Site icon Ostatnia Tawerna

Zabójcza maszyna o anielskiej twarzy. Recenzja filmu „Alita: Battle Angel”

screenrant.com

Już na długo przed premierą filmu, o najnowszym scenariuszu Jamesa Camerona było głośno – w końcu po reżyserze Titanica i Avatara nie oczekuje się średniaków. Adaptacja słynnej mangi o tym samym tytule była dość ryzykownym posunięciem, biorąc pod uwagę fakt, że hollywoodzkie blockbustery na podstawie japońskich komiksów wzbudzają wiele kontrowersji (jak Ghost in the Shell z 2017 roku). Czy Cameronowi wraz z reżyserem, Robertem Rodriguezem, udało się przezwyciężyć klątwę amerykańskich adaptacji i stworzyć wielkie dzieło, którego wszyscy oczekiwali?

Jak odnaleźć się w nowym świecie?

Doktor Dyson Ido jest naukowcem i wybitnym konstruktorem sztucznych kończyn, który szuka części pośród złomu z Zalemu – legendarnego, latającego miasta o nie do końca jasnej historii. W pewnym momencie uwagę Ido przyciąga zaawansowany technologicznie, zniszczony cyborg o twarzy młodej dziewczyny. Doktor postanawia naprawić dziewczynkę-robota i nadaje jej imię po swojej zmarłej córce – Alita. Po krótkim czasie nieśmiała, ciekawa świata Alita okazuje się czymś więcej niż tylko cyborgiem o miłej twarzy – jest to śmiertelnie niebezpieczny robot zaprojektowany do walki.

Poza hordami groźnych, niebezpiecznych cyborgów, dziewczyna musi również zmierzyć się z innym, dużo trudniejszym wrogiem, którym jest utrata pamięci. W nielicznych retrospekcjach Alita ma okazję poznać siebie i fragmenty swojej przeszłości, jednak to nie wystarczy, aby odkryć kim tak naprawdę jest.

imdb.com

Mała dziewczyna w ogromnym mieście

Alita: Battle Angel to dzieło imponujące rozmachem. Absolutnie wszystko pod kątem wizualnym zostało tutaj starannie zaprojektowane i doprowadzone do perfekcji – zarówno monumentalne budowle, jak i niewielkie pomieszczenia nie zostały pominięte przez twórców filmu. Każda, nawet najdrobniejsza rzecz nadaje niesamowitego, nieco cyberpunkowego klimatu, z jednej strony ukazując brud i chaos, a z drugiej cuda techniki i rozwiniętą technologię. Również od samej postaci Ality nie można oderwać wzroku, między innymi dzięki pomysłowemu zastosowaniu dużych, nienaturalnych oczu – decyzji dość ryzykownej, jednak jak najbardziej udanej.

Kolejną pozytywną stroną filmu są dynamiczne sceny walki, przy których nie da się nudzić. Nie ma ich przy tym ani za dużo, ani za mało, dzięki czemu można bez problemu śledzić fabułę, jednocześnie dobrze się bawiąc przy oglądaniu łamania elektronicznych kończyn. Pomimo momentów względnego spokoju, tytułowa Alita niestety ma ręce pełne roboty przez złoczyńców, od których często sama obrywa. Na szczęście dla widza – bohaterka nie jest niezniszczalna, co jedynie czyni postać bardziej autentyczną, a każda jej walka prawie zawsze stoi pod wielkim znakiem zapytania.

imdb.com

A miało być tak dobrze

Pomimo bardzo ciekawej historii i milionów dolarów wydanych na fantastyczną grafikę, film nie uchronił się od błędów w scenariuszu. Razi przede wszystkim fakt, że wiele dialogów jest bardzo naiwnych, jakby twórcy wątpili w inteligencję swoich widzów. Gdy tylko pojawia się ciekawy, skłaniający do myślenia wątek, niemal od razu zostaje on łopatologicznie wyjaśniony, nie zostawiając nawet miejsca na choćby cień domysłów. Najsmutniejsza jest jednak nie tyle oczywistość całego filmu, co padające z ust wielu postaci pompatyczne frazesy, które sprawiają wrażenie wymuszonych i po prostu nie na miejscu. Niestety, nietrafne decyzje dialogowe negatywnie wpływają na ogólny odbiór niektórych scen, które mogłyby mieć dużo lepszy klimat, gdyby Cameron wraz z Rodriguezem dali widzowi więcej swobody w interpretacji.

Nie lepiej mają się relacje niektórych bohaterów, które na pierwszy rzut oka wydają się poruszające, jednak tak naprawdę są stworzone bez wyczucia. Związek Ido i Chiren zostaje prawie kompletnie zignorowany, a o głównym antagoniście, Vectorze, oraz jego koneksjach z wysoko postawionymi ludźmi z Zalemu nie dowiadujemy się kompletnie nic (a szkoda, ponieważ mogłoby to stworzyć naprawdę ciekawy wątek). Nawet słodko-gorzki romans Ality i Hugo jest tak niestarannie napisany, że aż wydaje się, jakby tak naprawdę został wymyślony w ostatniej chwili dla zasady – jako że większość młodych bohaterów w kinie rozrywkowym ma partnerów, to Alita również powinna takowego posiadać.

imdb.com

Wartkie kino akcji i wizualna perełka

Pomimo kłopotliwego scenariusza Alita: Battle Angel jest jednym z tych filmów, przy których można bawić się dobrze, jeśli przymknie się oko na drobne błędy. Raczej nie jest to premiera roku, choć z drugiej strony ciekawie przedstawiony świat i wciągające sceny chronią ją od totalnej klapy. James Cameron w swoim najnowszym dziele nie odkrywa jednak od razu wszystkich swoich kart. Zarówno otwarte zakończenie, jak i niektóre niedokończone wątki sugerują, że wkrótce możemy oczekiwać kolejnej części. Nie jest to wcale zła wiadomość, ponieważ sequel może wyjaśnić wiele niejasnych kwestii, oraz potencjalnie naprawić błędy pierwszego filmu.

Nasza ocena: 7,5/10

Film może nieco zawieść wygórowane oczekiwania, jednak mimo to da się przy nim dobrze bawić.

Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa wizualna: 9/10
Muzyka: 8/10
Exit mobile version