu z rysunkami, a samego chłopaka zamykają w wagoniku kolejki linowej jadącej do (rzekomo nawiedzonej) latarni morskiej. Tam Ash spotyka Lunę – pierwszego z narysowanych przez siebie dżinów, który ożył. Duch wyznacza chłopcu zadanie oczyszczenia miasta z czarno-fioletowej substancji pokrywającej portowe okolice przy pomocy magicznego pędzla. Od tego momentu Ash ponownie zaczyna malować na ścianach budynków, tym razem dla wyższego celu.
Ash i dwa pędzle
Elementem, który przykuwa uwagę już od pierwszej styczności z grą jest oryginalna, niezwykle przyjemna dla oka oprawa graficzna Concrete Genie. Twórcy nie kryli inspiracji dorobkiem filmowym studia Laika, a także Tima Burtona oraz Jima Hensona. I rzeczywiście, jeśli zna się Koralinę, Miasteczko Halloween czy Ciemny Kryształ, to trudno nie zauważyć pewnych podobieństw pod względem wyglądu postaci, kolorystyki, designu dżinów, a nawet wykorzystanej palety barw.
Ludzcy bohaterowie do złudzenia przypominają lalki z poklatkowych animacji pokroju Kubo i dwie struny. I to nie tylko z wyglądu, ale również w kwestii poruszania się. Jak przyznają autorzy gry, aby uzyskać charakterystyczny efekt, postacie były animowane ręcznie, bez wykorzystania technologii motion capture. Z kolei wygląd stworzonych przez Asha duchów istotnie przywodzi na myśl twórczość Burtona czy dzieła ojca Muppetów. Mnie jednak kojarzyły się z czymś innym, a mianowicie z twórczością Karola „KaErEla” Kalinowskiego. I chociaż zdaję sobie sprawę, że raczej mało prawdopodobnym jest, by któryś z artystów pracujących przy Concrete Genie miał w rękach Łaumę, Borkę i Sambora albo Kościsko, to przez całą grę nie mogłem pozbyć się wrażenia, że dżiny są niesamowicie podobne do fantastycznych istot z prac polskiego komiksiarza.
Fantastyczne dżiny i jak je malować
No właśnie, dżiny. Tytułowi bohaterowie gry, wokół których zbudowana jest nie tylko fabuła, ale i gameplay Concrete Genie. Barwne postacie z rysunków Asha stanowią dla chłopca substytut przyjaciół, dlatego równie ważnym zadaniem, co oczyszczenie miasteczka z „zarazy”, jest odnalezienie porwanych przez wiatr szkiców. Fenomenalnie zanimowane w dwóch wymiarach są również pomocnikami, dzięki którym nasz bohater może pokonać kolejne przeszkody. W zależności od koloru posiadają one różne umiejętności. Mogą między innymi uruchomić urządzenia elektryczne czy podpalić materiałowe płachty. Ponadto, gdy są szczęśliwe, uzupełniają zapas magicznej superfarby potrzebnej do zamalowywania najtrudniejszych fragmentów. A nic tak nie uszczęśliwia dżinów, jak rysunki na zamówienie.
Gra w liniowy sposób prowadzi nas od jednego zadania do drugiego, otwierając kolejne fragmenty świata i udostępniając nowe moce. Jednocześnie mamy sporą swobodę odnośnie tempa rozgrywki oraz eksploracji uliczek i dachów w poszukiwaniu kartek z dodatkowymi szkicami części ciał dżinów, teł i sytuacji, a także gazet z kroniką upadku Denski. Możemy też całkowicie przystopować i skupić się na zapełnianiu ścian kolejnymi magicznymi graffiti zarówno w głównej części gry, jak i w trybie swobodnego malowania. A wraz ze zwiększaniem się liczby dostępnych elementów, tworzenie dżinów oraz ich otoczenia sprawia coraz większą frajdę. Trzeba się, co prawda, nieco oswoić z rysowaniem przy pomocy ruchów kontrolera (w razie dużych problemów można przełączyć się na gałkę), jednak twórcy zadbali, by była to rozrywka dostępna dla każdego.
Początkowo rozgrywka skupia się na bieganiu po ulicach, skakaniu po dachach i malowaniu w odpowiednich miejscach oraz okazjonalnych ucieczkach przed chuliganami. Jednak w drugiej części Concrete Genie następuje zwrot akcji, któremu towarzyszy również zmiana w gameplayu. Od tego momentu pojawia się więcej elementów zręcznościowych oraz walka. Do samego końca nie jest to jednak gra trudna, a raczej relaksujący tytuł, który nadaje się dla graczy mniej doświadczonych lub po prostu szukających czegoś lżejszego pod kątem mechaniki.
Concrete Genie to produkcja kierowana w głównej mierze do młodszych odbiorców, dlatego została niemal całkowicie spolszczona. Niemal, ponieważ z artykułów o historii Denski przetłumaczono jedynie nagłówki, treść pozostawiając w oryginale. Jest to dość dziwna decyzja, biorąc pod uwagę, że gazety są znajdźkami istotnie uzupełniającymi fabułę. Sam przekład nie budzi większych zastrzeżeń, może poza wykorzystaniem niezbyt pasującego słowa „tyran”, jako odpowiednika angielskiego „bully”. Za to polski dubbing wypada porównywalnie do przywoływanych wyżej produkcji animowanych, a więc całkiem dobrze.
Murale z morałem
Warto zwrócić uwagę, że mimo bajkowej oprawy i dosyć niskiego poziomu trudności Concrete Genie porusza dosyć trudny, a jednocześnie ważny i aktualny temat znęcania się wśród dzieci. W miarę postępów w grze nawiązujemy prawdziwą więź z wyimaginowanymi przyjaciółmi Asha oraz dowiadujemy się więcej na temat jego prześladowców, a także przyczyn ich postępowania. Dla dorosłego odbiorcy nie są to może jakieś zabójczo oryginalne refleksje, jednak przypuszczam, że mogą wywołać emocje, a może i skłonić do refleksji młodszych graczy. Tym bardziej, że członkowie zespołu wykorzystywali własne doświadczenia podczas tworzenia historii. Pod tym kątem produkcja studia Pixelopus kojarzy mi się przede wszystkim ze świetnym Papo & Yo, którego autor w zbliżony sposób rozprawiał się z kwestią alkoholizmu ojca.
Concrete Genie to krótka, niezbyt wymagająca, a jednocześnie bardzo sympatyczna gra. Twórcy zapewnili odbiorcom niezwykle przyjemną dla oka szatę graficzną i dużą dozę zabawy przy tworzeniu kolorowych murali z fantastycznymi stworkami, a dodatkowo wzbogacili swoje dzieło o wartościowe przesłanie. Idealna propozycja dla każdego, kto bazgrał na marginesach szkolnych notatek … lub nadal to robi.
Nasza ocena: 8/10
Jeśli szukasz mniej wymagającego tytułu, który oczaruje was szatą graficzną, to Concrete Genie może Cię zainteresować. Jeśli lubisz dzieła Hensona, Burtona albo Studia Laika, to jest to strzał w dziesiątkę.Grafika: 9/10
Udźwiękowienie: 7/10
Fabuła: 8/10
Grywalność: 8/10